Jestem zbulwersowany decyzją TSUE o zamknięciu kopalni i elektrowni Turów, oraz trybem jej podjęcia. Ta decyzja będzie miała ogromne skutki ekonomiczne, społeczne, ale też bardzo poważne, negatywne skutki dla naszego bezpieczeństwa energetycznego, bo zagrożone będzie bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej – mówi Salonowi 24 Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka (1997-2001).
Jak ocenia Pan decyzję TSUE, nakazującą Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla w kopalni Turów?
Janusz Steinhoff: Jestem zbulwersowany i decyzją, i trybem jej podjęcia. Po pierwsze – nie zdarzyło się nic, co uzasadniałoby natychmiastowe zamknięcie kopalni, co wiąże się z zaprzestaniem dostaw energii elektrycznej. Pomijam skutki ekonomiczne, skutki społeczne, ale ta decyzja będzie też miała bardzo poważne, negatywne skutki dla naszego bezpieczeństwa energetycznego, bo zagrożone będzie bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej.
Jedna kopalnia i jedna elektrownia mają decydować o bezpieczeństwie energetycznym i dostawach prądu?
To jest elektrownia mająca moc 1500 megawatów, ma istotny udział w bilansie energetycznym, ma ogromne znaczenie. Takiej decyzji, o zamknięciu, nie podejmuje się z dnia na dzień. Nic nie uzasadnia trybu, w jakim decyzja TSUE została przyjęta. W środowisku naturalnym nie wydarzyło się w ostatnich miesiącach nic takiego, co by upoważniało do zamknięcia tak znaczącej elektrowni. Mającej ogromny udział w rynku energii w Polsce. Ale ta kopalnia i ta elektrownia to też zatrudnieni tam ludzie, są ich rodziny, a więc ogromne skutki społeczne. Nie mówię już o skutkach ekonomicznych.
Decyzja jest o natychmiastowym zamknięciu, choć postępowanie może się toczyć dalej?
Właśnie i jestem zasmucony i zszokowany niefrasobliwością trybu podjęcia tej decyzji. Przecież może okazać się, że postępowanie przed TSUE potrwa jeszcze rok. I Trybunał po roku podejmie decyzję o tym, że jednak nie trzeba wstrzymywać pracy tej elektrowni, że może ona dalej działać. Ale już działać nie będzie, bo teraz podjęto decyzję o prewencyjnym zamknięciu kopalni i elektrowni. Załóżmy, że za rok decyzja będzie inna. Co wtedy, kto poniesie koszty tego zamknięcia?
No dobrze, jednak tu padają argumenty o bezpieczeństwie ekologicznym. Te zagrożenia są realne. i zamknięcie elektrowni ma im przeciwdziałać?
Oczywistą sprawą jest, że każda kopalnia odkrywkowa, która działa przy tego typu elektrowniach, nie jest neutralna dla środowiska, narusza stosunki wodne. Z problemem tym mamy też do czynienia w Bełchatowie, mieliśmy w PAK-u, czyli elektrowniach Pątnów – Adamów – Konin. Trzeba mieć świadomość, że powinnością człowieka jest to, by minimalizować skutki środowiskowe. Podjęliśmy decyzję o odchodzeniu od węgla brunatnego przy produkcji energetycznej. Ale musimy mieć czas, by na to się przygotować, by zakończyć tę eksploatację, by przy zapewnieniu ciągłości dostaw płynnie przestawić naszą energetykę na inne nośniki energii. I jest jeszcze jedna rzecz, o której warto pamiętać.
Jaka?
Polska nie jest jedynym krajem europejskim produkującym energię elektryczną z węgla brunatnego. Dużo więcej węgla wydobywają Niemcy. Gdy my wydobywamy 60 milionów ton węgla brunatnego rocznie, Niemcy wydobywają 120 milionów. Trzecie miejsce w Europie zajmują Czesi, z niewiele mniejszym wydobyciem niż my. Więc trzeba to widzieć w odpowiednich proporcjach. Polska nie lekceważy konieczności przeprowadzenia ewolucji, czy też transformacji w wydobyciu paliw stałych, węgla kamiennego i brunatnego. Ale nie w takim trybie, nie lekceważąc bezpieczeństwa dostaw.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Polecamy:
Czesi postawili na swoim. TSUE wydał wyrok niekorzystny dla Polski
TSUE zamyka kopalnię Turów. Związkom to się nie podoba!
Inne tematy w dziale Gospodarka