Dawid Sieńkowski (Salon24.pl): Ministerstwo Finansów zaprezentowało na konferencji prasowej wyliczenia, z których wynika, że na pomysłach zawartych w „Polskim Ładzie” skorzysta nawet 90 proc. polskich emerytów. Emeryci obok przedsiębiorców mają najbardziej skorzystać na nowych rozwiązaniach rządu. Czy w pana odczucia tak właśnie będzie?
Czytaj także:
- Znamy szczegóły dotyczące Polskiego Ładu. Skorzystają przede wszystkim emeryci
- Wyższe pensje w Polsce. Poznaliśmy kwoty
- Ceny mieszkań: tak drogo jeszcze nie było
Co z wspomnianymi przedsiębiorcami? Resort podaje, że może zyskać aż 45 proc. z nich, czyli ponad pół miliona firm. Czy tak rzeczywiście będzie pana zdaniem, biorąc pod uwagę formy opodatkowania?
Na „Polskim ładzie” najbardziej zyskują międzynarodowe koncerny, którym rząd postanowił zagwarantować niskie podatki i stabilne przepisy przez pięć lat. Propozycja rządu nie dotyczy polskich przedsiębiorców. W Polsce mamy system apartheidu ekonomicznego, w którym korporacje są uprzywilejowane kosztem rodzimych przedsiębiorców. Czy na tym polega deklarowany przez rząd patriotyzm gospodarczy? Moja jego definicja: patriotyzm gospodarczy jest wtedy, gdy polska firma w Polsce ma przynajmniej tak dobrze jak dziś mają polskie firmy w Czechach, na Słowacji i Irlandii oraz nigdy gorzej niż koncerny w Polsce.
Rządowe wyliczenia nie uwzględniają jeszcze dodatkowych ulg, które dopiero będą zaprezentowane. Jak one powinny wyglądać pana zdaniem?
Według rządu ma być więcej pieniędzy przeznaczonych na konsumpcję, przedsiębiorcy mają mieć więcej klientów, zmniejszą się też koszty pracy i łatwiej będzie zdobyć pracownika na rynku. Uważa pan, że to naprawdę takie proste, szczególnie w obliczu zapowiadanej nowej fali pandemii i lockdownu na jesień?
Już jest więcej pieniędzy z jego dodruku. Najprostszym rozwiązaniem jest obniżenie podatku od konsumpcji jak zrobiły to Niemcy, które zredukowały go z 19 proc. do 15 proc. Nie ma prostszego i lepszego rozwiązania, które zostawia pieniądze obywatelom do ich dyspozycji. Każde inne, w którym poprzez biurokrację rozliczającą i kontrolującą przyznane ulgi, to marnotrawstwo czasu, pieniędzy i pracy.
Jak bez obniżenia 23 proc. podatku od konsumpcji VAT, o wiele dotkliwszego dla konsumpcji obywatela niż 18 proc. podatku od dochodów PIT można oczekiwać, że znów będzie normalnie? Namawianie Polaków wyłącznie do konsumpcji z pominięciem oszczędzania jest szerzeniem ciemnoty ekonomicznej. Konsumpcja jest z nadwyżek finansowych, które w czasie pandemii zostały już wykorzystane. W jaki zatem sposób ma być budowany z pokolenia na pokolenie większy dobrobyt? Wysoka inflacja i realnie zerowe stopy procentowe nadwyrężają oszczędności Polaków oraz międzypokoleniową sztafetę dobrobytu.
A co z podatkiem estońskim? Resort finansów zapewnia, że będzie mogło z niego skorzystać jeszcze więcej firm w ramach „Polskiego Ładu”. Czy taka forma może się sprawdzić w Polsce?
Tak jak paczki żywnościowe po Stanie Wojennym w 1981 roku nie uratowały aprowizacji w Polsce, tak i pojedynczy podatek estoński nie zmieni systemu, który jest jednoznacznie wrogi dla prowadzenia działalności gospodarczej. To nie jest kwestia samej wysokości podatku. Polskie firmy za granicą wolą płacić nawet wyższe podatki, ale mieć pewność, że ani interpretacja, ani wysokość podatków nie zmieni się w ciągu najbliżej dekady. System podatkowy w Polsce trzeba zmienić i Centrum im. Adama Smitha ma od lat gotowe całościowe rozwiązanie - w tym lepsze niż tzw. estoński CIT.
Polecamy:
Komentarze
Pokaż komentarze (45)