Andrzej Poczobut, białoruski opozycjonista i korespondent „Gazety Wyborczej” przebywa w białoruskim więzieniu, jak ujawniła jego żona warunki są dramatyczne. Poczobut zachorował na COVID-19, ma choroby współistniejące, do tego cela jest przepełniona i niewietrzona. W polskim internecie zawrzało, pokazały się nawet wpisy wzywające do odbicia więźnia. Według ekspertów tego typu wezwania są niepoważne i wręcz niebezpieczne.
Euro 2020. Przewodnik dla kibiców po Petersburgu
"Życie przeleciało mi przez palce". Pielęgniarki właśnie wróciły z wojny
Danuta Holecka nie wróci do TVP? Niepokojące informacje o głównej twarzy "Wiadomości"
– Służą jedynie Putinowi. Realną pomocą jest działanie na forum międzynarodowym i realne sankcje ze strony Zachodu – mówi generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.
Łukaszenka i Putin czują się bezkarni
Zdaniem ekspertów, sytuacja zmierza w złym kierunku, jednak działania muszą być podjęte. – Bardzo trudno jest znaleźć odpowiedź na pytanie o to, jak realnie możemy pomóc Andrzejowi Poczobutowi, czy Andżelice Borys – mówi Salonowi 24 Rafał Dzięciołowski, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej.
– Oczywiście możliwości polskiej dyplomacji są tu dość ograniczone, jednak na pewno musi wykazać się ona maksymalną aktywnością. Jednoznacznie zabiegać o to, by sprawę umiędzynarodowić, by temat Andrzeja Poczobuta i Angeliki Borys był nagłośniony na forum euroatlantyckim. Bo tylko współpraca USA i Unii Europejskiej, solidarność wspólnoty międzynarodowej, a przede wszystkim twarde stanowisko Stanów Zjednoczonych może przynieść efekt – podkreśla.
Zdaniem Rafała Dzięciołowskiego, konieczne są twarde i realne sankcje wobec reżimu Łukaszenki i Putina. – Putin prowadzi rosyjską neoimperialną politykę. Jednak jest politykiem racjonalnym. Jak zobaczy faktycznie niekorzystne dla niego sankcje jest w stanie się cofnąć – stwierdza przewodniczący Fundacji Solidarności Międzynarodowej.
„Wezwania do działań zbrojnych na rękę Putinowi”
Informacje o fatalnym stanie zdrowia Poczobuta wywołały szok i szereg komentarzy w internecie. Wśród nich pojawiły się takie, które wzywają do odbicia przetrzymywanego w skrajnie złych warunkach i chorego na COVID dziennikarza.
Były też głosy, porównujące sytuację do odbicia Polaków porwanych w Czeczenii w 1997 roku. Eksperci zdecydowanie odcinają się od takich analogii.
– Po pierwsze nieprawdą jest, że Polaków odbijał polski rząd, ich z rąk terrorystów odbili Czeczeni. Wzywanie dziś do powtórki to trochę jakby prosić białoruskie KGB, aby odbiło własnego więźnia – mówi Dzięciołowski.
Podobnego zdania jest były dowódca jednostki specjalnej GROM, generał Roman Polko. – Czym innym jest wysłanie oddziałów specjalnych w sytuacji, gdy gdzieś na pustyni terroryści porwą naszego rodaka, a nasz rząd dogaduje się z rządem kraju, na terenie którego do porwania doszło, aby tego Polaka z rąk terrorystów odbić. Czym innym byłoby wysłanie jakiegoś oddziału wojskowego na terytorium innego państwa, wbrew jego władzom – wyjaśnia.
– Na takiej akcji najbardziej straciłaby Polska. Bo skupiłoby się na niej oburzenie całej społeczności międzynarodowej. A to byłoby najbardziej na rękę Rosji. Pomagać trzeba, ale mądrze, poprzez aktywną dyplomację, przekonanie Zachodu do realnych, a nie kosmetycznych sankcji wobec reżimu. To muszą być działania zdecydowane, w stylu administracji Ronalda Reagana – zaznaczył Polko.
Przeczytaj:
Kto może zastąpić Jarosława Kaczyńskiego? Jeden kandydat znokautował wszystkich
Kukiz mówi, że będzie głosował tak, jak sobie PiS zażyczy. Ale stawia warunek
Biskupi zawierzyli naród Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i przeprosili za pedofilię
HP
Komentarze
Pokaż komentarze (36)