Karolina i Tomasz Elbanowscy, którzy zasłynęli akcją "Ratuj maluchy", tym razem powrócili z akcją "Ratujmy dzieci". Zbierają podpisy w internecie przeciwko szczepieniu dzieci na Covid-19 i nauce zdalnej od września.
Elbanowscy apelują o zaprzestanie szczepienia dzieci
- Potrzebujemy wsparcia, aby wyrazić rodzicielski sprzeciw. Podawajcie maile. Chodzi nam o to, żeby mieć z wami kontakt poza mediami społecznościowymi, które potrafią autorytarnie cenzurować - mówi małżeństwo w nagraniu opublikowanym na Twitterze.
W czerwcu ich fundacja Rzecznik Praw Rodziców wystosowała apel do rządu z żądaniem „zaprzestania organizowania szczepień dzieci przez polski rząd i porzucenie nachalnej propagandy szczepienia dzieci nie sprawdzonymi preparatami nowego typu, które nie zostały ostatecznie zatwierdzone nawet w stosunku do dorosłych".
Polecamy:
W nowej petycji Elbanowscy piszą, że dzieci nie chorują ciężko na COVID. "Powikłania zdarzają się bardzo rzadko. Szczepionka może być zagrożeniem dla najmłodszych, ponieważ nie zbadano średnio i długofalowych skutków ubocznych. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że szczepionka może u niektórych pacjentów wywoływać zapalenie mięśnia sercowego i osierdzia" - czytamy.
Nie wiemy też czy szczepienie hamuje transmisję wirusa. A nawet gdyby tak było, robienie z dzieci żywych tarcz dla niezaszczepionych dorosłych jest niemoralne.
Drugi postulat to pełne otwarcie szkół. "Szkoła on-line szkodzi dzieciom, skazuje je na uzależnienie od życia w wirtualnym świecie komputera i smartfona, a do tego ma znikomą wartość edukacyjną. To strata czasu i zdrowia. Cały dzień przed komputerem i brak kontaktu z rówieśnikami naraża poważnie zdrowie fizyczne i psychiczne dzieci i odbiera im szansę na normalny rozwój. To się nie może powtórzyć. Poświęcanie młodego pokolenia dla ochrony starszych jest sprzeczne z naturą i nieetyczne. Nikt nie zwróci naszym dzieciom bezpowrotnie odebranego dzieciństwa i młodości" - głosi tekst petycji.
Pod apelem do godziny 14.30 podpisało się ponad 3,5 tys. osób.
Poselska interwencja w domu dziecka
Sceptycznych wobec szczepienia dzieci jest także dwoje posłów PiS. Janusz Kowalski z Solidarnej Polski, do niedawna wiceminister aktywów państwowych oraz Anna Maria Siarkowska przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu pojechali skontrolować dom dziecka w województwie pomorskim, który przystąpił w ostatnim czasie do programu szczepień przeciwko COVID-19 pod patronatem Ministerstwa Zdrowia.
Siarkowska i Kowalski przyjechali tam z "interwencją poselską". Posłanka stwierdziła, że "mieszkają tutaj dzieci, co do których mieliśmy doniesienia, że były zmuszane do szczepień przeciw COVID-19, a o szczepieniu nie poinformowano ich przedstawicieli ustawowych czy opiekunów prawnych. Dyrekcja placówki temu zaprzeczyła.
Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 na Twitterze napisał: "Jak długo państwo polskie będzie tolerowało ataki hejterskie, tym razem na placówkę opiekuńczo-wychowawczą, która zadbała o bezpieczeństwo dzieci, proponując im szczepienia przeciw COVID-19?".
Szczepienie dzieci poniżej 12 roku życia - premier jest za
Grzesiowski tłumaczył kilka tygodni temu, że najnowsze badania potwierdzają "znakomitą skuteczność i bezpieczeństwo" szczepień preparatem Pfizera u dzieci i młodzieży w wieku 12-15 lat. I że „to ważne ogniwo w łańcuchu przerywania transmisji wirusa i ochrony przed zakażeniami u dzieci i w grupach ryzyka".
- Rozumiem obawy rodziców i państwa Elbanowskich, dlatego szczepienia nie są obowiązkowe. Pamiętajmy jednak, że osoby zaszczepione nie umierają i nie przechodzą ciężko tej choroby. Dlatego apeluję: szczepmy się - mówił minister edukacji Przemysław Czarnek pytany o czerwcową akcję małżeństwa.
Od 7 czerwca preparatem firmy Pfizer/BioNTech, obok osób pełnoletnich i w wieku 16-18 lat, mogą być szczepione także dzieci w wieku 12-15 lat.
- Jeżeli będzie potwierdzenie przez wszystkie najważniejsze agencje lekowe, a w szczególności europejską, a więc także polską, że można szczepić dzieci poniżej 12. roku życia, to dopuścimy taką możliwość. Jest to dobrowolne szczepienie, po to, żeby przerwać ten łańcuch zakażeń, żeby nie było czwartej fali – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.
Szczepienie dzieci - naukowcy podzieleni
Prof. etyki medycznej Dominic Wilkinson (University of Oxford), prof. medycyny paliatywnej Ilora Finlay (Cardiff University) oraz prof. w dziedzinie zakażeń i immunologii dziecięcej Andrew Pollard (University of Oxford) na łamach periodyku „The BMJ” przekonują, że korzyści z podawania dzieciom szczepionek przeciw COVID-19 są jeszcze niejasne, zwracając m.in. uwagę, że ryzyko powikłań u młodych ludzi jest słabo poznane.
Innego zdania są pozostali autorzy publikacji, specjaliści w dziedzinie prawa i filozofii - dr Lisa Forsberg (University of Oxford) i prof. Anthony Skelton (University of Western Ontario). Według nich „szczepienia chronią dzieci i innych przed szkodami i śmiercią spowodowanymi infekcją i najlepszą drogą do zapewnienia im zdrowia jest zminimalizowanie ograniczeń i zaburzania ich życia spowodowanych nieodpowiednim zarządzaniem rozprzestrzeniania się infekcji”.
Miliony dzieci zostały zaszczepione i efekty uboczne są ekstremalnie rzadkie
Tymczasem badania brytyjskie z 12 miesięcy pandemii potwierdzają, że wśród dzieci ryzyko zachorowania na COVID-19 lub zgonu wskutek tej choroby jest bardzo małe, mimo tego eksperci zalecają szczepienia, by uzyskać odporność populacyjną.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości