Minister zdrowia Adam Niedzielski zaprzeczył, by rząd wprowadzał godzinę policyjną między 31 grudnia a 1 stycznia. W czasie zabawy sylwestrowej obowiązywać będzie jednak zakaz przemieszczania się, a za złamanie go grożą wysokie kary.
Nie milkną echa sporu o to, jak traktować rozporządzenie Rady Ministrów, które nakłada zakaz przemieszczania się poza wyjątkowymi sytuacjami od 31 grudnia 2020 r. od godz. 19.00 do 1 stycznia 2021 r. do godz. 6.00. Część prawników - w tym Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar - krytykowali PiS za wprowadzanie przepisów prawa z pominięciem konstytucji.
W ubiegłą niedzielę Mateusz Morawiecki przyznał się do błędu. Stwierdził, że Rada Ministrów nie wdroży godziny policyjnej, a jedynie apeluje o pozostanie w domach. Jeszcze wcześniej potwierdził, że rzeczywiście nie można wprowadzać takich restrykcji na mocy rozporządzenia, a nie ustawy.
We wtorek głos w Radiu Zet zabrał Adam Niedzielski, który zaapelował o to, by nie grupować się w czasie nocy sylwestrowej. - Nie ma żadnej godziny policyjnej, bo to jest sformułowanie, które na poziomie formalnym nie istnieje. Mamy ograniczenia przemieszczania się, uregulowane w rozporządzeniu epidemicznym - komentował szef resortu zdrowia.
- Mamy konstytucję - konkretnie artykuł 52. - który wprowadza możliwość ograniczenia ustawą swobody poruszania się. Ustawa o zwalczaniu i zapobieganiu chorobom zakaźnym ma artykuł 46., a następnie jest rozporządzenie - doprecyzował Niedzielski. - Zapisy konstytucji wcale nie wskazują ustawy o stanie wyjątkowym. O poziom niżej mamy ustawę o zwalczaniu i zapobieganiu chorobom zakaźnym. Artykuł 46. tej ustawy wskazuje bardzo wyraźnie, że minister zdrowia w rozporządzeniu epidemicznym może wprowadzić ograniczenia w poruszaniu się - przypomniał.
- Premier Morawiecki skorygował niesłuszną i niewskazaną w tej sytuacji godzinę policyjną - stwierdził minister zdrowia. Jego zdaniem, jeśli nie będziemy przestrzegać obostrzeń - w tym zakazu przemieszczania się w sylwestrową noc - z impetem uderzy w nas trzecia fala zakażeń koronawirusa.
- Wszyscy mamy dosyć pandemii, ale jeśli pozwolimy sobie na to, żeby trzecia fala się rozwinęła, skutkiem większej liczby interakcji świąteczno-noworocznych, to my się nie podniesiemy - prognozował Niedzielski. I chociaż przedstawiciele rządu mówią o tym, że zakaz wychodzenia z domów bez uzasadnionej potrzeby jest tylko prośbą lub apelem, to jednak nie mają też wątpliwości - policja zamierza karać za nieprzestrzeganie rozporządzenia.
Tak, będą mandaty. Policja po każdej interwencji może sporządzić wniosek o postępowanie administracyjne.
- Tak, będą mandaty. Policja po każdej interwencji może sporządzić wniosek o postępowanie administracyjne, a tam wymierzona jest kara do 30 tys. złotych, egzekwowana z konta w ciągu siedmiu dni. Dopiero potem można się odwołać - analizował Niedzielski. Podkreślił też, że wieczorne wyjście między 31 grudnia a 1 stycznia musi wynikać z konieczności w celu zaspokojenia potrzeb życiowych. Policja ma reagować w przypadkach drastycznego nadużywania przepisu.
- Ta furtka została zdefiniowana również po to, żeby nie uniemożliwić załatwiania różnych ważnych spraw, bo trudno jest wszystkie przewidzieć na poziomie pisania aktu prawnego tak ogólnego - zaznaczył Niedzielski.
Minister zdrowia zadeklarował: jeśli sytuacja pandemiczna się ustabilizuje, po 17 stycznia rząd rozważy zniesienie niektórych obostrzeń. Na powrót do normalnego funkcjonowania nie mogą liczyć w tym czasie właściciele siłowni i restauracji. Podobnie jak wiosną, premier zaproponuje etapy znoszenia restrykcji - chyba, że nastąpi wzrost zakażeń i zgonów na COVID-19.
- W pierwszej kolejności będziemy przywracali handel, naukę, szczególnie w klasach najmłodszych. Takie miejsca, jak restauracje czy siłownie na pewno są w dalszej kolejności - przyznał Niedzielski.
GW
Inne tematy w dziale Rozmaitości
