Z pewnością odbędzie się w tej sprawie odpowiednie postępowanie sądu; nie przypuszczam, żeby ktoś posunął się do wyroku ciężkiego więzienia, ale jakieś zadośćuczynienie powinien autor tej obelgi ponieść - ocenił szef klubu PiS Ryszard Terlecki komentując akt oskarżenia przeciwko Jakubowi Żulczykowi.
Warszawska prokuratura okręgowa poinformowała w poniedziałek, że do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił akt oskarżenia w sprawie znieważenia Prezydenta RP na jednym z serwisów społecznościowych. Jak przekazały media, chodzi o znanego pisarza i scenarzystę.
– To jest sprawa trudna, bo z jednej strony wszyscy jesteśmy za tym, żeby bronić wolności słowa i wypowiedzi. Z drugiej - obraza głowy państwa powinna być w jakiś sposób, może nie tyle karana, co powinniśmy działać tak, aby nie miało to miejsca – powiedział Terlecki w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Dodał, że „z pewnością odbędzie się w tej sprawie odpowiednie postępowanie sądu”. – Nie przypuszczam, żeby ktoś posunął się do wyroku ciężkiego więzienia, ale państwo musi jednak chronić swoją najważniejszą osobę. Jakieś zadośćuczynienie powinien autor tej obelgi ponieść – stwierdził szef klubu PiS.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Aleksandra Skrzyniarz przekazała w poniedziałek, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ w połowie marca skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko Jakubowi Żulczykowi.
„Oskarżonemu zarzucono popełnienie czynu polegającego na publicznym znieważeniu 7 listopada ub.r. na profilu w serwisie społecznościowym Prezydenta RP, poprzez użycie wobec niego określenia powszechnie uznanego za obraźliwe" - przekazała rzeczniczka prasowa warszawskiej prokuratury okręgowej.
O sprawie jako pierwszy poinformował portal wpolityce.pl. Chodziło o komentarz do wpisu Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA. „Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA” - napisał wtedy prezydent.
„(...) nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak »nominacja przez Kolegium Elektorskie«. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA »obwieszczają« agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem” - brzmiał cytowany w mediach wpis, który jest przedmiotem tej sprawy.
Prok. Skrzyniarz zaznaczyła, że śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej. „Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia. Wskazał, że wypowiedź stanowiła krytyczną ocenę działań prezydenta” - dodała prokurator.
„W ocenie prokuratury użyte przez podejrzanego określenie jest obraźliwe. Niedopuszczalne jest uznanie użytego słowa za merytoryczną krytykę, akceptowalną w ramach konstytucyjnej wolności wypowiedzi” - oceniła prokuratura.
Zgodnie z Kodeksem karnym, „kto publicznie znieważa Prezydenta RP, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Oskarżony pisarz odniósł się w poniedziałek na swym profilu do informacji z prokuratury. "Nie zamierzam zachowywać się jak warszawska prokuratura i ustosunkowywać się teraz do tego, czy zarzuty są słuszne, czy nie. To sprawa między mną a moim adwokatem. O tym, czy przyznaję się do winy, czy nie, dowie się najpierw sąd, a dopiero potem media, i te zwykłe, i te społecznościowe" - napisał. Dodał także m.in., że podejrzewa, iż jest „pierwszym od bardzo dawna pisarzem w tym kraju, który stanie przed sądem za to, co napisał”.
KW
Inne tematy w dziale Kultura