XI Marsz Niepodległości miał odbyć się w formie zmotoryzowanej, jednak kilka tysięcy uczestników manifestuje odzyskanie niepodległości przez Polskę pieszo. W Warszawie doszło do starć grupy chuliganów z racami z policją.
Organizowana przez środowiska narodowe manifestacja odbywa się pod hasłem "Nasza cywilizacja, nasze zasady". Prezes stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" Robert Bąkiewicz nakłaniał do jak najwyższej frekwencji, ale z powodu pandemii koronawirusa organizatorzy zdecydowali o zmotoryzowanej formie zgromadzenia. Co najmniej kilka tysięcy osób nie dostosowało się do próśb narodowców i wybrało piesze świętowanie.
Marsz Niepodległości ruszył po godz. 14.40 z Ronda Dmowskiego. Policja zablokowała ruch w okolicy Al. Jerozolimskich oraz przy ulicach dochodzących: Kruczej, Brackiej, Emilii Plater. Transport publiczny decyzją władz ratusza jeździ drogami objazdowymi. Decyzja policji zbulwersowała samorządowców.
- Administracja warszawska nie została poinformowana o tych działaniach, jednak nasza reakcja jest natychmiastowa: na ulice wysłaliśmy informatorów i nadzór ruchu - podkreśliła Karolina Gałecka, rzeczniczka prezydenta Rafała Trzaskowskiego. W wywiadzie udzielonym telewizji TVN24 ubolewała, że policja wcześniej nie poinformowała urzędników ratusza o planowanych wyłączeniach w ruchu "z szacunku do mieszkańców".
- Marsz Niepodległości od około godziny formuje się, jest świetna atmosfera. Sporo ludzi w autach lub na motocyklach, także sporo przyszło normalnie! - relacjonował poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Polityk wybrał się na demonstrację samochodem, podobnie jak inni przedstawiciele prawicowej partii.
Podczas Marszu Niepodległości doszło też do groźnych incydentów. Grupa chuliganów wokół ronda Charles'a de Gaulle'a obrzucała policjantów racami. Funkcjonariusze w zwartym szyku rozpędzali część zgromadzonych, używali gazu łzawiącego i armatek wodnych. Zabezpieczyli kilkadziesiąt sztuk rac i świec dymnych w rejonie Al. Jerozolimskich. Na miejsce przyjechało kilka karetek - ratownicy medyczni zajmują się osobami, które ucierpiały na skutek zamieszek.
- W rejonie Ronda de Gaulle'a grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwa innych ludzi. Do działań wprowadzono pododdziały zwarte. W celu przywrócenia porządku prawnego wykorzystywane są środki przymusu bezpośredniego - oświadczyła stołeczna policja, która nawołuje do rozejścia się wszystkich, którzy tradycyjnie maszerują.
- Mamy do czynienia ze zgromadzeniem, które ma charakter nielegalny. Dlatego takie komunikaty są kierowane do osób zgromadzonych - ocenił Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Na trasie Marszu Niepodległości uczestnicy spotkali kontrdemonstrantów. Według narodowców, były to grupki Antify.
Jedna z rac została rzucona w prywatny balkon kamienicy w pobliżu mostu Poniatowskiego i spowodowała pożar. W sieci trwa dyskusja, czy uczestnikom pochodu chodziło o wywieszoną flagę Strajku Kobiet dwa piętra wyżej.
Marsz Niepodległości 11 listopada 2020 roku odbywa się nielegalnie. Decyzję w sprawie zakazu organizowania zgromadzenia wydał prezydent Rafał Trzaskowski po zasięgnięciu opinii stołecznego sanepidu. Organizatorzy manifestacji odwołali się do sądu, jednak w dwóch instancjach utrzymano zakaz marszu.
GW
Inne tematy w dziale Polityka