24,6 mln złotych oddała resortowi zdrowia spółka E&K, która nie wywiązała się z przekazania respiratorów na początku pandemii. To połowa kwoty, jaką ma do zapłaty.
W poczet drugiej części zabezpieczono sprzęt firmy. O wpływie środków do kasy Ministerstwa Zdrowia poinformował rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.
- Na konto Ministerstwa Zdrowia wpłynęło przed chwilą 24,6 mln zł, odblokowane przez sąd, w ramach należności ze strony spółki E&K. Kwota ta stanowi około połowy zaległości, która do spłacenia ma kontrahent. Na poczet drugiej połowy komornik zajął 418 respiratorów na Lotnisku Okęcie - przekazał.
Wiosną 2020 roku Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę ze spółką E&K. Firma, która miała dostarczyć 1 241 respiratorów, nie wywiązała się jednak ze zobowiązań - dostarczyła jedynie 200 sztuk, mimo że rząd wcześniej wpłacił jej 154 miliony złotych zaliczki. Całość zawartej umowy opiewała na 200 mln złotych.
W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do szpitali w kwietniu i w maju ub.r., resort zdrowia odstąpił od umowy i otrzymał zwrot przedpłaconych pieniędzy w kwocie ponad 14 mln euro. Na firmę nałożono też kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.
W połowie lutego tego roku komornik zajął 418 respiratorów na lotnisku Chopina na rzecz roszczeń Ministerstwa Zdrowia za niedostarczone przez spółkę urządzenia. Każda sprzedaż sprzętu przez właścicieli wymaga zgody resortu i przekazania jej środków z transakcji. Wartość urządzeń szacowana jest na co najmniej 25 tys. euro za sztukę.
Do sprawy zakupu respiratorów sprzed roku wraca też opozycja. Posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba złożyli zawiadomienie w prokuraturze ws. domniemanego wyłudzenia podatku VAT przy transakcji.
Zdaniem Jońskiego "afery respiratorowej" minął już rok, a do skarbu państwa wciąż nie wróciło 70 milionów złotych wydanych na zakup urządzeń od firmy E&K i nikomu nie postawiono zarzutów w tej sprawie. Przypomniał też, że wraz ze Szczerbą skierowali już trzy zawiadomienia do prokuratury dotyczące tej nieudanej transakcji. - Dzisiaj składamy czwarte zawiadomienie w sprawie afery respiratorowej, tym razem w sprawie przestępstwa karno-skarbowego, do którego mogło dojść, a chodzi o kwotę prawie 13 kolejnych milionów złotych - ogłosił Joński.
Szczerba określił to domniemane przestępstwo jako "zbrodnię VAT-owską". - To określenie, którego autorem jest Zbigniew Ziobro. To ten Sejm i ta kadencja zmieniła przepisy Kodeksu karnego, mówiąc o tym, że wtedy, kiedy przedsiębiorca w fakturze podaje nieprawdę i wtedy, kiedy łączna wartość kwoty, występującej w fakturze jest większa niż 10-krotność kwoty określanej mieniem wielkiej wartości, wtedy mamy do czynienia ze zbrodnią VAT-owską - podkreślał poseł KO.
Jak mówił, na konto handlarza bronią trafiło wówczas 160 mln złotych. - Od tej kwoty powinien być odprowadzony 8-procentowy podatek na urządzenia medyczne. A co się dzieje? Handlarz bronią wystawia fakturę VAT i wpisuje stawkę 0 proc. Ministerstwo zdrowia - kierownictwo i urzędnicy nie reagują - mówił Szczerba. Według niego przestępstwo, jakiego mógł się dopuścić w tej sprawie właściciel firmy E&K, zagrożone jest karą do 25 lat pozbawienia wolności.
Polityk KO ocenił ponadto, że Polska w coraz większym stopniu staje się "krajem systemowej korupcji". - Urzędnicy zachowują się jak te chińskie małpki: "nie widzę, nie słyszę, nie mówię". Tak było wtedy, kiedy faktura VAT-wska ze stawką zerową trafiła na biurko (ówczesnego) ministra Szumowskiego i wiceministra Cieszyńskiego, nie zrobili w tej sprawie kompletnie nic. Dopiero kontrola poselska, którą konsekwentnie prowadzimy od czerwca, doprowadziła do tego, że w drugiej połowie marca faktura została zwrócona do wykonawcy, ale nikt nie powiadomił prokuratury o tym przestępstwie, o tej zbrodni VAT-owskiej. Robimy to dopiero my - przekonywał Szczerba.
Sprawę zakupu sprzętu medycznego badała prokuratura. W końcu stycznia na stronach KPRM ukazało się oświadczenie w tej sprawie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. "Oświadczam, że po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 r. mogę stwierdzić, iż decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy" - stwierdził prezes PiS.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapewniał o racjonalności podjętej decyzji o podpisaniu z firmą E&K umowy na zakup respiratorów ze względu na panującą sytuację epidemiczną i braki sprzętu na całym świecie w związku z epidemią COVID-19.
GW
Inne tematy w dziale Polityka