Finalizacja Nord Stream 2 stoi pod dużym znakiem zapytania.
Finalizacja Nord Stream 2 stoi pod dużym znakiem zapytania.

Gazprom obawia się fiaska Nord Stream 2. Poważne ostrzeżenia dla inwestorów

Redakcja Redakcja Nord Stream Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Nie jest już takie pewne, czy Nord Stream 2 powstanie. Gazprom obawia się przerwania projektu i oficjalnie ostrzega inwestorów. Z kolei Stany Zjednoczone grożą sankcjami każdej firmie, której statek pojawi się w pobliżu rur gazociągu. 

Wysokie kary ze strony administracji Białego Domu dla spółek zaangażowanych w budowę Nord Stream 2, wycofanie kluczowego ubezpieczyciela projektu, a także protesty organizacji ekologicznych - to najpoważniejsze powody, dla których rosyjski potentat Gazprom obawia się krachu energetycznej inwestycji. 

Jak podaje agencja Reuters, gazowy koncern już skontaktował się z inwestorami, ostrzegając, że plan inwestycji może się załamać. - Podczas realizowania naszych dużych projektów międzynarodowych, takich jak Nord Stream 2, napotkaliśmy ryzyka - i możemy dalej się z nimi zetknąć - związane ze zmianami w uwarunkowaniach politycznych w rozmaitych regionach związanych z tymi projektami. W wyjątkowych okolicznościach, w tym z powodu nacisków politycznych, takie zmiany mogą doprowadzić do wstrzymania bądź zakończenia projektu - głosi dokument prospekcyjny. W tego typu analizach spółka ma obowiązek informować inwestorów o potencjalnym ryzyku. 

Odmiennego zdania jest rosyjska agencja TASS, wedle której Gazprom zapewnia o ukończeniu Nord Stream 2 tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. Władze Stanów Zjednoczonych nie rezygnują z polityki sankcji wobec Moskwy i firm budujących gazociąg. Ministerstwo gospodarki Niemiec "z żalem" przyjęło wiadomość o planowanym ukaraniu statku do układania rur "Fortuna" i właściciela KVT-RUS. Barka wciąż znajduje się w pobliżu Rostocku na Morzu Bałtyckim. 

Według dziennika "Handelsblatt", sankcje zostaną nałożone już we wtorek, a odpowiednie regulacje zawiera przygotowana ustawa Countering America's Adversaries Through Sanctions Act (CAATSA). Amerykanie liczą na to, że niemiecki rząd przemyśli wspólną, geopolityczną inwestycję z Gazpromem.

- Chociaż nie komentujemy przyszłych sankcji, będziemy nadal wymieniać poglądy z sojusznikami i partnerami na temat potencjalnych kwestii sankcji - zapowiedział rzecznik ambasady USA w Berlinie, cytowany przez "Handelsblatt". Dodał również, iż Nord Stream 2 "zagraża żywotnym narodowym interesom bezpieczeństwa naszych europejskich partnerów oraz Stanów Zjednoczonych". Tymczasem niemieckie elity polityczne wciąż upierają się przy narracji o biznesowym wymiarze budowy gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego. 

Na tym nie koniec jednak kłopotów dla inicjatorów powstania energetycznego molocha. Szwajcarska firma ubezpieczeniowa Zurich Insurance Group wycofa się ze współpracy z niemiecko-rosyjskim konsorcjum z powodu groźby nałożenia sankcji ze strony USA - podała agencja Bloomberg. - W Zurich Insurance działa kompleksowy system zgodności postępowania z przepisami. Firma stara się w pełni przestrzegać wszystkich obowiązujących przepisów dotyczących sankcji - głosi lakoniczny komunikat spółki. Jej przedstawiciele nie chcieli odpowiedzieć na pytania dziennikarzy, m.in. o to, czy gazociąg Nord Stream 2 pozostanie pozbawiony ubezpieczyciela. 

Nie tylko Zurich Insurance przestaje współpracować przy inwestycji. Gazprom straci duńskiego partnera, odpowiedzialnego za analizy ekologiczne i norweskiego, który certyfikował gazociąg. Bez certyfikacji nie będzie możliwy start Nord Stream 2. Decyzję o natychmiastowym wznowieniu prac przy układaniu rur na Bałtyku cofnął Federalny Urząd Żeglugi Morskiej i Hydrografii (BSH) - to skutek zaskarżeń dwóch organizacji ekologicznych na zezwolenie, wydane w ubiegły piątek. Od decyzji urzędu odwołały się Niemiecka Pomoc Środowiskowa (DUH) i Związek Ochrony Przyrody w Niemczech (Nabu).

W styczniu parlament landu Meklemburgia-Pomorze Przednie zagłosował za powołaniem fundacji ekologicznej, która ma wspierać np. realizację kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, o czym rozpisywał się niemiecki "Der Spiegel". Ekolodzy protestowali, wyrażając krytykę "wobec ustanowienia państwowej fundacji środowiskowej w celu kontynuowania budowy rurociągu gazu ziemnego. Za pieniądze podatników pod pozorem zobowiązań ochrony środowiska, podsycany jest kryzys klimatyczny. Ponadto budowa niszczy wrażliwe ekosystemy Morza Bałtyckiego, które już są w złym stanie. Oba stowarzyszenia nie brały udziału w przygotowaniach i odrzucają wsparcie i współpracę z fundacją". 

Gazprom współpracuje przy budowie Nord Stream 2 z niemieckimi partnerami takimi jak Uniper, Wintershall, Engie, OMV i Shell. Na inwestycję, która pomija Ukrainę, nie zgadzają się też Polska i państwa bałtyckie. Program sankcji został uruchomiony na dużą skalę przez administrację prezydenta Donalda Trumpa. Nie jest jasne, jaki stosunek do niego ma Demokrata Joe Biden. W przeszłości uważał projekt gazociągu za strategiczny błąd, więc eksperci spodziewają się kontynuacji polityki Trumpa wobec Gazpromu. 

Nicholas Burns - doradca prezydenta elekta - wyraził przekonanie o możliwości zdjęcia sankcji, ale pod jednym warunkiem. Jak informuje "The Moscow Times", Unia Europejska musiałaby całkowicie zawiesić budowę Nord Stream 2, by przystąpiono do rozmów amerykańsko-niemieckich wraz z innymi państwami. - Da nam to szanse na spokojne rozmowy z niemieckim rządem i innymi zainteresowanymi krajami - zaproponował współpracownik Bidena. 

GW


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj34 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Gospodarka