Jak ocenia Pan złożenie przez prezesa NIK wniosku do prokuratury o ukaranie premiera Mateusza Morawieckiego i kilku kluczowych ministrów w związku z organizacją tzw. wyborów kopertowych w Polsce w maju 2020 roku?
A całkiem na chłodno – jak ocenia Pan ten wniosek?
Od strony merytorycznej trzeba zrozumieć, że rząd i partia rządząca działali pod bardzo silną presją. I nie mówię tu o presji ze strony polityków swojego obozu, ale o presji terminu konstytucyjnego. Był wymóg przeprowadzania wyborów w maju, rząd chciał terminu konstytucyjnego przestrzegać, stąd był pomysł zorganizowania wyborów kopertowych. I tu rząd działał w stanie wyższej konieczności, z jednej strony obowiązkiem przeprowadzenia wyborów, z drugiej pandemią koronawirusa. Ale tu znów pojawia się argument prawny, podnoszony przez NIK – rząd nie miał wystarczającej podstawy prawnej, aby wybory kopertowe w ten sposób przeprowadzać. Tak twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. Z kolei rząd powołuje się na własne ekspertyzy, które mówią, że podstawa prawna była. I szykuje się nam poważny spór prawny, który pozostanie nierozstrzygnięty, chyba, że sprawą zająłby się niezawisły sąd.
Wróćmy do tego wątku politycznego. Aby postawić kogoś przed Trybunałem Stanu konieczna jest zgoda Sejmu. Żeby kogoś sądzić – uchylenie immunitetu, które też musi przegłosować Sejm. Czy jest taka możliwość w przypadku wniosku NIK?
Komentarze
Pokaż komentarze (43)