Według Zbigniewa Ziobry, przepisy są skonstruowane tak, że prokuratorzy wszczynają sprawy o zniewagę głowy państwa. Ich zmiana zależy od woli całej klasy politycznej.
Minister sprawiedliwości w Radiu Plus skomentował skierowany przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście-Północ akt oskarżenia przeciwko Jakubowi Żulczykowi. Pisarzowi zarzucono "popełnienie czynu polegającego na publicznym znieważeniu 7 listopada ub.r. na profilu w serwisie społecznościowym Prezydenta RP, poprzez użycie wobec niego określenia powszechnie uznanego za obraźliwe". Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej.
Minister na pytanie, czy przepisy kodeksu karnego w tym zakresie ulegną zmianie, odparł, że to jest kwestia decyzji całej klasy politycznej. - Musimy podjąć decyzje, czy pozwalamy na to, aby w polskim kodeksie karnym inaczej niż w innych kodeksach karnych nie było zapisu, który chroni głowy państwa przed znieważeniem, zniesławieniem i wulgaryzmami – zwrócił uwagę.
Jak zaznaczył, tego typu sprawy prowadzone są na poziomie prokuratury rejonowej. Sam, jak dodał, nie wiedział, że toczy się takie postępowanie.
- Tutaj musi być decyzja wszystkich, czy my chcemy, aby prezydent był chroniony przed wulgaryzmami, znieważeniami – ktokolwiek będzie tym prezydentem – powiedział Ziobro.
Jak wskazał, w wielu krajach taka ochrona ma miejsce. - Jeżeli chcemy ją zlikwidować, to musimy ją zlikwidować, a nie mieć pretensji do prokuratorów szeregowych, którzy prowadzą sprawy - podkreślił Ziobro. - To od ustawodawcy musi zależeć, do nich te postulaty muszą być kierowane, a nie do zwykłych prokuratorów prokuratury rejonowej, którzy robią, co do nich należy – dodał.
Sprawa dotyczy wpisu prezydenta Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA. "Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA" - napisał wtedy prezydent.
"(...) nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak "nominacja przez Kolegium Elektorskie". Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA "obwieszczają" agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - napisał Żulczyk na Twitterze.
Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski we wtorek w rozmowie z portalem Interia.pl zaznaczył, że ani głowa państwa, ani jego Kancelaria "nie są stroną" w rozpoczynającym się procesie. Nie było żadnego wniosku prezydenta ani Kancelarii Prezydenta. Pan prezydent nie zna osobiście pana Żulczyka, ale apeluje o wzajemny szacunek" - podkreślił Spychalski.
GW
Inne tematy w dziale Polityka