1 czerwca to czarny dzień dla wielu kierowców. Od tej pory, widząc człowieka przy przejściu dla pieszych, będą musieli ustąpić mu pierwszeństwa, a nie tylko uważać, by nie wszedł na jezdnię. Skoro już ta jawna dyskryminacja kierowców została prawnie usankcjonowana, trzeba znaleźć winnych ich niedoli. A że sami piesi to za mało, dostało się też - Bogu ducha winnym - rowerzystom.
Zmiana przepisów ruchu drogowego stała się faktem we wtorek. Pieszy od teraz ma pierwszeństwo nie tylko na pasach, ale też wtedy, kiedy się do nich zbliża. Cały ciąg komunikacyjny, którym się porusza, jest już traktowany jak droga uprzywilejowana.
Zmiana przepisów. Kierowcy muszą bardziej uważać
Kierowcy stracili zatem pierwszeństwo poruszania się po jezdni, przez która przebiega przejście dla pieszych, a do lamusa trafiło tym samym sformułowanie „wtargnięcie na przejście dla pieszych”. W mediach społecznościowych nastąpił wysyp komentarzy - jedni załamują ręce pisząc o bezmyślności pieszych, którzy będą nadużywać swoich praw, inni - że dla nich nic się nie zmienia, bo i tak zawsze przepuszczają osoby, które chcą przejść przez jezdnię.
Zobacz także:
Marzena Paczuska swoim wpisem na Twitterze zameldowała się w tej pierwszej grupie. „Rowerstwo i piesi już wiedzą, że od jutra są świętymi krowami na drodze. Na oślep wjazd na przejście, walenie dłońmi w karoserię, bo skręcający w prawo samochód zajął ścieżkę. Dwunodzy z kolei - luz absolutny. Wejdą pod koła, bo kierowca jest zawsze na podporządkowanej pieszemu” - napisała była szefowa „Wiadomości” TVP.
Rowerzyści coś knują. Użytkownicy Twittera przejrzeli spisek
Pod jej twittem można znaleźć dziesiątki komentarzy o „chamstwie” i głupocie rowerzystów, którzy z niewiadomych przyczyn od dekad pchają się kierowcom pod koła. Problem w tym, że 1 czerwca w relacji kierowcy - cykliści nie zmieniło się nic.
„Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe” - art 27 ma takie samo brzmienie, jakie miał do tej pory. Rowerzysta wjeżdżający na jezdnię dalej musi ustąpić jadącemu po niej kierowcy samochodu.
Czyżby więc cykliści próbowali podstępnie „podpiąć się” pod nowe przepisy dla pieszych? Dowodów brak, ale coś tu ewidentnie śmierdzi.
Maciej Deja
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka