Już nie tylko Strajk Kobiet, nieopublikowane orzeczenie TK ws. aborcji i pandemia uderzają w rządzących. Grupa skupiona wokół byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego rozważa wyjście ze Zjednoczonej Prawicy i utworzenie własnego klubu.
PiS dysponuje 235 mandatami poselskimi w Sejmie, a tarcia w koalicji zostały zażegnane we wrześniu, gdy doszło do podpisania nowej umowy koalicyjnej między liderami obozu władzy - Jarosławem Kaczyńskim, Jarosławem Gowinem i Zbigniewem Ziobro. Sondaże z ostatnich dni wskazują na poważne tąpnięcie w poziomie poparcia dla Zjednoczonej Prawicy. Teraz formacja rządząca może stracić większość, jeśli przeciwnicy "Piątki dla zwierząt" wyjdą z PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia. W Sejmie na wprowadzenie nowych regulacji nie zgodziło się aż 38 posłów Zjednoczonej Prawicy.
- Szefostwo musi pójść po rozum do głowy. Jeżeli dojdzie do utraty większości w Sejmie, winne będzie tylko i wyłącznie kierownictwo PiS - potwierdził w rozmowie z Interią Jan Krzysztof Ardanowski.
Były minister rolnictwa w rządzie Mateusza Morawieckiego głośno krytykował "Piątkę dla zwierząt", uważając projekt ustawy za uderzenie w rolników. Popierał również protesty branży w Warszawie. Zawieszeni posłowie, którzy głosowali przeciw, wciąż czekają na decyzje wewnętrznego postępowania w PiS.
Aby utworzyć klub poselski potrzeba minimum 15 "szabli". Już teraz zdecydowanych na opuszczenie Zjednoczonej Prawicy jest co najmniej sześciu parlamentarzystów. W najgorszym wypadku mogliby założyć koło poselskie. - Nasi politycy powinni odzyskać wszystkie prawa członków partii, łącznie z funkcjami w ugrupowaniu jak i w Sejmie. Powinni zostać w pewnym sensie przeproszeni, ponieważ to oni mieli rację, jeżeli chodzi o tę ustawę - powiedział Ardanowski.
Polityk doradza też w mediach, by PiS wycofał się całkowicie z "Piątki dla zwierząt". Dodał też, że proponował kierownictwu partii, by konsultował sprawy dotyczące wsi z grupą posłów, która zna się na tej tematyce.
- Jeśli to wszystko będzie się przeciągało, nie ma wyjścia. Część posłów jest zdeterminowana, żeby tworzyć niezależną reprezentację w Sejmie. Może dopiero wtedy pojawi się jakiś głos rozsądku dla PiS - zastrzegł Ardanowski.
Wśród potencjalnych buntowników w partii Kaczyńskiego wymienia się senatora Jana Marię Jackowskiego, Zdzisława Pupę, posłów Lecha Kołakowskiego czy Jerzego Małeckiego. "Piątka dla zwierząt" trafiła do sejmowej zamrażarki, a PiS zapowiedziało przedstawienie nowego projektu z uwzględnionymi zastrzeżeniami Senatu.
Przeczytaj: To już pewne. Będzie nowa "Piątka dla zwierząt"
Projekt został zmodyfikowany 36 poprawkami w izbie wyższej, które m.in. wydłużają vacatio legis o 5 lat w przypadku uboju rytualnego i o 2,5 roku w przypadku zakazu hodowli zwierząt futerkowych. PiS jest skłonne zrezygnować też z szerokich uprawnień tzw. animalsów - otrzymali prawo do wejścia na prywatne posesje w przypadku sygnałów o zagrożeniu życia lub złych warunkach bytowych zwierząt w asyście służb mundurowych.
GW
Inne tematy w dziale Polityka