Ogólnopolski Strajk Kobiet zrezygnował z postulatu aborcji na żądanie - oświadczyła lewicowa działaczka Hanna Zagulska. Jej komentarz wywołał burzę wśród sympatyków protestów, nie mogących pogodzić się z tym, że zostali oszukani przez Martę Lempart.
Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który ocenił jako niekonstytucyjną przesłankę przerwania ciąży w przypadku nieodwracalnych i ciężkich zmian płodu, wybuchły masowe protesty. Strajk Kobiet wyszedł na ulice pod hasłami całkowitej liberalizacji aborcji na życzenie, a nie powrotu do kompromisu z 1993 roku. Kierownictwo lewicowego ruchu uznało jednak, że w czasach rządów PiS nie ma szans na zmianę prawa - dlatego dotychczasowy główny postulat spadł z listy priorytetów aktywistek.
Co na to przedstawiciele Ogólnopolskiego Strajku Kobiet? - Przedstawione rozwiązania można szybko wprowadzić w życie, bo zależą od nas, od samorządów, od szkół - często nie wymagają działań rządu. Potem Rada zainicjuje drugi etap prac, czyli rozwiązania długoterminowe, dotyczące przeważnie inicjatyw legislacyjnych - odpisano na pytanie organizacji LGBT "Stop Bzdurom".
- Najoryginalniejsza plotka, jaką słyszymy, to że Strajk Kobiet dąży do kompromisu. Misie, Strajk Kobiet działał i nie przestanie działać na rzecz legalnej aborcji - zadeklarowali inicjatorzy protestów ws. usuwania niechcianej ciąży.
Jedna z sympatyczek ruchu zwróciła uwagę na to, że jeśli podstawowe żądanie zejdzie na dalszy plan, to Marta Lempart i jej współpracownice stracą poparcie. - Inaczej też kobiety Wam powiedzą że możecie wypier... Same nic nie zdziałacie - zauważyła internautka.
- To jest główny, ale wymaga pracy, bo chyba nie widzisz opcji, że PiS nam to natychmiast wprowadzi w życie. Na razie zajęłyśmy się problemami, które już teraz można rozwiązać - czytamy na profilu OSK.
Reakcja zwolenników liberalizacji aborcji była radykalna. Oskarżają Lempart o zdradę ideałów i krytykują przywódców ruchu strajkowego.
- Już od jakiegoś czasu można było zaobserwować, że strajk kobiet zaczął się liberalizować, ale nigdy nie przypuszczał bym, że odejdą od aborcji na życzenie (która powinno być jedynym postulatem). Wstyd Marto Lempart - brzmi jeden z wpisów.
- Marta Lempart jak ja Ciebie mam dość - oceniła inna internautka.
- Mam już tak dość Lempart i jej ciągłego odwalania czegoś albo obrażania się, nie chcę żeby ona dalej reprezentowała w opinii publicznej walkę o moje prawa - narzekała zwolenniczka aborcji.
- Dajcie Lempart w końcu tę jedynkę w Warszawie bo nie przestanie - ironizował Łukasz.
- Wyobraźcie sobie Kaję Godek, która robi wielką zadymę, inicjuje protesty, w których uczestniczy kilkaset tysięcy "zygotarian". A później przedstawia postulaty, w których brakuje zakazu aborcji. Brzmi prawdopodobnie? - przedstawił problem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet lewicowy działacz Paweł Preneta.
W obronę Martę Lempart i Klementynę Suchanow wziął Jan Śpiewak. Socjolog i aktywista miejski nie dziwi się, że postulat aborcji na życzenie zniknął z głównych rozwiązań, proponowanych przez OSK.
- Nie czaję kolejnej "inby" na lewicy. Sam jestem krytykiem Lempart, ale walenie w OSK, że na stronie nie ma postulatu dotyczącego legalnej aborcji, gdy niemal w każdym zdaniu wszystkie przedstawicielki OSK o tym mówią, jest słabe - podkreślił Śpiewak.
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo