Nie ma i nie może być słów usprawiedliwienia czy relatywizacji takiej zbrodni. Ale też tego typu odkrycie, w moim przekonaniu, wymaga wnikliwego śledztwa. Potrzebne jest odsłonięcie sprawców i osób odpowiedzialnych za to zło - mówi Salonowi 24 ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
W Kanadzie jesteśmy świadkami wstrząsających wydarzeń – płoną świątynie, cała złość kierowana jest wobec Kościoła, zdewastowano nawet pomnik św. Jana Pawła II. Jak Ksiądz podchodzi do tych obrazów, które docierają zza oceanu?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: To są wstrząsające obrazy. Odbieram je jako nie tylko dewastację symboli, ale i odrzucenie wartości. W jakimś sensie nie są czymś absolutnie nowym. Bo przecież trzeba przypomnieć nie tak dawne protesty Black Lives Matter w Stanach. Oczywiście, był inny zapalnik – zabójstwo murzyńskiego przestępcy, ale celem ataków stała się cywilizacja zachodnia. A jej integralnym elementem jest chrześcijaństwo. A zatem podpalano nie komisariaty policji, choć sprawcą zabójstwa był policjant, ale niszczono kościoły, krucyfiksy, figury świętych.
Polecamy:
Zgadzam się, że agresja i przemoc nie jest żadnym rozwiązaniem a dla ludzi wierzących ataki na miejsca kultu są rzeczą straszną. Zresztą – podobnie wypowiadają się władze Kanady, które bynajmniej nie są konserwatywne. Jednak w tym wypadku agresja jest spowodowana konkretnymi wydarzeniami – odkryciem masowych grobów dzieci. Ofiar wieloletnich nadużyć w katolickich i protestanckich szkołach?
Oczywiście, że nie ma i nie może być słów usprawiedliwienia czy relatywizacji takiej zbrodni. Ale też tego typu odkrycie, w moim przekonaniu, wymaga wnikliwego śledztwa. Potrzebne jest odsłonięcie sprawców i osób odpowiedzialnych za to zło. Trzeba też pamiętać, że to konkretni sprawcy są odpowiedzialni za konkretne zło. Czy z racji odkrywania kolejnych zbrodni komunistycznych, byłoby sensowne podejmowanie ataków na współczesną lewicę? Albo czy mamy rozliczać Niemców współczesnych za zbrodnie ich ojców, matek czy dziadków? Mam przy tym świadomość, że wspólnota Kościoła jest wyjątkową wspólnotą i dlatego poczuwamy się do odpowiedzialności moralnej za grzechy wewnątrz tej wspólnoty, także z przeszłości. Ale jest różnica między poczuciem moralnej odpowiedzialności i aktem pokuty za grzechy a aktem bezprawnych aktów agresji.
Tego typu tragedie miały miejsce na Zachodzie, nie tylko w Kanadzie, w krajach, gdzie cały system (często bardziej nawet w państwach protestanckich) opierał się na kolonializmie, lekceważeniu np. czarnoskórych, czy rdzennych mieszkańców Ameryki. Zresztą, Polska też w czasie walki o niepodległość doświadczała traktowania „z góry” przez rzekomo światłe kraje zachodnie. Nie brak opinii, że dziś polityczna poprawność idzie w kierunku skrajnym, ale jest to forma odreagowania. Pytanie, jakie jest wyjście z tej sytuacji, niektórzy domagają się głosu papieża. Czy jest szansa, by z jednej strony stanąć w prawdzie, z drugiej uniknąć tych skrajnych wystąpień?
Nie chcę zachowywać się antyekumenicznie, ale istotnie warto nałożyć mapę ekspansji eugeniki w Europie na mapę dominacji wyznań chrześcijańskich. Można zobaczyć dziwne powiązania między promocją eugeniki a protestantyzmem. Nie można w żadnym wypadku usprawiedliwić czy tłumaczyć aktów pogardy, poniżenia, agresji wobec osoby ludzkiej. Chciałbym jednak zauważyć, że do takich aktów dochodziło i dochodzi tam, gdzie odrzucana jest Ewangelia, a i gdzie zdradzany jest Kościół, także przez samych ludzi Kościoła. Zatem potrzebne jest przywrócenie chrześcijaństwa, a nie jego niszczenie. Przyznam się, że tęsknię za głosem pasterskim, który powtórzy i może uaktualni wyznanie grzechów Kościoła, jakiego kiedyś dokonał św. Jan Paweł II, a z drugiej strony, że przypomni, także wzorem wielkiego Papieża, że sensem Kościoła jest nie tyle tropienie zła, ile odsłanianie blasku świętości...
I ostatnia kwestia – Polska jest w innej sytuacji, nasz kraj przez wiele lat był pod zaborami, Kościół niemal zawsze był w pewnym sensie na kontrze do władz, czy to zaborczych, czy okupacyjnych, czy komunistycznych. Jednak też są sprawy, które wymagają oczyszczenia. A i laicyzacja coraz mocniej postępuje. Czy w Polsce też grozi – może na mniejszą skalę – coś takiego co zdarzyło się w Kanadzie?
Niestety, to zaczęło się już dziać. Nie mogę pominąć milczeniem ubiegłorocznej jesieni. To było nie tylko dewastowanie drzwi kościołów, ścian, gablot, pomników. To było naruszenie wnętrza katedry poznańskiej, profanacja miejsca świętego, akt, którego nie dopuścił się nawet okupant. „Import” tych „światłych” wzorców dokonuje się mocą przyzwolenia. A także stymulowanej agresji względem Kościoła. Wyraźnie podkreślam, że nie chodzi mi o chęć tuszowania zła w Kościele. Ale trudno mi znaleźć dzisiaj analogię z jakimkolwiek podmiotem publicznie sadzanym na ławie oskarżonych, skazywanym mocą opinii publicznej, pozbawianym praktycznie prawa obrony. Podkreślam, że nie mówię o tuszowaniu spraw, ale o elementarnej sprawiedliwości. Jeden przykład – niedawno pojawiło się orzeczenie w stosunku do jednego z emerytowanych biskupów o „niezamierzonym zaniedbaniu”, czemu towarzyszyło wezwanie do poddania się karze. Dochodzimy zatem do tego, że wskazanemu brakowi winy ma towarzyszyć kara. W takiej „kulturze prawnej” chyba trudno będzie żyć...
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo