Od soboty w Sydney i w okolicach obowiązuje dwutygodniowy ścisły lockdown. Spanikowani mieszkańcy ruszyli do supermarketów, z półek znikają makarony, chleb i papier toaletowy.
Australijczycy szturmują sklepy
Premier stanu Gladys Berejiklian apelowała podczas konferencji prasowej, żeby nie wykupywać na zapas niezbędnych produktów. "Nie ma godziny policyjnej. Możecie w każdym momencie wyjść i kupić, co potrzebujecie" - podkreśliła. Prosiła też o "niekupowanie w panice".
Polecamy:
Pomimo tego, jak poinformował australijski portal news.com, wystraszeni mieszkańcy metropolii ruszyli do supermarketów. Media społecznościowe obiegły zdjęcia wózków sklepowych wypełnionych stertami papieru toaletowego. Innymi dobrami, które znikały z półek sklepowych były m.in.: makaron, chleb, ryż i mięso. Jeden z supermarketów wprowadził limit dwóch opakowań papieru toaletowego na klienta.
Przypomnijmy, w czasie pierwszego lockdownu na wiosnę 2020 Polacy również przypuścili szturm na sklepy. Papier toaletowy stał się symbolem zakupów przed zamknięciem polskiej gospodarki. Oprócz tego w koszykach zakupowych lądowały konserwy, makarony, mąki, woda, mydło, wszelkie preparaty antybakteryjne.
Dlaczego papier toaletowy
Na pytanie, dlaczego ludzie wykupują papier toaletowy w czasach koronawirusa, próbował odpowiedzieć grecki psycholog Dr Dimitrios Tsivriko w rozmowie ze Sky News. Według niego, jest to naturalny efekt obronny człowieka. Papier toaletowy jest produktem, który nie ulega szybkiemu zniszczeniu, nie ma terminu ważności i będzie mógł zostać użyty w każdym wybranym przez nas okresie. Po drugie, znaczenie odgrywa tutaj rozmiar. Dlaczego? Ponieważ opakowania papieru są większe od nawet cięższych pudełek z makaronem lub ryżem. Daje nam to poczucie, że odpowiednio się wyposażyliśmy i kupiliśmy dużo potrzebnych towarów. Czyż ludzki umysł nie jest zaskakujący? W ten właśnie sposób papier toaletowy stał się towarem deficytowym.
Lockdown w Sydney
Surowy lockdown obowiązujący w Sydney do 9 lipca związany jest z szybko rozprzestrzeniającym się tam wariantem Delta koronawirusa. W tym tygodniu stwierdzono w tej części Australii 80 nowych zakażeń. Mieszkańcy metropolii nie mogą wyjeżdżać poza jej granice. Minister zdrowia stanu Brad Hazzard zapowiedział, że za złamanie tych restrykcji będą groziły surowe kary. Ostrzegł, że policja Nowej Południowej Walii jest wyposażona w "każdy rodzaj technologii", który pozwoli wytropić numery rejestracyjne tych, co będą usiłowali przemieścić się poza obszar objęty lockdownem.
Minister zdrowia przestrzegł, że kary za łamanie lockdownu wyniosą 11 tys. dolarów australijskich (8,35 tys. dolarów amerykańskich). W przypadku zatrzymania samochodu, w którym znajdowałoby się kilka osób, kwota mandatu może sięgnąć 55 tys. dolarów australijskich (41,73 tys. dolarów amerykańskich) dla każdej osoby. "Każdy za łamanie obostrzeń może trafić przed sąd i jeśli sąd uzna, że jest to zasadne, może zasądzić nawet 6-miesięczną karę więzienia" - zagroził Hazzard.
Australia do tej pory dosyć dobrze radziła sobie z pandemią koronawirusa dzięki szybkiemu zamknięciu granic i wprowadzeniu surowych zasad dystansu społecznego. Kraj ten zgłosił dotychczas nieco ponad 30 400 zakażeń i 910 zgonów.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości