W Wielkiej Brytanii wciąż trwa liczenie głosów oddanych w czwartkowych wyborach - lokalnych w Anglii oraz do parlamentu Szkocji.
Nadal niewiadoma jest najważniejsza obecnie kwestia - czy Szkocka Partia Narodowa (SNP) będzie miała bezwzględną większość.
Z powodu ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa liczenie głosów trwa dłużej niż zazwyczaj, bo nie rozpoczęto go tuż po zakończeniu głosowania, lecz dopiero w piątek rano.
Walia dla Partii Pracy
Według stanu na sobotnie wczesne popołudnie, pełne wyniki są tylko w Walii. Władzę utrzyma tam Partia Pracy, która zdobyła 30 miejsc w 60-osobowym parlamencie, co oznacza, że Mark Drakeford pozostanie szefem tamtejszego rządu.
Ale zwycięstwo laburzystów nie jest żadnym zaskoczeniem, bo na to wskazywały sondaże przedwyborcze. Drugie miejsce z 16 mandatami zajęła Partia Konserwatywna, która zwiększając swój stan posiadania o pięć miejsc zepchnęła na trzecią pozycję opowiadającą się za niepodległością Walii partią Plaid Cymru (13 mandatów). Ostatni mandat przypadł Liberalnym Demokratom.
Szkocka Partia Narodowa
Ani przedwyborcze sondaże, ani dotychczasowe wyniki nie pozwalają natomiast przewidzieć najważniejszej kwestii - tego, czy SNP zdobędzie bezwzględną większość w szkockim parlamencie, co dałoby tej partii znacznie mocniejszy argument w domaganiu się prawa do przeprowadzenia nowego referendum w sprawie niepodległości.
Z rozdzielonych dotychczas 52 mandatów SNP zdobyła aż 43, ale tylko trzy z nich to okręgi przejęte od innych partii, a pozostałe to te, w których wygrała poprzednio. Aby mieć bezwzględną większość SNP musi zdobyć co najmniej cztery dodatkowe mandaty ponad to, co miała na koniec poprzedniej kadencji, nie tracąc żadnego. Do rozdzielenia w Szkocji pozostało jeszcze 77 mandatów.
Kłopoty angielskich laburzystów
W Anglii policzono już ponad dwie trzecie głosów oddanych w wyborach lokalnych. Jak na razie są one sporym sukcesem rządzącej Partii Konserwatywnej. Spośród 102 rad miejskich, rad hrabstw lub dystryktów, z których już są wyniki, konserwatyści będą mieść większość w 47, co oznacza wzrost o 9. Zwiększyli też liczbę radnych o ponad 170.
Większość tych zysków konserwatyści odnieśli kosztem Partii Pracy, co powoduje, że w szeregach laburzystów coraz głośniej słychać głosy poddające w wątpliwość przywództwo ich lidera Keira Starmera, który objął tę funkcję zaledwie w kwietniu zeszłego roku. Szczególnie, że w czwartek laburzyści zanotowali bardzo bolesną porażkę w wyborach uzupełniających do Izby Gmin w Hartlepool, tracąc - i to w sposób wyraźny - okręg, który był w ich posiadaniu od 1964 r.
Wprawdzie główna partia opozycji najprawdopodobniej utrzyma władzę w Londynie, ale trudno to uznać będzie za sukces, bo inny wynik niż to, że pozostanie ona największą frakcją w Zgromadzeniu Londynu i zwycięstwo Sadiqa Khana w wyborach burmistrza stolicy byłby dużą niespodzianką.
KW
Inne tematy w dziale Polityka