Pierre Manent: Zachodzące procesy demograficzne i gospodarcze prowadzą do relatywnego obniżenia statusu Europy. Fot. PAP/EPA/ARIS OIKONOMOU / POOL
Pierre Manent: Zachodzące procesy demograficzne i gospodarcze prowadzą do relatywnego obniżenia statusu Europy. Fot. PAP/EPA/ARIS OIKONOMOU / POOL

Francuski filozof o UE: Wybudowaliśmy sobie letni domek, nie mieszkamy w nim naprawdę

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Europa nigdy nie zdaje egzaminu, gdy działać trzeba zdecydowanie i w pośpiechu - stwierdził francuski filozof Pierre Manent w opublikowanym w piątek wywiadzie dla dziennika „Le Figaro”, w którym analizował „strukturalne słabości” Unii Europejskiej.

Filozofa nie dziwią opóźnienia w akcji szczepień przeciw Covid-19, gdyż jak twierdzi, „wynika to ze złożoności struktur europejskich”. Europa – tłumaczy – to 27 suwerennych państw, które postanowiły współpracować. „Na tej rzeczywistości ustawiono dekorację wymarzonej Europy z Komisją, pozbawioną jakiegokolwiek uznania politycznego, ale która oficjalnie odpowiedzialna jest za »ogólny interes europejski«” - mówi.

To samo, co ze szczepieniami, dzieje się z 750 miliardami euro Funduszu Odbudowy, z których nie ruszono jeszcze ani grosza - porównuje filozof – i zauważywszy, że „Europa działa zgodnie ze swą strukturą”, dziwi się, że „ktoś się jeszcze temu dziwi”.

Wynika to – mówi – z tego, że „od początku, Unia widziała się jako niekończący się proces, mający błogosławieństwo historii”. Dlatego - wyraża opinię – Europa nigdy nie zdaje egzaminu, gdy działać trzeba zdecydowanie i w pośpiechu.

I na tym – jego zdaniem - polega różnica między UE a działaniem w ramach państwa, gdzie „dochodzi albo nie dochodzi do naturalnego paktu między obywatelami a rządami, czego przykładem jest brexit”.

Mając dosyć gadulstwa drepcących w miejscu negocjacji, Boris Johnson zadecydował, że należy wprowadzić w życie to, o czym zadecydował naród i wyborcy mu zaufali – przypomina filozof i nazywa brytyjskie władze „rządem naprawdę przedstawicielskim”. W przeciwieństwie do krajów UE, które „już nie chcą ani wolności, ani odpowiedzialności”. „Kochają impotencję, bo gwarantuje im niewinność” - ocenia.

„Nie da się ukryć, że zachodzące procesy demograficzne i gospodarcze prowadzą do relatywnego obniżenia statusu Europy” - konstatuje Pierre Manent, a za upadek roli Francji obwinia „od dawna trwającą obojętność elit politycznych”. Ich wina – utrzymuje – jest tym większa, gdyż „sens naszego życia to wciąż życie narodu, życie Francji”.

Pierre Manent, Unia Europejska
Pierre Manent podczas conferencji "Solidarność i kryzys zaufania", Warszawa, 2010.10.11. Fot. M. Stelmach - Europejskie Centrum Solidarności/CC BY-SA 4.0

„Pod nazwą Unia Europejska wybudowaliśmy sobie letni domek na pogodne dni, ale nie mieszkamy w nim naprawdę. I nigdy naprawdę mieszkać nie będziemy. Pogodzenie się z Niemcami to coś wyśmienitego, ale nie unieważnia ani naszych narodowych historii, ani naszych narodów” – wywodzi filozof, podkreślając, że to porozumienie „nie jest inauguracją życia postnarodowego”. I „parę francusko-niemiecką” określa jako „szczególnie szkodliwą fikcję”.

„Fikcją” jest też dla niego „europejska suwerenność”, o której „bez przerwy” mówi prezydent Francji Emmanuel Macron. „UE nie jest państwem federalnym, to organizacja międzynarodowa i nie ma narodu europejskiego” - twierdzi Manent.

Filozof konstatuje, że „nasze państwa są słabe i nie przestają się osłabiać, a Unia Europejska niezdolna jest do stworzenia siły, której brakuje państwom”. I po stwierdzeniu, że „poszliśmy złą drogą”, wzywa państwa europejskie, by „odzyskały prawo do samodzielnego rządzenia się”. Dlatego, że „jedynie państwa zdolne do działania stworzyć mogą zdolne do działania stowarzyszenie europejskie”.

KW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj64 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Polityka