Wiceszef Naczelnej Rady Aptekarskiej lobbował w Sejmie za ustawą „Apteka dla Aptekarza”. Tuż przed tym jego żona, choć sama nie jest farmaceutką, wynajęła aptekę od szpitala. Bez przetargu, na 10 lat i na bardzo korzystnych warunkach. Na stanowisku kierownika placówki zatrudnia męża.
- Marek Tomków to wpływowy działacz korporacji farmaceutów, który lobbował w Sejmie za ustawą „Apteka dla Aptekarza”. Jest też kierownikiem apteki należącej do jego żony.
- Teresa Tomków, choć nie jest farmaceutką, od jesieni 2016 r. wynajmuje w szpitalu w Oleśnie przestrzeń, w której prowadzi aptekę. Umowa ma obowiązywać aż do 2026 roku i opiewa na kwotę 45 zł za mkw powierzchni.
- Dla porównania: w innych szpitalach - biorąc pod uwagę podobny metraż i liczbę łóżek - kwoty wahają się między 150 zł a 500 zł.
- Dyrekcja szpitala zawarła taką umowę mimo problemów finansowych. Pod koniec 2017 r. w Oleśnie - z powodu braku pieniędzy na wynagrodzenia dla medyków - zamknięto oddział wewnętrzny.
- Marek Tomków pytania w tej sprawie nazywa „powielaniem oszczerstw”. Nie chce poinformować, czy podjął kroki prawne wobec osób, które ujawniły powyższe informacje.
Temat pojawił się kilka miesięcy temu, gdy w mediach społecznościowych wywiązała się dyskusja, a nawet kłótnia, posła Kamila Bortniczuka ze wspomnianym Tomkowem. Punktem wyjścia był tekst anonimowego blogera, który opisał kulisy przedłużenia w 2016 r. umowy na prowadzenie apteki w szpitalu w Oleśnie z żoną wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej. Po tym, jak Marek Tomków zagroził na Twitterze zawiadomieniem do prokuratury, wpis zniknął.
Wiceszef NRA nie chce jednak ujawnić, czy wkroczył na drogę prawną przeciw blogerowi. „Kolejne podnoszenie tych kwestii jest nie tylko powieleniem oszczerstw i działaniem szkodzącym dobremu imieniu mojemu i mojej rodziny, ale również działaniem wbrew woli ich autora, który po fakcie uświadomił sobie wagę swoich bezprawnych czynów. Bezcelowe staje się również informowanie dziennikarzy o podjętych krokach prawnych” - odpowiedział na pytania Salon24.pl.
Apteka za półdarmo w trybie bezprzetargowym. Na 10 lat
Po kolei. Teresa Tomków wynajmuje aptekę w szpitalu w Oleśnie od 2006 roku. Wtedy wygrała przetarg na prowadzenie apteki przez 10 lat, którego była jedynym uczestnikiem. Gdy umowa zbliżała się do końca, złożyła wniosek o jej przedłużenie na dotychczasowych warunkach, bez rozpisywania przetargu. Dyrektor szpitala ją poparł i zainicjował odpowiednie postępowanie. 9 września 2016 r. do Zarządu Powiatu w Oleśnie wpłynęła jego prośba o wyrażenie zgody na zawarcie umowy z firmą żony Marka Tomkowa na kolejnych 10 lat w trybie bezprzetargowym.
Jak poinformowała Salon24.pl Rada Powiatu w Oleśnie: „Prośba Dyrektora poprzedzona była prośbą firmy Herba Ltd. Teresa Tomków z dnia 21.07.2016 roku skierowaną do Dyrektora w ww. sprawie. Firma Herba Ltd. podniosła w swoim piśmie sprawę poczynienia dużych nakładów finansowych, wygranego wcześniej przetargu, regularnego uiszczania wszelkich opłat oraz stabilność finansową jako istotne argumenty wskazujące na dobrą dalszą współpracę”.
W protokołach z posiedzeń Rady nie znaleźliśmy za to wzmianki, by choć próbowano zbadać rynek apteczny i sprawdzić czy można uzyskać lepszą cenę za najem powierzchni aptecznej w szpitalu. Pytania o takie działania skierowane do władz szpitala pozostały bez odpowiedzi. Ostatecznie więc przedłużono umowę, zgodnie z którą aktualnie płacony przez Teresę Tomków czynsz wynosi ok. 45 zł za metr. W szpitalach z podobną liczbą łóżek i podobnym metrażem stawki są kilkukrotnie wyższe.
