Józef Iwulski - prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego - bez immunitetu. Izba Dyscyplinarna zgodziła się z wnioskiem pionu śledczego IPN, który chce postawić zarzuty sędziemu w związku ze skazaniem jednego z robotników w stanie wojennym.
Prokuratorzy zamierzają postawić Iwulskiemu zarzut bezprawnego skazania w stanie wojennym 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek antykomunistycznych. By tak się stało, najpierw sędzia nie może być chroniony immunitetem.
Zobacz:
Oglądaj "Jastrzębowski wyciska". Dziś gościem Piotr Ikonowicz!
Wyłączali mikrofony przy pytaniach o wyciek maili Dworczyka. Jest reakcja
Weszły w życie paszporty covidowe. Włosi ostrzegają przed chaosem na lotniskach
Trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej pod przewodnictwem sędzi Małgorzaty Bednarek obradował w tej sprawie podczas czterech terminów posiedzenia. Sędzia Iwulski od początku nie uczestniczył w rozprawach. Reprezentowało go za to troje obrońców: sędzia Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel, mec. Agnieszka Helsztyńska i mec. Sylwia Gregorczyk-Abram.
Iwulski bez immunitetu
Ostatecznie w piątek rano Izba Dyscyplinarna, orzekając w I instancji, uchyliła immunitet sędziemu Iwulskiemu, jak też zawiesiła w obowiązkach orzeczniczych i obniżyła wynagrodzenie o 25 proc. Decyzja nie zapadła jednogłośnie. Zdanie odrębne złożył sędzia Adam Roch.
O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu ub.r. do SN wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie sądu, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie "antypaństwowych" ulotek przedstawiających kontury Polski okolone kolczastym drutem.
Sąd uznał wówczas, że mężczyzna jest winny publicznego wyszydzania PRL, a kolportując ulotki nawołuje do zamieszek i strajków. "Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania oskarżonego nie stanowiły przestępstwa" - podkreślała Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, dodając, że tę konstatację potwierdził też Sąd Najwyższy. W maju 1992 r. Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu rewizji nadzwyczajnej uniewinnił opozycjonistę.
Zdaniem prokuratorów IPN, zebrane dowody wskazują, że bezprawne skazanie robotnika na surową karę "miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji". "Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków" - argumentowała Główna Komisja.
Izba Dyscyplinarna wciąż nieuznawana przez wielu
Sąd Najwyższy nie uznaje wyroków Izby Dyscyplinarnej. Część prawników kwestionuje również konstytucyjność tego organu i umocowanie w polskim systemie prawnym. Dla PiS i resortu sprawiedliwości izba była konieczna do zaprowadzenia porządku w sądownictwie. Tłumaczono, że w III RP sędziowie nie odpowiadali przed nikim za wydawanie szokujących wyroków dla opinii publicznej, szerzyły się też przypadki patologii i przestępstw w środowisku prawniczym.
Czytaj więcej:
Tusk, Trzaskowski i Budka - co ustalili? Oto efekt czwartkowego spotkania na szczycie w PO
Kolejne zmiany w Sejmie. Koła poselskie z ograniczonym czasem na wystąpienia?
Ks. Bortkiewicz o Kanadzie: Nie ma wytłumaczenia ani dla zbrodni, ani niszczenia kościołów
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo