Michnik nie znalazł czasu dla Kijowskiego
"Drogi Adamie" - zwraca się Kijowski po imieniu do Michnika. W sarkastycznym tonie zauważa, że szef "Gazety Wyborczej" nie znalazł czasu, by się z nim spotkać.
Dawny szef KOD wypomina, że przemawiając w obronie białoruskiego opozycjonisty, Romana Protasiewicza, Michnik nie zauważa tego, co się dzieje w Polsce, gdzie "toczy się walka o praworządność, o wolność, o demokrację" i gdzie też protestujący przeciwko władzy liczą na jego wsparcie.
Nosiliście mnie niemal na rękach
"Z tego powodu zostałem oskarżony przez podległą reżimowi prokuraturę. Zostałem oskarżony o przywłaszczenie kilkudziesięciu tysięcy złotych i o poświadczenie nieprawdy w dokumentach finansowych. Zostałem skazany nie za przywłaszczenie, ale za te nieszczęsne dokumenty – sąd I instancji uznał, że nic nie przywłaszczyłem. Wczoraj odbyła się apelacja. Twoja Gazeta nie była zainteresowana, co się dzieje ze mną, którego kiedyś niemal nosiliście na rękach" - pisze Kijowski.
Przeczytaj: Jest ważny wyrok ws. faktur Kijowskiego z KOD
"Kiedyś wielu chciało stać obok mnie. Robili sobie ze mną zdjęcia i walczyli, kto będzie stał bliżej mnie w obiektywach kamer. Dziennikarze bili się o wywiad ze mną. Dzisiaj nikt nie jest zainteresowany rozmową" - żali się.
Nie mam za co żyć
Kijowski pisze do Michnika, że szanuje jego dokonania z czasów PRL-u i działania w obronie opozycjonistów w całym świecie.
"Mam jednak jedno pytanie – czy zawsze stajemy w obronie wartości uniwersalnych? Czy może są osoby, które celowo wykluczamy z przestrzeni publicznej?" - zauważa.
Dalej wspomina, że nie ma za co żyć. "Jako przyjaciel na pewno jesteś zainteresowany co się u mnie dzieje. Otóż od czterech lat nie mogę znaleźć żadnego źródła utrzymania. Wysyłam liczne zgłoszenia do pracy w obszarach, w których przez lata pracowałem, a także na stanowiska, do których większość z nas ma kwalifikacje, jak kasjer, kierowca, kurier – nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. Bo odważyłem się wystąpić przeciwko władzy" - pisze.
Zatrudniliście Maleszkę, a mnie nie
"Nie dało się. Co robić? Są sprawy ważne i ważniejsze. Jak widać do tych drugich się nie zakwalifikowałem" - kończy list uwagą, że Michnik nie odpowiedział mu na prywatny list, dlatego zdecydował się opublikować list otwarty.
ja
Czytaj także:
- Kongresmen USA mówił o udziale Polski w Holokauście. Teraz przeprasza
- Co wynika z drabinki paryskiego Turnieju Wielkiego Szlema?
- Poseł Lewicy dopytywał o majątek Morawieckiego. Teraz sam musi się tłumaczyć
- Libicki: W kwestii upadku senackiej preambuły słów kilka
- Kierowco! Od wtorku zmieniają się przepisy. Co nowego?
Komentarze
Pokaż komentarze (91)