Francuzi chcą, by w Unii Europejskiej obowiązywał system oceny żywności oparty na ich rozwiązaniach. To groźne dla polskiej i śródziemnomorskiej żywności.
Komisja Europejska chce by w Unii Europejskiej obowiązywał wspólny system oznaczania produktów. Ma się opierać się określeniu wartości odżywczej na etykiecie produktu. Komisja chce, by system oceny zaczął obowiązywać od 2022 r. To element nowej, unijnej strategii dotyczącej żywności i rolnictwa F2F, czyli Farm to Fork - „Od pola do stołu”, którą unijni urzędnicy zaproponowali w maju tego roku.
Jak działa Nutri-Score?
Ciemnozielony kolor A oznacza żywność najlepszą jakościowo, czerwony z literą E - zawierającą niezdrowe składniki. System oceny Nutri-Score w uproszczony sposób informuje o wartości odżywczej produktów i ma pomóc w zwalczaniu otyłości.
System Nutri-Score ma pomóc w walce z chorobami cywilizacyjnymi, przede wszystkim takimi jak otyłość, cukrzyca, problemy układu krążenia i niektóre nowotwory. Zdaniem Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) kolorowe oznaczenia mogą zmniejszyć o 4 proc. ilość wchłanianych kalorii i przekonać aż 18 proc. konsumentów do wyboru lepszych jakościowo, a przy tym zdrowszych produktów.
Francja wprowadziła Nutri-Score w 2017 roku. W 2019 r. został przyjęty on w Belgii. Niemcy wyraziły zamiar wprowadzenia Nutri-Score na początku listopada, a Hiszpania zamierza to zrobić na początku 2021 r.
Nutri-Score zaszkodzi Polsce?
Dr Jean-Paul Oury, konsultant strategii korporacyjnych i nowych mediów, w artykule „Nutri-Score. Polski stół cenzurowany przez Brukselę?” pisał: „Jeżeli Bruksela przyjmie system Nutri-Score, wówczas produkty sztandarowe dla polskiej tradycji kulinarnej, jak na przykład kabanosy, kiełbaski śląskie, ptasie mleczko czy sławne oscypki z Zakopanego dostaną najniższą ocenę: E na czerwonym tle. To groźne dla polskiej kuchni i polskich producentów”.
Z czego wynika problem? Ze znacznego uproszczenia komunikatu dla konsumentów, który może znacząco wpłynąć na ich nawyki konsumenckie. Bardzo wysoko znajdują się w nim produkty ocenione na ciemnozielono, bardzo nisko – oznaczone literą E na czerwonym tle.
Rzecz w tym, że część ekspertów ds. żywienia i diety podkreśla, iż to znacznie uproszczony schemat. Profesor Philippe Legrand, specjalista w dziedzinie żywienia, który kierował komisją we Francuskiej Agencji Bezpieczeństwa Żywności (ANSES), tak mówi o Nutri-Score: „[system] nie informuje o składzie żywności, ale wydaje ogólną ocenę artykułu spożywczego. To ni mniej, ni więcej, tylko opinia czy werdykt”.
Czego nie widzą konsumenci? Nutri-Score opiera się błędnym algorytmie ukrytym przed konsumentem: „Zwrócę uwagę na kilka szczegółów. Zalecane dzienne spożycie wskazuje udział tłuszczów w diecie w przedziale od 35 do 40 proc. wartości przyjmowanych kalorii. We Francji wartość ta wynosi 37 proc., jest zatem prawidłowa. Skąd więc ta przesadna krucjata antylipidowa algorytmu Nutri-Score? Algorytmu, który jest przeszacowany i nie ma żadnych podstaw” - mówi prof. Legrand.
Kto nie chce Nutri-Score?