Czytaj też:
Polecamy:
Relacje z dyrektorem? „Dogłębnie wyjaśniłem”
Marek Tomków odpiera zarzuty związane z zaniżoną ceną za najem powierzchni. „Zestawianie wysokości czynszów pomiędzy szpitalami jest absolutnie mylące czy wręcz absurdalne. Wielkość szpitala, liczba oddziałów, przychodni, zakres działalności, fakt, że szpital jest lub nie jest kliniczny powoduje, że próbuje się zestawiać kompletnie nieporównywalne elementy. Ten błąd logiczny, świadomie lub nie, popełnił bloger. Porównywanie czynszów w małym powiatowym szpitalu ze specjalistycznymi szpitalami klinicznymi jest jak porównywanie cen samochodów tylko na podstawie tego, że mają koła” - przekonuje w korespondencji z Salon24.pl.
Tyle tylko, że gdy porównamy wysokość opłat z czynszami płaconymi w podobnych, powiatowych szpitalach wychodzi, że cenę 45 złotych za metr kwadratowy można uznać za okazyjną. Przykładowo w przetargu dotyczącym apteki w szpitalu św. Anny w Miechowie w 2013 r. wygrała oferta 150 zł za m2. W 2013 r. w szpitalu w Limanowej opłacało się najmować aptekę za 500 zł za m2, a w 2015 r. w szpital w Łęczycy za 90 zł za m2. We wszystkich tych przetargach wygrały oferty co najmniej dwukrotnie, a czasem nawet dziesięciokrotnie wyższe.
Czy szpital mógł wynegocjować lepszą ofertę? Powyższe przykłady pokazują, że taka szansa była. Jednak władze placówki i Rada Powiatu Oleskiego zdecydowały się przedłużyć umowę, a nie poszukać dodatkowych zysków. Jest to tym bardziej zaskakujące, że oleski Zakład Ochrony Zdrowia, podobnie zresztą, jak inne tego rodzaju placówki w Polsce, nie cierpiał na nadmiar gotówki. Niedługo po zawarciu umowy na wynajem apteki, pod koniec 2017 r. problemy finansowe szpitala dały się we znaki pacjentom. W związku z protestem lekarzy, którzy domagali się podwyżek, zamknięty został jeden z jego oddziałów. Pacjenci byli zaś w środku zimy przewożeni do innych placówek.
Czy fakt, że Tomków to ważna postać w środowisku farmaceutycznym, wpłynęła decyzję co do najmu powierzchni pod aptekę? O znajomość Prezesa Szpitala Andrzeja Prochoty z małżeństwem Tomkowów spytaliśmy wszystkich zainteresowanych. Ze szpitala nie przyszła żadna odpowiedź, a Marek Tomków stwierdził, że „zakres relacji z dyrektorem Prochotą był już wyjaśniany dogłębnie” i nie zamierza robić tego ponownie. Nie wiadomo tylko gdzie i kiedy Tomków „dogłębnie wyjaśniał” relacje z szefem szpitala. „W żaden sposób nie wykraczają one poza sporadyczne relacje służbowe” - zapewnia.
Twarz korporacji aptekarskiej
Marek Tomków to ważna postać w polskim środowisku aptekarskim. Od kilku lat nadaje ton dyskusji decydującej o kształcie rynku farmaceutycznego. Wielokrotnie reprezentował samorząd zawodowy farmaceutów podczas dyskusji w Sejmie. Udziela licznych wywiadów. Nie stroni od mediów, jest aktywny na Twitterze, gdzie często publikuje dość ostre komentarze dotyczące m. in. innych podmiotów działających na rynku aptek.
Kiedy w 2002 roku został powołany na stanowisko Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego w Opolu, działalność w branży postanowiła zacząć jego żona, która nie jest farmaceutką. Teresa Tomków otworzyła aptekę w Lasowicach Wielkich oraz punkt apteczny Lasowicach Małych. Obydwie te placówki położone są w okolicach Kluczborka, na Opolszczyźnie, gdzie jej mąż nadzorował do 2007 roku cały rynek dystrybucji leków. Gdy Tomków odszedł z inspekcji, żona zatrudniła go na stanowisku kierownika apteki w szpitalu w Oleśnie.
„Kiedy wydawano zezwolenie na wspomnianą aptekę, od miesięcy nie pełniłem obowiązków WIF. Wcześniej zrezygnowałem z tej funkcji aby nie było żadnych wątpliwości, co do mojej roli w sprawie” - wyjaśnia Salon24.pl. Faktem jest jednak, że pozostałe placówki Teresa Tomków otwierała, gdy jej mąż stał na czele regulatora rynku. Formalnie to nie on wydawał decyzje w sprawie udzielenia zezwoleń na działalność, ale pytanie, czy mąż na stanowisku Inspektora może skutecznie kontrolować działalność prowadzoną przez żonę wygląda jak rodem z podręcznika pt. „Konflikt interesów. Teoria i praktyka”.
