Na placu Piłsudskiego doszło do szarpaniny między przeciwnikami PiS a Żandarmerią Wojskową i Policją. Służby zarekwirowały od demonstrantów wieniec, na którym był oskarżycielski napis pod adresem Lecha Kaczyńskiego.
10 lipca jak każdego miesiąca odbywały się uroczystości upamiętniające ofiary tragedii w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 roku. W sobotę rano najważniejsi politycy PiS - m.in. wicepremier Jarosław Kaczyński, szef rządu Mateusz Morawiecki, ministrowie Mariusz Błaszczak oraz Piotr Gliński uczcili pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej.
Zobacz:
„Tusk ledwie wrócił, a już jątrzy. Jednak na sezon ogórkowy ten powrót to ciekawy temat”
Retuszowane zdjęcia będą musiały mieć specjalne oznaczenie, by chronić młodzież
Festiwal Teatrów Ulicznych w Krakowie i Tarnowie. Pojawili się artyści z całej Europy
W warszawskim kościele seminaryjnym odprawiona została msza św. w intencji zmarłych. Po niej przedstawiciele rządu i politycy PiS przeszli na plac Piłsudskiego - tam złożono kwiaty przed pomnikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r.
Nie obyło się bez incydentu, który staje się nieodłącznym elementem miesięcznic smoleńskich. Grupka przeciwników rządu zebrała się w oczekiwaniu na polityków obozu władzy. Przygotowała też wieniec z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Naród polski. Spoczywajcie w pokoju". W czasie protestu interweniowali policjanci i żandarmi wojskowi - funkcjonariusze musieli użyć środku przymusu bezpośredniego, wyrwali też wieniec z przytoczonymi frazami od protestujących.
Nikogo nie zatrzymano po zamieszaniu na placu Piłsudskiego. Był to też jedyny wieniec, który został uznany za znieważający pomniki. Inne pozostawiono bez interwencji służb.
- Dzisiaj zabezpieczaliśmy kilka wydarzeń w okolicy pl. Piłsudskiego. Nie było konieczności interwencji z naszej strony do czasu, kiedy część osób zaczęła utrudniać czynności żołnierzom wykonującym swoje zadania. Użyliśmy środków przymusu bezpośredniego w postaci siły wobec dwóch osób. Pierwsza z nich znieważyła żołnierza, druga posiadała przy sobie niebezpieczne narzędzie - przekazał rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Nie przegap:
80. rocznica mordu na Żydach w Jedwabnem. Trzy hipotezy IPN dotyczące sprawców
Kosiniak-Kamysz: To my, a nie PiS, obronimy chrześcijańskie wartości!
Nowy rzadki skutek uboczny szczepionek Pfizer i Moderna. EMA zaleca zmianę w ulotkach
GW
Inne tematy w dziale Polityka