Pokazane w poświęconym katastrofie smoleńskiej filmie „Stan zagrożenia” zdjęcia Ewy Kopacz nie są dowodem na nic – mówią politycy PO.
Podobnie jak z uśmiechniętego Jarosława Kaczyńskiego na miesięcznicy smoleńskiej nie wynika dokładnie nic - mówili w poniedziałek posłowie KO Cezary Tomczyk i Jan Grabiec.
Polecamy: Uśmiechnięta Ewa Kopacz w prosektorium
W filmie Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” na temat katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 wyemitowanym w niedzielę wieczorem w TVP zaprezentowano po raz pierwszy publicznie fotografie z moskiewskiego prosektorium, w którym złożono ciała ofiar. Widać na nich ówczesną minister zdrowia - w rządzie Donalda Tuska - Ewę Kopacz. Stoi ona w fartuchu z zielonej flizeliny, między dwoma mężczyznami. Obaj się uśmiechają. Po lewej stronie zdjęcia na wózku leży worek - wyglądający jak ten, w którym transportuje się ludzkie zwłoki.
Na kolejnej fotografii pokazanej w filmie „Stan zagrożenia” widzowie mogli zobaczyć już samą minister zdrowia, która trzyma filiżankę i rozmawia gestykulując, z uśmiechniętym mężczyzną w marynarce. Kopacz ma na sobie ten sam zielony fartuch i medyczne rękawiczki. Zdjęcia opublikowane przez Stankiewicz trafiły do internetu spotkały się z m.in. krytyką polityków PiS.
Grabiec i Tomczyk bronią Kopacz
O zdjęcia te byli na poniedziałkowej konferencji pytani szef klubu KO Cezary Tomczyk i rzecznik Po Jan Grabiec.
– Możemy tylko podziękować całemu polskiemu państwu, że stanęło wtedy na wysokości zadania, że ludzie, którzy wyjaśniali przyczyny tej katastrofy znaleźli się na tym miejscu od razu – powiedział Tomczyk.
– Pani premier Kopacz była tam na miejscu, aby z rodzinami na samym początku mieć absolutny kontakt, przypomnę, że dziękował jej też Jacek Sasin – zaznaczył.
– Jeżeli chce się z czegoś takiego robić jakiś dowód, to najlepiej świadczy o tych, którzy ten dowód chcą przeprowadzić. Z uśmiechniętego Jarosława Kaczyńskiego na miesięcznicy smoleńskiej nie wynika dokładnie nic – powiedział Tomczyk.
– To bulwersujące, że po 11 latach od katastrofy smoleńskiej są środowiska, które chcą grać politycznie na tej tragedii – powiedział Jan Grabiec.
Dodał, że wiele osób pamięta „kto w tamtym czasie pojechał do Moskwy z rodzinami ofiar i wspierał te rodziny”, a „kto w dniu katastrofy wyjeżdżał ze Smoleńska i wracał w strachu do Polski”. – Ci co rzucają oskarżenia powinni zrobić rachunek sumienia – podkreślał rzecznik PO.
KW
Inne tematy w dziale Polityka