Kanclerz tarnowskiej kurii ks. Robert Kantor skierował pozew przeciwko ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu. Poszło o tekst Isakowicza-Zaleskiego, że bp Wiktor Skworc mógł zatuszować sprawę 13-latka molestowanego w latach 80. przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej.
Dostał pozew, bo opisał sprawę molestowania
Kuria tarnowska podkreśliła w swoim oświadczeniu, że nie wystąpiła przeciwko Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, a z pozwem wystąpił ks. Robert Kantor – od 2015 r. delegat biskupa tarnowskiego ds. molestowania małoletnich. Chodzi o tekst, który 2 sierpnia ks. Isakowicz-Zaleski zamieścił na swoim blogu. Nazwisko kanclerza kurii tarnowskiej ks. Roberta Kantora nie pojawia się w tym wpisie ani razu.
Z publikacji krakowskiego duchownego wynika, że bp Wiktor Skworc mógł zatuszować sprawę 13-latka molestowanego w latach 80. przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej. Skworc był wówczas biskupem tarnowskim (dziś to metropolita i arcybiskup katowicki).
"Do sądu kanclerz pozywa nie sprawcę, ale tego co to opisał" – napisał w mediach społecznościowych ks. Isakowicz-Zaleski.
Z wpisu Isakowicza-Zaleskiego może też wynikać, że diecezja tarnowska w żaden sposób nie zatroszczyła się o ofiarę, która informowała o swojej krzywdzie, a władze kościelne nie poczyniły odpowiednich działań, aby wyjaśnić sprawę i nie zakazały ks. Stanisławowi P. dalszych kontaktów z dziećmi i młodzieżą. Obecnie ks. P. ma przebywać w Domu Księży Emerytów, wyjeżdża m.in. na pielgrzymki z wiernymi do Włoch, bierze udział w uroczystościach diecezjalnych, na zdjęciach można go zobaczyć w otoczeniu nieletnich.
Oświadczenie tarnowskiej kurii
"Oświadczam, że w swoim własnym imieniu złożyłem pozew, w związku z publikacją internetową na blogu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego pt. "Krzywda pana Andrzeja, molestowanego seksualnie w wieku 13 lat przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej" z dnia 2 sierpnia 2020 roku" - napisał kanclerz tarnowskiej kurii ks. Roberta Kantor.
Jego zdaniem, w publikacji tej pojawiły się nieścisłe i niepełne informacje, które naruszają jego dobra osobiste i które mogły wprowadzić czytelników w błąd. Według kanclerza we wpisie są sugestie, że to on zaniedbywał i zaniedbuje działań w sprawach dotyczących wykorzystywania małoletnich, został też wskazany jako osoba, na działalność której skarżyła się ofiara ks. Stanisława P. "W opisywanej przez ks. Isakowicza-Zaleskiego sprawie nie wykonywałem żadnych działań i nie było w tej sprawie również żadnych skarg na mnie" – oświadczył.
Jak dodał, wysłał do autora tekstu prośbę o sprostowanie informacji, ale "wobec wyczerpania środków ugodowego zakończenia sporu" zdecydował się wystąpić na drogę sądową. Zdaniem kanclerza, takie "niepełne", "stronnicze" przedstawienie zdarzeń może spowodować, że osoby pokrzywdzone stracą zaufanie do instytucji i nie będą chciały składać zawiadomień o popełnieniu przestępstw na tle seksualnym.
"Zwalczanie czynów pedofilskich w kościele jest traktowane przeze mnie priorytetowo, do tego zaś potrzebne jest zaufania oraz przekonanie ofiar, że ich sprawy będą traktowane niezwykle poważnie, sprawcy będą ponosić pełną odpowiedzialność za swoje czyny i nie będzie żadnych zaniechań z mojej strony, jako osoby odpowiedzialnej za prowadzenie tego typu spraw" – zaznaczył kanclerz.
