Prokuratura Generalna Rosji wysłała wniosek o pomoc prawną do Ministerstwa Sprawiedliwości o udostępnienie stenogramu rozmowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich z lotu Tu-154 M do Smoleńska. Polscy śledczy już odpowiedzieli Rosjanom w tej sprawie.
Rzecznik rosyjskiej prokuratury Andriej Iwanow poinformował, że chodzi o "fonogram i stenogram rozmowy telefonicznej", które - w opinii prowadzących śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej - "wymagają oceny rosyjskich organów śledczych". Zdaniem agencji TASS, gospodarz postępowania dotyczącego tragedii z 10 kwietnia 2010 r. zainteresował się wywiadem, którego udzielił były sędzia Wojciech Łączewski "Gazecie Wyborczej".
Głośny wywiad z Łączewskim
Łączewski stwierdził kilka tygodni temu, że zapoznał się z materiałem dowodowym - w tym i ze stenogramem rozmowy Lecha Kaczyńskiego z bratem. Odbyła się ona na 20 minut przed katastrofą w Smoleńsku. Według relacji Jarosława Kaczyńskiego sprzed lat, dotyczyła ona stanu zdrowia matki. Prezes PiS zeznawał w tej sprawie w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, która do 2016 roku prowadziła śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Łączewski zaprzeczył tej wersji.
- Pan minister Ziobro, któremu podlega prokuratura, usiłuje zrobić ze mnie bandytę. Dlaczego? Posiadam ogromną wiedzę o tym, co wyczyniało CBA za czasów Mariusza Kamińskiego, znam też zapis ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich - mówił prawnik, który w ubiegłym roku na znak protestu z reformami rządu PiS porzucił zawód sędziego.
- Charakter informacji, które wtedy poznałem, może budzić, w mojej ocenie, ogromne przerażenie. Doskonale zdają sobie sprawę, jakie materiały znajdują się w tych aktach - podkreślił Łączewski i dodał, że jeśli opinia publiczna pozna zapis rozmowy braci Kaczyńskich z Tupolewa, wówczas "zupełnie inaczej oceni sytuację po 10 kwietnia 2010 r.".
- Uważam, że ten stenogram powinna poznać opinia publiczna, by wyrobiła sobie zdanie, do czego Jarosław Kaczyński jest zdolny - ostrzegał. To właśnie te wypowiedzi z "Gazety Wyborczej" zainteresowały rosyjską prokuraturę, która żąda dostępu do materiału dowodowego.
- W aktach sprawy prowadzonej przez PK nie ma nagrania ani stenogramu takiej rozmowy - przekazała PAP prokurator Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej. Taką odpowiedź usłyszą śledczy z Rosji.
Ustalenia MAK i komisji Millera
Z ustaleń Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego - MAK - wynikało, że do katastrofy smoleńskiej doprowadził błąd pilotów, którzy zniżali się mimo fatalnych warunków pogodowych. Po uderzeniu w brzozę samolot wykonał tzw. "beczkę" i rozbił się o ziemię. Rosjanie oskarżyli również gen. Andrzeja Błasika - dowódcę Sił Powietrznych - o wywieranie presji na załogę oraz wspomniano o naciskach ze strony "najważniejszego pasażera", czyli prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Z raportem MAK polemizowała tzw. komisja Millera, która zgodziła się co do opinii o błędach pilotów, ale jednocześnie obwiniła rosyjskich kontrolerów oraz podkreśliła fatalny stan przygotowania lotnika Smoleńsk-Siewiernyj. Zaprzeczyła też, by Błasik pod wpływem alkoholu wywierał bezpośrednią presję na załogę. Opinie polskiej strony nie zostały jednak dodane do oficjalnego dokumentu MAK. W wyniku katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku zginęli wszyscy na pokładzie Tupolewa - łącznie 96 osób.
GW
Inne tematy w dziale Polityka