Czołowa aktywistka proaborcyjna z miasta Mendoza, w zachodniej Argentynie, zmarła podczas zabiegu usunięcia ciąży.
23-letnia działaczka, jak przypominają media, jest pierwszą ofiarą zliberalizowanych w tym kraju w grudniu 2020 r. przepisów aborcyjnych.
Według dziennika „Clarin” choć służby medyczne wszczęły już dochodzenie w sprawie możliwości wystąpienia błędu lekarskiego, który miałby skutkować śmiercią Marii del Valle Gonzalez Lopez, ale przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że powodem zgonu kobiety była sepsa.
Informacja o śmierci Gonzalez Lopez szybko obiegła argentyńskie media, gdyż zmarła była osobą publiczną, jako członkini kierownictwa młodzieżowych struktur centrolewicowej partii Radykalnego Zjednoczenia Obywatelskiego (UCR) w Mendozie. W ostatnich miesiącach często pojawiała się w mediach jako promotorka akcji na rzecz legalizacji aborcji w Argentynie.
Inny wydawany w Buenos Aires dziennik, „La Nacion”, wskazuje, że paradoksalnie właśnie proaborcyjna aktywistka stała się „pierwszą ofiarą” zatwierdzonych w grudniu przez parlament Argentyny przepisów liberalizujących w tym kraju zabiegi przerywania ciąży.
Gazeta odnotowała, że wraz ze zgonem działaczki w internecie pojawił się szereg sarkastycznych komentarzy, w tym hasztag pt. „Umarła za legalną aborcję”, na które zareagowali już działacze partii UCR, z którą związana była zmarła Argentynka.
„Więcej szacunku (…). Rozpowszechniane opinii na temat zdrowia i prywatnego życia Marii del Valle są formą stosowania przemocy przeciwko kobietom”, napisały w odpowiedzi władze UCR.
Zatwierdzona w grudniu 2020 r. przez parlament Argentyny ustawa dopuszcza aborcję do 14. tygodnia ciąży. Wcześniejsze przepisy pozwalały na przeprowadzenie takiego zabiegu tylko w sytuacji zagrożenia zdrowia matki lub gdy ciąża była wynikiem gwałtu.
KW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo