Nie ma wjazdu i wyjazdu z Półwyspu Helskiego. Jedyna droga, która prowadzi na Hel jest zablokowana przez protest rybaków, których wspierają rolnicy z Agro Unii.
Blokada drogi we Władysławowie
Demonstrujący zapowiedzieli, że ich protest będzie trwał do godz. 16. Mają być przepuszczane jedynie samochody uprzywilejowanych służb, takie jak karetki pogotowia, radiowozy policyjne, czy pojazdy straży pożarnej oraz auta, którymi podróżują małe dzieci.
Kilkudziesięciu demonstrujących ma ze sobą transparenty z takimi hasłami jak: "Panie premierze, jak łowić???, jak żyć???", "Panie prezydencie, premierze, pomocy!!!"
Przez pierwsze dwie godziny protestu bardzo mało było samochodów, które dojeżdżały do przejścia dla pieszych, gdzie trwa protest. Policja zamknęła bowiem dojazd do miejsca demonstracji. Wpływ na niewielki ruch może mieć też pogoda - we Władysławowie jest pochmurno i deszczowo.
Blokada we Władysławowie drogi nr 216 oznacza brak wjazdu i wyjazdu z Półwyspu Helskiego, nie ma bowiem innych tras, którymi byłyby możliwe objazdy.
- Chciałem przeprosić kierowców i społeczeństwo za utrudnienia, które wprowadzamy naszym protestem, ale proszę uwierzyć, że organizatorem tego protestu jest pan premier i rząd, nie my. I w każdej chwili może to odwołać. Wystarczy jeden telefon: "przyjeżdżajcie do Warszawy na spotkanie, na rozmowy". I automatycznie schodzimy z blokady. Ale ten rząd nie ma dobrej woli – powiedział na konferencji prasowej Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.
Głos zabrał też m.in. lider Agrounii Michał Kołodziejczak. - Tym ludziom półtora roku temu zakazano ustawowo, za pomocą złych przepisów, pracować. Zainwestowali grube miliony w to, żeby stworzyć sobie miejsca pracy. Tutaj strajkują ludzie, którzy muszą raz na pięć lat robić przeglądy kutrów za kilkadziesiąt tysięcy złotych. W każdym miesiącu płacą ZUS i inne opłaty. To są zamknięte biznesy z wielomilionowym kapitałem. Dziś do 16. ta blokada będzie utrzymana, a takich po następnej niedzieli będzie w kraju więcej. Sprawy rolników ciągle są nierozwiązane – mówił Kołodziejczak.
Trzecia manifestacja armatorów rybołówstwa
Po konferencji prasowej protestujący zdecydowali się przepuścić samochody przez piętnaście minut.
To już trzecia manifestacja na lądzie armatorów rybołówstwa. Trzy tygodnie temu blokowali wjazdy do Łeby i Ustki, a dwa tygodnie temu drogę również drogę nr 216 we Władysławowie. Podczas tamtych protestów rybacy przechodzili przez przejście dla pieszych i co kilkanaście minut przepuszczali czekające pojazdy.
"W związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego postanowiliśmy przystąpić do wznowienia akcji protestacyjnych. Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem (podpisane 16 stycznia 2020 r.) nie zostało zrealizowane. We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Armatorzy podjęli decyzję o blokowaniu miejscowości nadmorskich od strony lądu, niech ta drastyczna forma zwróci uwagę rządu" - poinformował w komunikacie przesłanym mediom Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa.
W maju ub.r. resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej poinformował, że ze względu na pandemię COVID-19 i związane z nią duże wydatki, na razie nie ma możliwości zwiększenia pomocy dla borykających się z problemami armatorów rekreacyjnych, którzy łowili dorsze. Podczas spotkania przedstawiciele ministerstwa potwierdzili, że na pomoc dla armatorów przeznaczonych zostanie 20 mln zł, co oznacza ok. 200 tys. zł wsparcia dla każdego armatora.
Rybacy uważają, że proponowana przez resort kwota jest za mała i rekompensata dla branży powinna wynieść 70 mln zł.
Rybacy rekreacyjni: rząd złamał wszystkie ustalenia
W czwartek przedstawiciele Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa przedstawili swoje postulaty podczas posiedzenia sejmowej komisji. Jak powiedział Andrzej Banaszczyk ze Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego, rząd "złamał wszystkie ustalenia porozumienia zawartego w 16 stycznia 2020 r." - Obecnie polski rząd pozostawił nas oderwanych od jakiegokolwiek ministerstwa. Nie jesteśmy przydzieleni ani do Ministerstwa Infrastruktury, ani do rybołówstwa (Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi). Ministerstwa te odsyłają nasze pisma między sobą, ukazując, że nie jesteśmy przynależni ani do jednego, ani do drugiego – stwierdził.
Dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej Ministerstwa Infrastruktury Mariola Chojnacka podkreśliła natomiast, że przedstawiciele Departamentu Rybołówstwa Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (zniesionego w październiku 2020 r.) "wielokrotnie spotykali się z właścicielami, armatorami jachtów komercyjnych. Dzięki temu można było oszacować straty, które ponoszą w związku z ograniczeniami wprowadzonymi w ramach walki z pandemią COVID-19".
Dodała, że wsparcie mogło wynieść maksymalnie 200 tys. zł na jeden jacht, a pomoc miała charakter interwencyjny "mający na celu wsparcie przedsiębiorców, którzy nie mogli kontynuować działalności w następstwie wystąpienia COVID-19".
Chojnacka poinformowała, że rozpatrzono 107 spraw, z czego 58 wniosków spełniło warunki przyznania wsparcia na łączną kwotę 14 mln zł. Wsparcie finansowe wynosiło od 200 do 600 tys. zł na jednego wnioskodawcę.
Koniec protestu
- W geście dobrej woli ze względu na trudną sytuację ludzi, kierowców, dzieci, pasażerów w samochodach kończymy blokadę o 14. – powiedział dziennikarzom Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.
Pięć godzin trwała blokada drogi na Półwysep Helski przez armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. Demonstrujący skrócili protest o dwie godziny. Wcześniej zapowiadali, że będą blokować drogę do godz. 16.
ja
Inne tematy w dziale Społeczeństwo