Raman Pratasiewicz na opublikowanym nagraniu.
Raman Pratasiewicz na opublikowanym nagraniu.

Sprzeczne informacje na temat stanu zdrowia Pratasiewicza. W sieci pojawiło się nagranie

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 33
W internecie pojawiło się nagranie, na którym zatrzymany w niedzielę w Mińsku białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz mówi, że jest zdrowy i nic mu nie jest.

Tymczasem matka Ramana Pratasiewicza Natalia twierdzi, że jego stan zdrowia jest bardzo zły i że syn cierpi na problemy z sercem. Matka dziennikarza powiedziała na antenie telewizji Biełsat, że wiadomość o hospitalizacji syna otrzymała od „anonimowych osób ze środowisk medycznych" i że niepokoi ją, iż wspomniano o problemach z sercem.

- Raman ma problemy z sercem, z tego powodu nie został wzięty do wojska. Kiedyś miał stan przedzawałowy. (...) Gdyby coś mu tam zrobili, mogłoby to wywołać zawał – powiedziała.

Informacja ta dotarła również do polskich władz.  - To jest bardzo niepokojące, zwłaszcza, że białoruscy opozycjoniści umierają w niewyjaśnionych okolicznościach w więzieniach - powiedział wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. - Będziemy domagać się na Radzie Europejskiej natychmiastowych działań, aby strona białoruska zapewniła im należytą opiekę medyczną - dodał.


- Ta informacja nie jest zgodna z prawdą – napisała w komunikacie służba prasowa białoruskiego MSW. - Aresztowany Raman Pratasiewicz znajduje się w mińskim areszcie śledczym nr 1 i nie skarżył się na stan zdrowia – oświadczyło MSW.

Zobacz także: Pratasiewicz: "Tu czeka mnie kara śmierci". Kim jest aresztowany aktywista?

Prorządowy białoruski kanał Telegram Żołtyje Sliwy opublikował nagranie wideo, na którym Raman Pratasiewicz mówi, że „jest dobrze traktowany i współpracuje ze śledztwem”.

"Nazywam się Roman Protasiewicz. Przebywam obecnie w Sizo nr 1 w Mińsku [areszt Wołodarka]. Oświadczam, że nie mam żadnych problemów ze zdrowiem, a pracownicy aresztu odnoszą się wobec mnie bardzo poprawnie. Współpracuję ze śledztwem i zeznaję w sprawie organizacji masowych zamieszek w Mińsku" - mówi na nagraniu.

Na czole działacza widać siniaka, co może wskazywać na ślady pobicia. Mężczyzna ściska obie dłonie, porusza nimi nerwowo. Na stole leżą papierosy.

Nagranie udostępnił na Twitterze współpracownik działaczki Swiatłany Cichanouskiej - Franak Wiaczorka.

W internecie pojawiły się komentarze, że Pratasiewicz „jest zakładnikiem”. Białoruskie władze często publikują nagrania, na których aresztowane osoby „przyznają się do winy”, kajają się i wyznają, że zrozumiały swoje błędy.

Polskie MSZ weryfikuje również nagranie wypowiedzi Pratasiewicza z prorządowej telewizji, to kiedy dokładnie zostało ono sporządzone.

- Widać wyraźnie na tym nagraniu, jak spojrzy się na to, jak pan Pratasiewicz wygląda, że był poddawany przemocy. Widać ślady pobicia, widać, że sposób, w jaki mówi, sygnalizuje, że jest poddawany działaniom sprzecznym z prawami człowieka. To kolejny dowód na bestialskie praktyki tego reżimu - powiedział wiceszef MSZ.

Jabłoński podkreślił, że "o ile możemy dziś z lekką ulgą stwierdzić, że najprawdopodobniej jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, tak jak mówiły te pierwsze informacje, to ta sytuacja, w której on jest bezprawnie przetrzymywany w więzieniu cały czas jest sytuacją absolutnie nieakceptowalną".

Pratasiewicz - opozycyjny aktywista, dziennikarz, bloger, jeden z autorów prowadzonego na Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, którego działanie władze białoruskie uznały za ekstremizm - był na pokładzie samolotu linii Ryanair lecącego z Aten do Wilna, który w niedzielę został zmuszony do lądowania w stolicy Białorusi Mińsku wskutek nieprawdziwej informacji o ładunku wybuchowym.

Na lotnisku w Mińsku białoruskie władze zatrzymały Pratasiewicza, poszukiwanego przez organy ścigania w tym kraju, oraz jego partnerkę Sofię Sapiegę, obywatelkę Rosji. Opozycja białoruska twierdzi, że cała sytuacja była operacją służb specjalnych.

Mińsk twierdzi, że przyczyną awaryjnego lądowania była anonimowa informacja o bombie, podpisana przez „żołnierzy Hamasu”, myśliwiec wystartował „dla pomocy”, a to, że Pratasiewicz był na pokładzie było zbiegiem okoliczności.

Zobacz: Będzie śledztwo ws. wymuszonego lądowania samolotu Ryanair w Mińsku!

ja

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj33 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka