Dawny esbek, a po transformacji ustrojowej funkcjonariusz UOP nielegalnie przetrzymywał dokumenty z okresu II wojny światowej. W jego domu odnaleziono też materiały SB dotyczące stanu wojennego.
Pełen dostęp do dokumentów, które w ubiegłym roku prokuratorzy IPN odzyskali we wspólnej akcji z ABW u Witolda Z., funkcjonariusza wywiadu cywilnego PRL (Departamentu I MSW), a po 1990 r. pracującego w Urzędzie Ochrony Państwa, będzie możliwy - jak zapowiadają prokuratorzy IPN - po zakończeniu przez nich śledztwa i przekazaniu materiałów do Archiwum IPN. O treści znaleziska jako pierwsza poinformowała w środę stacja RMF FM.
Wśród zabezpieczonych dokumentów archiwalnych znajdowały się sensacyjne partie oznaczone klauzulami "tajne", "ściśle tajne" i "tajne specjalnego znaczenia". Po ich zbadaniu okazało się, że mają bardzo szeroki zakres czasowy - zaczynają się od lat 1933-34, a kończą na 1986 roku.
Wśród najważniejszych dokumentów przetrzymywanych przez Witolda Z. są wykazy funkcjonariuszy kadrowych Gestapo, Abwehry, SD (Sicherheitsdienst, czyli nazistowskiej Służby Bezpieczeństwa zajmującej się m.in. wywiadem), policji niemieckiej z placówek na Śląsku, a także - co istotne - ich agentury. To dane osobowe kilkuset agentów, którzy współpracowali z tymi nazistowskimi organizacjami w latach II wojny światowej - poinformował Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
- Mało tego, są tam też dane dotyczące losów tych ludzi po wojnie, i to nawet w latach 60. i 70. XX wieku - mówił prokurator IPN, podając też, że dane te są szczegółowe i dotyczą m.in. miejsca zamieszkania, pracy i funkcji agentów, a nawet tego, że ktoś z nich np. udał się na wczasy do NRD. Z analiz historyków wynika, że tego rodzaju wykazy mogły służyć funkcjonariuszom SB do szantażowania byłych agentów zbrodniczych organizacji III Rzeszy.
Ponadto w materiałach przetrzymywanych przez Witolda Z. były dokumenty dotyczące działań SB w okresie stanu wojennego. To m.in. szyfrogramy dotyczące pacyfikacji protestujących górników z kopalni "Wujek", a także opracowania dotyczące grup specjalnych SB, których zadaniem było represjonowanie opozycji demokratycznej oraz Kościoła katolickiego i związków wyznaniowych. W opracowaniach tych są dane funkcjonariuszy specgrup, a także informacje o ich operacjach, zarówno tych przeprowadzonych, jak i planowanych wraz z opisaniem taktyki działania.
Inne dokumenty z 1981 r. dotyczą szkoleń służb specjalnych z Czechosłowacji, które przygotowywano do ewentualnego tłumienia rozruchów z Polsce.
Ponadto prokuratorzy IPN zabezpieczyli 89 fotografii, które wykonano na moście Glienicke w Berlinie. W latach zimnej wojny most ten - łączący Berlin Zachodni z NRD - był wykorzystywany do wymiany szpiegów. Fotografie te dokumentują m.in. ostatnią taką wymianę z 11 lutego 1986 r.
Wśród najstarszych materiałów są z kolei dokumenty wytworzone przez Oddział II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, dotyczące - jak podał Janicki - polskich działań wywiadowczych na terenie Czechosłowacji.
Prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu podkreślił też, że na obecnym etapie śledztwo (prowadzą je prokuratorzy z Katowic) toczy się nie w sprawie, a przeciwko Witoldowi Z.
- w związku z uchylaniem się przez niego od przekazania do Archiwum IPN posiadanych bez tytułu prawnego dokumentów archiwalnych organów bezpieczeństwa PRL. Zgodnie z art. 54 ustawy o IPN, każdy, kto będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu do IPN, uchyla się od ich przekazania, utrudnia je lub udaremnia, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do 8 lat.
Prokurator Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i zastępca prokuratora generalnego podkreślił, że sprawa Witolda Z. potwierdza, że na przełomie lat 80. i 90., gdy upadał system komunistyczny w Polsce, funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa wynosili dokumenty z dawnych struktur MSW i do dzisiaj bezprawnie je posiadają.
- Można się oczywiście domyślać, że funkcjonariusze SB zabierali dokumenty dotyczące głównie tych osób, o których sądzili, że w przyszłości, w wolnej Polsce, mogą zrobić karierę. I choć dzisiaj te dokumenty widnieją w naszej ewidencji jako +wybrakowane+, to tak naprawdę znajdują się w prywatnych rękach - mówił Pozorski.
W Polsce na przełomie lat 80. i 90. funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa masowo niszczyli dokumenty, między innymi te, które mogłyby być dowodami zbrodni popełnionych przez organy bezpieczeństwa państwa komunistycznego. Z kolei materiały, które mogłyby obciążać np. ludzi opozycji "prywatyzowali", by ewentualnie móc ich szantażować w przyszłości. Przykładem takiej sprawy są dokumenty zabezpieczone przez IPN w lutym 2016 r. w domu gen. Czesława Kiszczaka - szefa MSW w latach 80.
GW
Inne tematy w dziale Kultura