- Wizyta Franka-Waltera Steinmeiera ma znaczenie wyłącznie symboliczne i grzecznościowe. Realną politykę prowadzi się na szczeblu rządowym. Kanclerz Angela Merkel nie spotkała się z szefem polskiego rządu, co nie jest przypadkowe – mówi Salonowi24 prof. Bogdan Musiał, historyk, badacz dziejów Polski, Niemiec i Rosji.
Czego spodziewa się po wizycie prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera w Polsce i jego rozmawach z prezydentem Andrzejem Dudą?
Prof. Bogdan Musiał: Absolutnie niczego. Równie dobrze mogłaby przyjechać królowa angielska. Ani Elżbieta II nie ma realnego wpływu na politykę Wielkiej Brytanii, ani Frank Walter Steinmeier nie posiada realnego oddziaływania w Niemczech. Tym się różni od polskiego prezydenta, gdzie ten wpływ wprawdzie ograniczono, ale jakiś jest.
Czyli wizyta prezydenta naszego zachodniego sąsiada nie ma żadnego znaczenia?
Ma znaczenie, ale symboliczne i grzecznościowe. Realną politykę prowadzi się jednak na szczeblu rządowym. I proszę zwrócić uwagę: kanclerz Angela Merkel nie spotkała się jednak z szefem polskiego rządu Mateuszem Morawieckim. Nie sądzę, by to był przypadek. Skala nabrzmiałych problemów we wzajemnych relacjach Niemiec i Polski jest dziś ogromna.
Problemów nie brak, są jednak gesty, choćby w polityce symbolicznej, do tego oba kraje są ważnymi partnerami w kwestiach gospodarczych?
Owszem, jednak jeśli chodzi o kwestie gospodarcze mówiłem niedawno, że w Niemczech wciąż pokutuje traktowanie Polski jako półkolonii, "montowni dla niemieckich firm". A problemów nie brakuje – choćby kwestie polityki historycznej, reparacje, czy wreszcie polityka wschodnia.
Nord Stream to jedno, ale Niemcy domagają się sankcji politycznych wobec Rosji, a w kwestii polityki historycznej wykonali szereg istotnych gestów.
Wykonali szereg bardzo ładnych i miłych gestów. Pod względem pr'owym – rzeczywiście fenomenalnych, ale w praktyce nie poszło za tymi gestami nic. Za przeprosinami za wywołanie II wojny światowej nie idą przecież w parze np. reparacje wojenne. A za ostrą retorykę na Wschodzie i werbalnym wsparciem białoruskiej opozycji kryje się realna współpraca z reżimem Putina, który wspiera bandycką władzę Łukaszenki.
Dalej, trwa budowa Nord Stream 2, która zagraża nie tylko Ukrainie czy Polsce, ale bezpieczeństwu całej Europy. W Niemczech wszystkie partie, z wyjątkiem Zielonych są w mniejszym lub większym stopniu prorosyjskie. Z pięknymi i miłymi gestami, idą twardo i bezwzględnie realizują interesy. Gerhard Schroeder, były niemiecki kanclerz nieprzypadkowo wylądował w Gazpromie – on wciąż ma wpływy w niemieckiej polityce. I Niemcy prowadzą politykę groźną dla Polski, Europy Środkowej, całego kontynentu, a nawet i świata, ponieważ wspieranie Putina jest groźne w skali globalnej. Ukrywanie się pod płaszczykiem pięknych gestów, słów o demokracji, nie zmienia tu niczego.
Rozmawiał Przemysław Harczuk.
Inne tematy w dziale Polityka