Strajk kobiet w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego zamierzał zgromadzić się pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Na miejscu był obecny ogromny kordon policyjny, który strzegł porządku na Żoliborzu.
Protest 13 grudnia w 39. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego rozpoczął się w okolicach ronda Dmowskiego. Hasłem przewodnim przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego było zdanie: "Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko!". Do protestu kobiet przyłączyli się również przedsiębiorcy, oburzeni lockdownem w gospodarce, których reprezentował m.in. Paweł Tanajno. W Warszawie zjawili się podhalańscy właściciele pensjonatów - musieli oni zamknąć ośrodki mimo otwartych stoków narciarskich.
- PiS prowadzi wojnę z całym światem: z kobietami, z młodzieżą, z nauczycielami, z lekarzami, przedsiębiorcami, pracownikami budżetówki, z Europą. Bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, tak naprawdę wprowadzili nam faktyczny stan wojenny - zakomunikował Ogólnopolski Strajk Kobiet, organizujący marsz w stolicy.
Kilkaset protestujących zamierzało wyrazić sprzeciw wobec polityki PiS przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Okazało się jednak, że ul. Mickiewicza na odcinku od Bohomolca do Potockiej została obstawiona przez zwarte kordony policyjne.
Niektórzy zwolennicy aborcji przebrali się za milicjantów, by w taki sposób nawiązać do decyzji Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego z grudnia 1981 roku.
Jak na niemal każdym proteście kobiet, tak i w niedzielę doszło do bójek z policją. - Na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza grupa protestujących zaatakowała policjantów. Na miejsce skierowano pododdział zwarty. Sytuacja została opanowana. Trwają czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta - poinformowała stołeczna komenda.
- Kolejny przypadek agresywnego zachowania w trakcie trwającego protestu. Tym razem policjanci wykonują czynności z kobietą, która miała uderzyć torebką panią poseł Scheuring-Wielgus. Wyjaśniamy okoliczności sprawy - podano.
- Drogie media, najgorsze zaczyna się zawsze po wszystkim. Zostańcie z ludźmi do końca, pod każdym z komisariatów, gdzie wylądujemy - zaapelowała Marta Lempart, jedna z organizatorek protestów ws. aborcji.
Strajkujący skandowali: "Jarek, wypad z Unii", "Je...ć PiS", "Wypier...ć", "Zdejmij orła, załóż kaczkę", "Nie ruszać kobiet". Nie zabrakło transparentów z flagami unijnymi, jak też symbolu błyskawicy. Niektórzy uczestnicy warszawskiego protestu odpalili race.
W tym samym czasie, gdy manifestanci próbowali dotrzeć pod żoliborski dom prezesa PiS, Jarosław Kaczyński nawiedzał grób kapelana "Solidarności", bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo