Prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski złożyli apelacje od wyroku, w którym sąd nakazał im przeproszenie za informacje z książki "Dalej jest noc". Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce.
Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje z obszernej publikacji "Dalej jest noc" przedstawiającej losy Żydów w okupowanej Polsce. Sąd oddalił przy tym żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny.
Jak poinformował pełnomocnik historyków mec. Michał Jabłoński, po zapoznaniu się z uzasadnieniem pisemnym historycy skierowali w tej sprawie apelacje do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. "Zaskarżyliśmy ten wyrok w części, w której on był dla nas niekorzystny" - wskazał prawnik.
Mecenas zwrócił uwagę, że w zaskarżonym orzeczeniu sąd okręgowy sformułował standard rzetelności badań naukowych, zgodnie z którym badacz korzystając z różnych źródeł, które są ze sobą sprzeczne, powinien być powściągliwy w publikacji wyników, jeżeli miałyby one naruszyć czyjeś dobra osobiste.
- Nie zgadzamy się z tym. Przytoczyliśmy obszerną literaturę i orzecznictwo sądów w tym ETPC w Strasburgu, które wskazują na zupełnie co innego. W ramach wolności naukowej badacz ma prawo dokonywać selekcji źródeł i oceny. My stoimy na tym stanowisku - wskazał pełnomocnik.
Dodał przy tym, że naukowiec ma też prawo do pomyłki. - Debata naukowa byłaby niemożliwa, gdyby badacze nie mogli się mylić. Istotą nauki jest to, że postawione hipotezy nieustannie się weryfikuje. To napędza naukę. Stałe dochodzenie do prawdy - zaznaczył.
W apelacji podniesiono również, że sąd okręgowy - zdaniem naukowców - wadliwe podjął próbę zastąpienia badaczy historii w weryfikacji tego, co jest wiarygodnym źródłem historycznym. - Sąd nie mając do tego kompetencji, sam przyjął, że protokoły z zeznań Żydówki Marii Wiltgren w procesie powojennym w 1949 r. są bardziej wiarygodne niż to, co ona mówiła w długim kilkugodzinnym wywiadzie" - powiedział mecenas. Dodał, że pozwani profesorowie uznali odwrotną wiarygodność źródeł.
W apelacji wskazano też, że powódka Filomena Leszczyńska nie ma legitymacji do dochodzenia roszczeń w tej sprawie. Mecenas wyjaśnił, że przyznane kobiecie przez sąd prawo do kultu pamięci osoby zmarłej, nie ma takiego zakresu jak wskazane w orzeczeniu. - To nie jest dobro osobiste, które obejmuje prawo do nieoszkalowanej, dobrej pamięci osoby bliskiej. Przepisy prawa nie nakazują, aby o zmarłych nie można było przytaczać negatywnych ocen - dodał mec. Jabłoński.
Historycy wnieśli także o przesłuchanie dodatkowego świadka, który nie został przesłuchany w procesie przed sądem I instancji. Jak dowiedziała się PAP, chodzi o osobę przeprowadzającą niegdyś wywiad z Żydówką, którą ograbić i jednocześnie uratować miał stryj powódki. Świadek zgłosił się sam po nagłośnieniu sprawy po wyroku przez media.
Apelację od wyroku w tej sprawie złożyła również powódka.
Proces ws. książki "Daleko jest noc" rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała naukowców, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.
W ustnych motywach wyroku sędzia Ewa Jończyk podkreśliła, że publikując "Dalej jest noc" pozwanym badaczom "niewątpliwie przyświecał szczytny cel". "Ważką rzeczą jest rzeczywiście wyjaśnienie prawdy historycznej i pokazanie postaw Polaków wobec Żydów w okresie okupacji - postaw zarówno heroicznych, jak i postaw negatywnych, ale niech te badania i sposób ich utrwalenia spełnia reguły należytej staranności. Naruszenie tych reguł przez pozwanych uzasadnia udzielenie ochrony powódce" - mówiła.
Dwutomowa książka "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" z 2018 r. przedstawia strategie przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Porusza także problem przemocy Polaków wobec Żydów, głównie po likwidacji gett, gdy Żydzi szukali ratunku m.in. w polskich wsiach. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem, przedstawiciele Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, a także Komitet Nauk Historycznych PAN.
Podczas całego procesu powódkę wspierała Reduta Dobrego Imienia. Fundacja przeprowadziła badania źródłowe oraz finansowała pomoc prawną i ponosiła koszty sądowe tego procesu. Prezes RDI Maciej Świrski mówił po rozpoczęciu procesu, że sporna publikacja stanowi pomówienie dobrego imienia dawnego sołtysa Malinowa i jest sprzeczna z ideami rzetelnej pracy naukowej.
ja
Inne tematy w dziale Polityka