Były prezydent Bronisław Komorowski uciął wątpliwości: będzie budował "nową chadecję" z PSL, obliczoną na przyciągnięcie konserwatywnych wyborców. Polityk nie szczędzi też słów krytyki pod adresem Lewicy.
Od 2015 roku i przegranej w wyborach prezydenckich z Andrzejem Dudą, niegdyś filar Platformy Obywatelskiej znajduje się na politycznej emeryturze. Bronisław Komorowski postanowił wrócić do polityki, choć - jak zaznaczył w programie "Onet Opinie" - nie marzy o pozycji lidera nowego projektu. Były prezydent planuje skierować przekaz do konserwatywnych wyborców, którzy popierają PiS z powodu braku alternatywy.
Powrót Komorowskiego z politycznej emerytury
- Rzeczywiście pełniłem inną funkcję, bardziej komentatora politycznego, zresztą z niej nie rezygnuję, bo nie wybieram się, na razie przynajmniej nie mam planów, aby uczestniczyć bezpośrednio w wyborach. Natomiast zawsze starałem się być pomocny tym środowiskom, albo tym osobom, do których mam zaufania, szacunek i którym po prostu dobrze życzę, bo dobrze życzę Polsce - podkreślił Komorowski.
- Językiem liberalnym, albo socjalliberalnym, nie przekona się umiarkowanych wyborców PiS, których trzeba przyciągnąć na dobrą stronę. Jestem politykiem spełnionym i o żadnej karierze wielkiego wodza nie marzę, ale chcę być pomocny - zadeklarował.
Komorowski nie zamierza łączyć politycznych sił z PO, bowiem uważa, że w tej partii konserwatyści są marginalizowani. Nowy projekt będzie opozycyjny wobec PiS. - Ja jestem skłonny go wesprzeć. To jest plan, który gdzieś powstał w otoczeniu Władysława Kosiniaka-Kamysza - ujawnił.
Były prezydent zamierza wpierać "budowanie skrzydła konserwatywnego". - Tak jak wcześniej starałem się wspomagać i ożywiać skrzydło konserwatywne w PO, m.in. dlatego, że w czasach świetności Platformy Obywatelskiej sam byłem cząstką tego skrzydła konserwatywnego i wtedy dobrze się nam w polityce wiodło - wspominał o latach rządów PO-PSL.
- Jak pojawi się bardziej wyrazista konkurencja konserwatywna wokół pana Władysława Kosiniaka-Kamysza, to - być może - to i inne środowiska zachęci do zwiększonego wysiłku, jak na przykład Platformę do rezygnacji z tego manewru na lewo, którego dokonała w ostatnich miesiącach - wskazał. W jego opinii, nowa formacja musi trafić do wyborców centroprawicowych o umiarkowanie prawicowych poglądach.
Długi: Komorowski jako lider chadecji to słaby pomysł
Dlaczego PSL, a nie KO?
Dopytywany o motywy wspierania PSL, a nie "ratowania tonącego Titanica, na którym trwa beztroski bal", Komorowski zapewnił: - Życzę Platformie Obywatelskiej jak najlepiej, jestem skłonny także ich wspierać. Ale myślę niestety, że fakty są takie, że Platforma podjęła jakąś wewnętrzną decyzję: jeśli nie o rezygnacji z elementu konserwatywnego we własnym programie - to przynajmniej o przemilczeniu tych elementów w języku, którego używa się w mediach w stosunku do wyborców - ubolewał Komorowski.
Jego zdaniem, PO gdy „szła od sukcesu do sukcesu politycznego”, opisywała się jako partia konserwatywno-liberalna. - W tej kolejności, czyli konserwatywno-liberalną. A po wielu doświadczeniach i różnych zawirowaniach, nie tylko w kwestiach aborcji i rezygnacji z obrony kompromisu aborcyjnego, trudno powiedzieć, żeby Platforma była w dalszym ciągu partią konserwatywno-liberalną. Czego jej życzę z całego serca - stwierdził.
Komorowski określił się jako liberał w kwestiach gospodarczych, natomiast nie w sprawach światopoglądowych i obyczajowych. - Nie będzie to formacja czysto chadecka, czy czysto konserwatywna, tylko budowana od samego początku w oparciu o ruch ludowy, który daje jednak nie tylko większe możliwości organizacyjne, ale pozwala na niezamykanie się środowiska we własnej "szklanej wieży" - przekazał.
Nowa chadecja z PSL i Komorowskim mogłaby mieć nawet kilkanaście proc. poparcia?
Lewica? "Pożyteczni idioci"
Komorowski uważa, że podczas wtorkowego głosowania nad ratyfikacją ustaleń ws. zasobów własnych UE można było doprowadził do kryzysu rządowego i utraty większości przez PiS. Cały plan popsuła jednak Lewica - komentował.
- Problem polega na tym, że Lewica popsuła pewną grę polityczną, którą mogła rozegrać bardzo skutecznie i z korzyściami dla Polski. Lewica, za jednym zamachem, dogadując się z PiS-em, rozbiła plany i koncepcje żywe od dłuższego czasu, jednej wspólnej listy opozycyjnej w następnych wyborach. Oni to zniszczyli. Czy zrobili to z rozmysłem i ze świadomością, co czynią? Nie wiem. Być może zgodzili się wystąpić w roli "pożytecznego idioty politycznego", który nie wie, co robi, w tym wypadku w teatrze Jarosława Kaczyńskiego - dziwił się Komorowski.
W jego opinii, to właśnie Lewica "praktycznie rozbiła tę koncepcję w drobny mak". - Być może uda się coś uratować z tego planu, na przykład przedłużyć istnienie paktu senackiego, który dał dobre efekty, jeśli chodzi o wyniki wyborów. I bardzo bym tego opozycji życzył. Ale po takim numerze, jaki wycięła Lewica, to zaufanie do niej będzie zerowe - odparł były prezydent.
GW
Inne tematy w dziale Polityka