Były takie wypadki, gdzie ludzie ginęli, tracili zdrowie, a sprawcy pozostawali bezkarni. Zmiany wprowadzane przez rząd to krok w dobrą stronę. To tylko początek – bo kolejnym krokiem musi być podwyższenie mandatów – mówi Salonowi 24 Jan Śpiewak, społeczni, działacz lokalny, lider stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa.
Ruchy miejskie domagały się zmian w prawie drogowym. Czy to, co proponuje rząd, mocne zmiany, nakaz zatrzymywania się kierowcy przed przejściem, to dobre rozwiązanie?
Jan Śpiewak: Zdecydowanie tak, uważam, że zmiany muszą iść w kierunku zaostrzenia prawa. Do tej pory w Polsce funkcjonowało coś takiego, że na przykład sprawca wypadku był uniewinniany, bo osiemdziesięcioletnia staruszka o kulach zdaniem sądu wtargnęła na przejście. Były takie wypadki, gdzie ludzie ginęli, tracili zdrowie, a sprawcy pozostawali bezkarni. Zmiany wprowadzane przez rząd to krok w dobrą stronę. To tylko początek – bo kolejnym krokiem musi być podwyższenie mandatów.
Są jednak argumenty, że zmiany te wymuszą iż kierowca zawsze będzie musiał stawać przed przejściem, a jednocześnie kluczowe powinno być zadbanie o infrastrukturę tak, by przejścia były bezpieczne?
Po pierwsze – nie widzę, gdzie ma być problem w tym, że kierowca ma stawać przed przejściem. Jak wyjedziemy na Zachód to zobaczymy od razu różnicę, polegającą właśnie na tym, że kierowca zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych. U nas poziom anarchii na drogach jest porażający i wstrząsający. I to chyba już problem psychologiczny. Pod względem wypadków na przejściach dla pieszych jesteśmy w absolutnej czołówce w Europie. Mamy niestety społeczne przyzwolenie dla łamania przepisów drogowych. I jednym ze sposobów na wyjście z tej sytuacji są zmiany prawne. Sama edukacja nie wystarcza. Natomiast co do infrastruktury – oczywiście, że ma ona jakieś znaczenie dla poziomu bezpieczeństwa, ale też nie przesadzajmy. Na trasie S8, na części obwodnicy Warszawy nie ma dnia bez wypadku. I to pokazuje, że sama infrastruktura nie rozwiąże problemu.
Często słyszymy, że chronić należy najsłabszych uczestników ruchu drogowego, czyli pieszych. Tymczasem sam byłem świadkiem niebezpiecznych zdarzeń z udziałem rowerzystów, którzy potrącali pieszych, czy byli wobec nich agresywni. Zresztą, wzajemna agresja chyba cechuje wszystkich uczestników ruchu drogowego?
Oczywiście, poziom agresji jest ogromny. Wystarczy zwrócić komuś uwagę, że źle zaparkował, to już wywoła złość, jakieś wyzwiska. Ta agresja dotyczy wszystkich uczestników ruchu drogowego. Ale też co do rowerów, ta infrastruktura jest pomyślana bez sensu. Są ścieżki rowerowe często przecinające się z trasami pieszych, to generuje konflikty i spory. To jakiś dramat. I jest tu na pewno bardzo wiele do zrobienia.
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Rozmaitości