Co więcej, Marek Tomków od lat był jedną z twarzy środowiska farmaceutów, walczących o to, by apteki mogły prowadzić tylko osoby posiadające wykształcenie farmaceutyczne. Występując w Sejmie krytykował prowadzenie aptek przez osoby, które nie są farmaceutami. - Prowadzący aptekę niebędący farmaceutami nie podlegają żadnej odpowiedzialności zawodowej. Co więcej, w dyskusjach z farmaceutami często podkreślają, że kodeks etyki zawodowej ich nie obowiązuje. Niestety, mają rację - mówił w trakcie obrad przy Wiejskiej.
Apteka dla aptekarza. Teresa Tomków nie objęta nowymi regulacjami
W 2016 r., kiedy Teresa Tomków wnioskowała o przedłużenie umowy na prowadzenie apteki, w Sejmie zaczęły się prace nad nowymi regulacjami rynku aptecznego. W lipcu powstał Zespół Poselski, któremu przewodniczył poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda. Jego celem było przygotowanie zmian w prawie, które ograniczyłyby osobom niebędącym farmaceutami możliwość otwierania nowych aptek w Polsce. W prace Zespołu aktywnie zaangażowała się Naczelna Rada Aptekarska, a także sam Marek Tomków. Aktywny lobbing ze strony samorządu zawodowego farmaceutów był zresztą wówczas przedmiotem pewnych kontrowersji. Okazało się bowiem, że opublikowany przez Zespół projekt ustawy został napisany przez Krzysztofa Bakę, radcę prawnego Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Ostatecznie w kwietniu 2017 r. tzw. „Apteka dla Aptekarza” została uchwalona i weszła w życie w czerwcu. Jej przyjęcie doprowadziło do tego, że aktualnie bardzo trudno otworzyć jest nową aptekę z uwagi na ograniczenia o charakterze geograficznym, demograficznym, a także podmiotowym i ilościowym. Aby uzyskać zezwolenie, trzeba być farmaceutą, a także nie można posiadać więcej niż czterech placówek aptecznych. Dodatkowo nowa apteka może powstać w odległości co najmniej 500 metrów od innych działających placówek, a w przypadku w którym w danej gminie jedna apteka przypada na mniej niż 3000 osób w odległości co najmniej 1000 m.
Gdyby teraz żona Marka Tomkowa chciała uzyskać zezwolenie na prowadzenie apteki w szpitalu w Oleśnie, to by go nie otrzymała. Nie tylko dlatego, że nie jest farmaceutką, ale przede wszystkim z powodu braku możliwości otwarcia nowej apteki w oleskim szpitalu z uwagi na inne działające w pobliżu apteki.
Szpital stracił szansę na zarobek. Poseł przyznaje: ustawa do zmiany
A szpital w Oleśnie w 2016 r. stracił prawdopodobnie ostatnią szansę na to, żeby z tytułu wynajmu powierzchni pod aptekę zarobić więcej. Po wejściu „Apteki dla Aptekarza” każdy inny niż aktualny właściciel zezwolenia, czyli firma Teresy Tomków, chętny na prowadzenie apteki w szpitalu musiałby uzyskać nowe zezwolenie. Zbyt mała odległość od innych placówek powoduje jednak, że jego uzyskanie w normalnym trybie nie jest możliwe. Potencjalny aptekarz musiałby uzyskać zgodę od ministra zdrowia, co jest procedurą czasochłonną i długotrwałą.
Podjąć takie ryzyko decyduje się niewielu przedsiębiorców, co widać zresztą po wynikach przetargów rozpisywanych po 2017 r. w innych polskich szpitalach. Władze tych placówek, nie mogąc znaleźć innych chętnych, zmuszone są do podpisywania umów z dotychczasowymi najemcami na mniej korzystnych dla siebie warunkach. Taka sytuacja czeka najprawdopodobniej także szpital w Oleśnie w 2027 r.
O komentarz do tematu poprosiliśmy Kamila Bortniczuka, parlamentarzystę Republikanów, którego dyskusja z Tomkowem zwróciła naszą uwagę w maju.
- Nie chcę odnosić się do tego konkretnego przykładu, bo to pan redaktor opisał obrazowo, a bardziej potraktować go jako przykład niepożądanych konsekwencji nadmiernych regulacji zawartych w Aptece dla Aptekarza. Jestem zdania, że te przepisy wymagają uszczegółowienia, gdyż intencją prawodawcy nie było zabetonowanie zastanej sieci aptek i ich właścicieli, a ogólne ograniczenie ich liczby, bez wpływania na relacje właścicielskie - mówi Salon24.pl poseł Kamil Bortniczuk z Opola.
Marcin Dobski
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka