Opozycja żąda rozwiązania podkomisji smoleńskiej.
Opozycja żąda rozwiązania podkomisji smoleńskiej.

Opozycja żąda rozwiązania podkomisji smoleńskiej. "Macierewicz to najgorszy szkodnik"

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 137

Według opozycji od pięciu lat podkomisja Macierewicza nie zrobiła kompletnie nic. "Nie ma żadnego raportu ani dokumentów. Są za to gigantyczne koszty" - mówi Marcin Kierwiński z KO.  Likwidacji podkomisji chce także Lewica.

Posłowie KO: Marcin Kierwiński i Maciej Lasek zażądali rozwiązania tzw. podkomisji smoleńskiej. Dość już marnowania publicznych pieniędzy, dość polityki budowanej na katastrofie smoleńskiej - podkreślił Kierwiński. Jak dodał, pieniądze te powinny zostać przeznaczone na walkę z COVID-19. Likwidacji podkomisji żąda także Lewica.

Szef sejmowej komisji obrony narodowej Michał Jach (PiS) uważa, że likwidacja podkomisji smoleńskiej nie ma obecnie uzasadnienia.


KO: W kłamstwa Macierewicza nie wierzy już sam Kaczyński

W sobotę mija 11 lat od dnia katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska, ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, parlamentarzyści, dowódcy wojskowi, członkowie rządu Donalda Tuska, działacze społeczni, przedstawiciele rodzin katyńskich.

W przeddzień 11. rocznicy katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. posłowie Koalicji Obywatelskiej, podobnie jak i posłowie Lewicy, zażądali rozwiązania tzw. podkomisji smoleńskiej, którą kieruje były szef MON Antoni Macierewicz. - Zwracamy się z oficjalnym pismem do pana ministra (obrony narodowej) Mariusza Błaszczaka, bo to on powoływał tę podkomisję, z żądaniem natychmiastowego zamknięcia tej podkomisji. Dość już wydawania pieniędzy Polaków, dość wyrzucania ich w błoto - oświadczył Kierwiński. Jak dodał, środki, które przeznaczone były do tej pory na działanie podkomisji smoleńskiej, powinny trafić do służby zdrowia, na walkę z COVID-19.




Podkomisja została powołana rozporządzeniem z 4 lutego 2016 r. ówczesnego szefa MON Antoniego Macierwicza, zmieniającym rozporządzenie w sprawie organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Kierwiński ocenił, że cel powołania podkomisji smoleńskiej był "stricte polityczny - podtrzymywać kłamstwo smoleńskie, jeden z mitów założycielskich władzy PiS". - Wiedzieliśmy, że ta komisja nie udowodni niczego, natomiast nie widzieliśmy, że przez tyle lat Polacy nadal będą oszukiwani i w sposób symboliczny okradani zarówno z pieniędzy, jak i z prawdy - dodał poseł KO.

Maciej Lasek (w przeszłości członek państwowej komisji pod kierownictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej) ocenił, że podkomisja smoleńska została pięć lat temu powołana "na fałszywych przesłankach, niezgodnie z przepisami zawartymi w prawie lotniczym", a do jej prac włączono osoby, które nigdy zawodowo nie zajmowały się badaniem tego typu wypadków.



- Przez pierwszy rok ta podkomisja zrobiła jedną konferencję i pojechała do Mińska Mazowieckiego zobaczyć jak wygląda tupolew, bo nie wiedzieli. W następnym roku ich największym osiągnięciem było wysadzenie blaszanego garażu, który miał imitować kadłub tupolewa. Zmanipulowali wyniki przygotowane przez naukowców Wojskowej Akademii Technicznej, a kiedy powiedzieliśmy sprawdzam, do tego co zawarli w filmie prezentowanym w 2017 r., uciekli i nie zrobili konferencji - mówił Lasek.

Jak dodał, w tym samym roku nastąpiła "ucieczka" dr. Wacława Berczyńskiego, ówczesnego przewodniczącego podkomisji. - Zatrudniono również Luisa Moreno-Ocampo, bardzo dziwną osobę, o dziwnych kontaktach, której działanie miało na celu odzyskanie wraku. Do dzisiaj nie wiadomo, ile resort obrony narodowej wydał na tą umowę, ale oczywiście też nie wiemy, jakie były wyniki pracy pana Luisa Moreno- Ocampo - stwierdził poseł KO.

Rok później - jak mówił - nastąpiło z kolei "utajnienie składu podkomisji". - Stworzono rekonstrukcję wraku opartą na małych karteczkach, zawieszonych na nitkach. Specjaliści, którzy to obejrzeli, nie mogli powstrzymać się od śmiechu, nie wiedzieli czy to jest program satyryczny, czy to jest coś, za co płaci polskie państwo - dodał Lasek.

- W kłamstwa Antoniego Macierewicza nie wierzy już sam Jarosław Kaczyński. W ostatnim wywiadzie wyraźnie powiedział, że nie ma pewności czy podkomisja cokolwiek wyjaśni - powiedział Lasek.

Lewica: Macierewicz to najgorszy szkodnik

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski zwrócił się  do ministra obrony narodowej o rozwiązanie podkomisji smoleńskiej. W ocenie szefa sejmowej komisji obrony narodowej Michała Jacha (PiS), zamykanie podkomisji nie jest uzasadnione, bo na jaw wychodzą nowe fakty ws. Smoleńska.

- Jedenasta rocznica zmusza do tego, żebyśmy popatrzyli na te 11 lat jako czas, w którym więcej było dzielenia Polek i Polaków, więcej było hejtu i nienawiści, niż prawdziwych obchodów, które powinny łączyć nas w bólu i w przekonaniu, że nigdy więcej polskie państwo nie dopuści do tego, żeby taka katastrofa się powtórzyła - ocenił szef klubu Lewicy.

Jego zdaniem, "największym szkodnikiem pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej jest Antoni Macierewicz". - To Antoni Macierewicz swoimi wypowiedziami, swoją postawą, ale również hejtem, który wielokrotnie wygłaszał, taką mową nienawiści doprowadził do sytuacji, w której zamiast 10 kwietnia obchodzić czas pamięci, obchodzimy jako czas podziałów - mówił Gawkowski na konferencji prasowej.



- Antoni Macierewicz jest jak kleszcz, który wbił się 11 lat temu pod skórę pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej i cały czas swoim jadem doprowadza do sytuacji, w której nie jesteśmy w stanie mówić jednym głosem jako Polki i Polacy o tym smutnym, tragicznym czasie - dodał poseł Lewicy.

Przypomniał, że za rządów PiS przy Ministerstwie Obrony Narodowej powołana została Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, która nazywana jest w skrócie podkomisją smoleńską. Według Gawkowskiego, komisja chciała udowodnić, że 10 kwietnia w Smoleńsku doszło do zamachu. - Sześć lat prac tej komisji, nic, co mogłoby być jakimkolwiek dowodem o tym, że mogliśmy mieć coś innego niż katastrofę w Smoleńsku, komisja nie opublikowała, ale Antoni Macierewicz, cały czas konsekwentnie powtarza, że już za chwile będą dowody - zauważył polityk.



Jak podkreślił, "nie ma zgody na to, aby Antoni Macierewicz i jego współpracownicy dalej maltretowali, psuli, a przede wszystkim bezcześcili pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej".

- Jesteśmy to winni ofiarom, żeby raz na zawsze zamknąć usta Antoniemu Macierewiczowi i raz na zawsze powiedzieć: nie ma dzisiaj żadnych dowodów, że w Smoleńsku 10 kwietnia doszło do czegokolwiek więcej niż do katastrofy, błędu i pomyłek - oświadczył Gawkowski.

Zapowiedział, że Lewica zwróci się do ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka o rozwiązanie Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem. - Czas skończyć z hucpą polityczną, którą robi sobie Antoni Macierewicz na ofiarach smoleńskich. Czas skończyć z mówieniem o katastrofie smoleńskiej i insynuowanie, że mieliśmy do czynienia z zamachem"- oświadczył Gawkowski.

PiS: Opozycji chodzi o to, żeby nikt nie zajmował się Smoleńskiem


Poseł PiS, szef sejmowej komisji obrony narodowej Michał Jach podkreślił, że choć właśnie mija 11 lat od katastrofy smoleńskiej, to w ostatnim czasie pojawiły się nowe nagrania w tej sprawie.

W tym kontekście przywołał wyemitowany w czwartek w TVP1 program "Magazyn śledczy Anity Gargas", w którym ujawniono fragmenty nagrania z poufnej narady, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 r. Uczestniczyli w niej m.in. ówczesny premier Donald Tusk, Edmund Klich, ówczesny przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, akredytowany przy badającej przyczyny tragedii MAK oraz część ministrów. Rozmowa dotyczyła m.in. przepisów, na podstawie których była badana katastrofa smoleńska.

W ocenie Jacha, zamykanie podkomisji smoleńskiej, kiedy na jaw wychodzą nowe fakty, jest nieuzasadnione. - Raczej należy podejrzewać, że być może chodzi opozycji, żeby nikt się nie zajmował tymi informacjami, które uzyskaliśmy słuchając tych nagrań z posiedzenia rządu Donalda Tuska - podkreślił poseł PiS.

- Premier rządu polskiego widać, że był w ogóle nie zainteresowany dogłębnym wyjaśnieniem tej tragedii, którą sam nazwał największą tragedią w powojennej Polsce - ocenił Jach. - W katastrofie zginęli moi przyjaciele, ludzie, których większość znałem i to powinno być wyjaśnione - dodał.

KJ

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj137 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (137)

Inne tematy w dziale Polityka