Aleksiej Nawalny rozmawiał z funkcjonariuszami FSB, którzy próbowali go otruć nowiczokiem. Nagranie zostało opublikowane w sieci - opozycjonista użył podstępu, by dowiedzieć się prawdy o zamachu.
Rozmowa telefoniczna z pracownikiem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Konstantinem Kudriawcewem, trwała blisko 50 minut. Nawalny skorzystał ze specjalnej aplikacji, która wprowadziła w błąd funkcjonariuszy, a nawet sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaja Patruszewa. Sądzili oni, że służbowo dzwoni ich kolega po fachu - opisał kulisy sensacyjnego pomysłu portal śledczy "Bellingcat".
Nawalny opublikował film pt. "Zadzwoniłem do swojego mordercy. Przyznał się". - Cała historia otrucia jest lepsza niż holywoodzki film, a ty wciąż nie wiesz, jaka jest prawda - wyjaśnił antyputinowski aktywista na kanale YouTube. - W klasycznym kryminale zawsze jest scena, gdy zabójca sam przyznaje się do tego co zrobił. My też to mamy. To niesamowite - przekazał Nawalny.
Kudrwiawcew połknął haczyk, gdy Nawalny podał się za Maksyma Ustinowa, doradcę sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Następnie zachęcił go do przekazania szczegółowych informacji na temat sierpniowego zamachu z użyciem nowiczoka w celu sporządzenia dokładnego raportu dla zwierzchników.
Adresat prowokacji przyznał się do udziału w zamachu na życie opozycjonisty - powiedział, że Nawalny by umarł, gdyby nie awaryjne lądowanie samolotu w Omsku, a także podanie atropiny przez lekarzy pogotowia. Skażona była nawet bielizna opozycjonisty w okolicach pachwiny - wyznał rozmówca, który jest specjalistą od broni chemicznej. To właśnie Kudrwiawcew otrzymał polecenie oczyszczenia odzieży Nawalnego z trucizny.
Telefon od Nawalnego odebrał również mężczyzna zidentyfikowany jako Michaił Jewdokimow - Rosjanin został sfotografowany w gabinecie lekarza naczelnego szpitala w Omsku, gdzie Nawalnego przetransportowano po awaryjnym lądowaniu. Wiadomo, że Nawalny sprowokował przedstawicieli rosyjskich służb przed 14 grudnia, gdy portale "Bellingcat" i "The Insider" rozszyfrowały nazwiska osób zamieszanych w nieudaną próbę zamachu na życie opozycjonisty.
Zobacz film Nawalnego
Na czele zamachowców miał stać płk Stanisław Makszakow, który w zamkniętym mieście Szychany-1 pracował nad bronią chemiczną. Grupa składała się z 8 funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych - ustalił w dziennikarskim śledztwie "Der Spiegel".
FSB odpiera zarzuty, przekonując, że akcja Nawalnego to "prowokacja" z udziałem obcych służb, mająca na celu dyskredytację instytucji. Samo nagranie ujawnione w sieci zostało natomiast podrobione - brzmi wersja Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Niezależne badania laboratoryjne, przeprowadzone w Niemczech, we Francji i Szwecji, potwierdziły fakt otrucia Nawalnego bojowym środkiem z grupy nowiczok. Kreml nie przyznaje się do winy i żąda przedstawienia dowodów.
GW
Inne tematy w dziale Polityka