Stany Zjednoczone to jedyny kraj, który może – podkreślam, „może” – nam pomóc w razi agresji zbrojnej. Na sto proc. możemy być pewni, że nikt inny niż USA nam nie pomoże. Więc o te relacje z USA musimy dbać. Bo to od nich w dalszej przyszłości może zależeć to, czy Polska tę pomoc otrzyma, czy też nie – mówi Salonowi 24 prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista, Uniwersytet Warszawski.
W relacjach ze Stanami Zjednoczonymi dzieje się bardzo wiele. Z jednej strony zakup sprzętu wojskowego – supernowoczesnych czołgów, z drugiej – spór wokół ambasadora, spór o telewizję TVN. Jak można ocenić obecne relacje na linii Warszawa – Waszyngton?
Prof. Zbigniew Lewicki: Bez wątpienia uległy one pogorszeniu w stosunku do nawet niedalekiej przeszłości. Są tematy sporne, trudno liczyć na to, że Amerykanie zrezygnują ze spraw dla nich istotnych. Przykładem jest chociażby kwestia odszkodowań za mienie utracone przez Żydów w czasie II wojny światowej.
Gowin wyciąga rękę do TVN. „Nasza poprawka zapewni TVN bezpieczeństwo”
Sprawa oczywista – mienie bezspadkowe nie powinno być zwracane?
Dla nas – sprawa oczywista, dla Amerykanów niekoniecznie. I nie chodzi nawet o wchodzenie w szczegóły, ale o to, że w USA jest prosty przekaz – Polska nie chce zwracać zrabowanego Żydom mienia. Inną sprawą jest ta ustawa uderzająca w TVN 24. Znów nie wchodzę tam w szczegóły, ale do Amerykanów trafia jedno, dwa zdania – o ograniczaniu amerykańskiej stacji w Polsce. I wizerunkowo Polska na tym niezwykle traci. Podobnie jest z wyborem amerykańskiego ambasadora Marka Brzezińskiego. Nie jest istotne, że od strony prawnej Polska ma jakieś argumenty. Liczy się to, że idzie przekaz mówiący o tym, że Warszawa odmawia agrément ambasadorowi USA. To bardzo źle wygląda. Ktoś nie zadbał o komunikację, a to niestety rzutuje negatywnie na stosunki z Amerykanami.
Jednak są kupowane czołgi. Niektórzy krytykują, że zbyt drogo, że może aż tak nowoczesny sprzęt nam nie jest potrzebny. Ale kupowany jest sprzęt amerykański, za duże pieniądze. Zdaniem rządzących to dowód na doskonałe relacje z Waszyngtonem?
Amerykanie sprzedawali nam sprzęt, sprzedają i będą sprzedawać. Bo taki mają interes. Polska należy do NATO, jest umowa na zakup czołgów, to będzie realizowana. Natomiast nie wnikam już w to, czy rzeczywiście akurat Abramsy są dziś najbardziej potrzebne polskiej armii – nawet jeśli tak, to zakup tego sprzętu jest typową transakcją handlową. Tu chodzi o biznes, a nie o politykę, należy rozdzielić transakcję od stosunków polsko-amerykańskich. Te uległy w ostatnim czasie pogorszeniu.
Czym grozi to pogorszenie relacji?
W pierwszym etapie – niczym konkretnym, bo Stany Zjednoczone nie mają takich narzędzi jak Unia Europejska, żeby wstrzymać nam fundusze. Ale na dłuższą metę skutki mogą być poważne z dwóch powodów. Po pierwsze – jeśli w USA będziemy oceniani jako kraj z niestabilnym prawem, w którym nie jest bezpiecznie prowadzić interesy, to oczywiście dla inwestorów z Ameryki będzie ważny sygnał.
Sądzi Pan, że znikną amerykańskie inwestycje w Polsce?
Całkiem nie znikną, ale jeśli ktoś będzie miał zainwestować 100 milionów dolarów w Europie Środkowej i będzie miał wybór Polska, lub – przykładowo – Czechy, to wybierze kraj, w którym inwestowanie jest bezpieczne. Osobną sprawą jest bezpieczeństwo Polski. Stany Zjednoczone to jedyny kraj, który może – podkreślam, „może” – nam pomóc w razi agresji zbrojnej. Na sto proc. możemy być pewni, że nikt inny niż USA nam nie pomoże. Więc o te relacje z USA musimy dbać. Bo to od nich w dalszej przyszłości może zależeć to, czy Polska tę pomoc otrzyma, czy też nie.
Politycy PSL ruszyli z akcją przeciw PiS. Krytykują "tłuste koty" z rządzącej partii
Jourova odpala "opcję atomową" wobec Polski. Zgoda z wyrokie TSUE albo sankcje
"Tusk pozyska w ten sposób większość antypisowskiego elektoratu"
Inne tematy w dziale Polityka