Poinformował też, że od 2015 r. dokonał co najmniej kilku zgłoszeń dotyczących wykorzystywania dzieci przez osoby duchowne, brał też udział w opracowaniu dokumentu diecezjalnego dotyczącego procedur działania kurii w stosunku do organów ścigania, jak i w stosunku do pokrzywdzonych.
Zarówno w oświadczeniu kurii, jak i oświadczeniu kanclerza, podkreślone zostało, że każde zawiadomienie dotyczące możliwości i popełnienia przestępstwa molestowania seksualnego przez duchownego jest traktowane jest z należytą powagą i empatią dla pokrzywdzonych, oraz że dokładane są starania, aby sprawy z najwyższą starannością zostały wyjaśnione.
Kanclerz podkreślił, że w takich sprawach nie ma mowy o stosowaniu "półśrodków", a podejrzany jest pozbawiany możliwości kontaktu z dziećmi i młodzieżą. Kuria zaś zaznaczyła, że za pośrednictwem ks. Kantora współpracuje z organami ścigania i o każdym przypadku informuje Kongregację Nauki Wiary.
Ks. Isakowicz-Zaleski walczy o oczyszczenie Kościoła
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski od lat walczy o oczyszczenie polskiego Kościoła. W lutym 2006 roku wystąpił z postulatem ujawnienia konfidentów SB działających wśród duchowieństwa archidiecezji krakowskiej. Sam badał dokumenty Służby Bezpieczeństwa, które jako poszkodowany otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej. Jego działania wywołały wiele dyskusji na temat lustracji w polskim Kościele oraz spotkały się z wrogością części środowisk kościelnych.
Wielokrotnie bezskutecznie zwracał się do krakowskiej Kurii Metropolitalnej o zajęcie stanowiska i pomoc w opracowywaniu dokumentów, w których znalazł dowody m.in. na istnienie w kościele tzw. lawendowej mafii, czyli biskupów o skłonnościach homoseksualnych, powiązanych ze środowiskiem kryminalnym na zasadzie uwikłań i haków. To wśród nich było zwerbowanych wielu tajnych współpracowników bezpieki.
Po długim okresie oczekiwania ówczesny metropolita krakowski, arcybiskup Stanisław Dziwisz zdecydował o powołaniu komisji „Pamięć i Troska”, która miała zająć się problemem inwigilacji krakowskiego duchowieństwa w okresie PRL, ale komisja ta niczego nie wyjaśniła. Zdaniem Isakowicza-Zaleskiego nie było woli ze strony hierarchy, który wolał sprawy ukryć, niż je wyjaśniać.
Ks. Isakowicz-Zaleski uważa, że gdyby odbyła się autentyczna lustracja wśród duchownych 15 lat temu, to dziś uniknęlibyśmy skandali. Gdyby nie zamiatano spraw pod dywan, to wielu ludzi kościoła zostałoby odsuniętych od pełnienia wysokich stanowisk. Jak zauważył, odpływ ludzi z Kościoła w Polsce jest w znacznej mierze spowodowany niewiarą, że instytucja się oczyści.
Według szefa Fundacji im. Brata Alberta Kościół w Polsce ma archaiczne zasady - zamkniętej twierdzy. Każdą krytykę tłumaczy atakiem na Kościół, zamyka się, nie dopuszcza świeckich do wyjaśnienia różnych spraw, nie dopuszcza młodszych księży, nieobciążonych zaszłościami z historii do wyższych stanowisk.
Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego zarówno osobę kard. Stanisława Dziwisza, jak i nuncjusza apostolskiego abp. Józefa Kowalczyka należałoby prześwietlić, ponieważ prawdopodobnie to oni tuszowali wiele spraw i nie dopuszczali, by dowiedział się o nich Jan Paweł II. Sygnał do tego musiałby nadejść z Watykanu, ponieważ polscy hierarchowie sami się tego nie podejmą.
ja
Inne tematy w dziale Społeczeństwo