Nie wszystkie kraje UE są zainteresowane francuskim rozwiązaniem. We wrześniu na spotkaniu europejskich ministrów rolnictwa w Brukseli siedem krajów UE wyraziło się wobec niego krytycznie. Sprzeciw został wniesiony przez Włochy i Czechy, także w imieniu Węgier, Rumunii, Łotwy, Grecji oraz Cypru. Kraje te obawiają się, że pojawi się próba wprowadzenia go w całej Unii.
Siedem krajów, które wyraziło sprzeciw, przedstawiło wspólne, alternatywne stanowisko dla Nutri-Score, w którym zawarło zestaw założeń, na których powinien opierać się unijny system oznaczania wartości odżywczych na opakowaniach.
Przeciwnicy francuskich rozwiązań przekonują, że są one jest zbyt uproszczone, bo m.in. oceniają żywność jako „dobrą” lub „złą” bez uwzględnienia diety osoby, wielkości spożytej porcji lub częstotliwości spożycia.
Wskazują też, że system oceniania żywności zgodnie z algorytmem matematycznym jest korzystny dla producentów żywności przetworzonej, którzy mogą modyfikować substancje wykorzystywane w produktach tak, aby było oceniane jako „zdrowe”.
Przeciwnicy francuskiego systemu są zdania, że promuje on niesprawiedliwą przewagę wysoko przetworzonej żywności nad naturalną nieprzetworzoną. Ich zdaniem system może też negatywnie oceniać część produktów chronionych przez tzw. europejskie oznaczenia geograficzne. Chodzi o produkty lokalne.
Siedem krajów wskazuje, że wspólny unijny system nie powinien dostarczać ogólnej oceny żywności, ale informacje na temat poszczególnych składników odżywczych zawartych w produkcie. Podkreślają również, że powinien uwzględniać specyfikę kultury żywieniowej każdego państwa członkowskiego i krajowe wytyczne żywieniowe.
Włoski rząd zaproponował w efekcie alternatywny model o nazwie Nutrinform Battery, który – jak przekonuje – ma zapewnić unijnym konsumentom neutralne informacje dotyczące produktu i umożliwić im swobodę wyboru żywności. Jego autorzy przekonują, że system ma informować konsumentów, że nie ma dobrych lub złych pokarmów, są tylko zdrowe lub niezdrowe diety.
Francuzi bronią systemu
Francuzi bronią swojego systemu. Wskazują, że wcześniej same informacje na opakowaniu dotyczące składu i wartości odżywczych były trudne do zrozumienia dla osób bez specjalistycznej wiedzy, a kolor pozwala na podjęcie odpowiedniej decyzji. Przekonują, ze Nutri-Score ma na celu powstrzymanie wzrostu chorób cywilizacyjnych i zachęcenie producentów żywność do zmiany receptur tak, aby jedzenie było zdrowsze.
Obrońcy francuskiego systemu przekonują też, że są już dowody na to, że system działa, bo konsumenci dzięki systemowi zmieniają pewne nawyki żywieniowe na lepsze. Argumentem francuskim za systemem jest także to, że jest on przejrzysty.
Nie wszystkie unijne kraje przedstawiły stanowisko ws. unijnego systemu etykietowania żywności.
Polska pracuje nad stanowiskiem
Z informacji przekazanych przez polskich dyplomatów wynika, że Polska pracuje nad takim stanowiskiem. M.in. o tej kwestii ma rozmawiać w czwartek telefonicznie minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau z włoskim odpowiednikiem Luigim Di Maio.
Polska podchodzi do systemów neutralnie i zamierza pracować w Radzie UE nad wypracowaniem wspólnego, unijnego stanowiska. Polska stoi na stanowisku, że żaden system oznaczania żywność nie zastąpi odpowiedniej edukacji społeczeństwa na temat tego, co należy jeść, a czego nie.
Przyjęcie unijnego systemu informowania o wartości odżywczej produktu na opakowaniu będzie wymagało jednomyślności Rady, zgodnie z unijnymi przepisami dotyczącymi zdrowia. Kolejne spotkanie ministerialne odbędą się w listopadzie i grudniu.
KW
Inne tematy w dziale Gospodarka