Były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński ostro potępił Strajk Kobiet. W rozmowie z Robertem Mazurkiem podkreślił, że nie manifestowałby swoich przekonań pod oknem domu Jarosława Kaczyńskiego.
- Jako obywatel patrzę na to z obrzydzeniem, jako katolik ze smutkiem - powiedział Andrzej Rzepliński, krytyk rządów PiS i reformy sądownictwa, wdrażanej przez obecną władzę. Uważa też, że winę za obecną sytuację w Polsce ponoszą również ci, którzy nie poszli zagłosować w wyborach parlamentarnych.
- Nie ma mojej aprobaty dla wycia pod oknami Kaczyńskiego. Nie podoba się? To trzeba było odpowiednio głosować w wyborach. Mogę się z nim nie zgadzać, potępiać jego politykę, ale gdyby życie pana Jarosława było zagrożone, to stanąłbym w jego obronie, bo taki mam charakter. Nie może być zgody na samosądy - zaznaczył w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Rzepliński został zapytany o opinię na temat protestów pod Kościołami. Część najbardziej radykalnych zwolenników aborcji wtargnęło w minionym tygodniu na msze św., wyzywało hierarchów kościelnych, a Marta Lempart - inicjatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet - zapewniła, że to dopiero początek walki o laicyzację kraju.
- To jest anarchia, a proces społeczny, który zachodzi, to uruchomiona przez rządzących anarchizacja życia publicznego i to w warunkach, kiedy część ludzi nie pracuje, a młodzież akademicka czy licealiści zamiast na zajęciach są gdzie indziej. Ludzie mają czas, pojawiają się nowe pomysły - tłumaczył były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
A myśli pan, że hołota francuska zachowuje się inaczej? A hołota amerykańska jest inna?
Na protestujących Rzepliński nie został suchej nitki. - A myśli pan, że hołota francuska zachowuje się inaczej? A hołota amerykańska jest inna? - zastanawiał się sędzia. Na uwagę Mazurka, że nazwał strajkujących "hołotą", rozmówca się zreflektował: - Nazwijmy ich awanturnikami - powiedział.
Zdaniem prawnika, Strajk Kobiet ma drugie dno - nie chodzi w nim o wyrażenie własnego światopoglądu, a wywołanie kryzysu w państwie. - Awanturników zostawię. Nasuwa się pytanie, kto za nimi stoi, kto ich nakręca i promuje? Przecież dzisiaj przez media społecznościowe można pewne osoby wykreować i rozpropagować. Nie możemy wykluczyć, że ktoś chciałby Polskę – używając języka prof. Zybertowicza – kompletnie rozwibrować - rozważał Rzepliński, dodając, że nasuwa się mu analogia z afery podsłuchowej i nagrań z "Sowy i Przyjaciół".
Były prezes TK zadeklarował się jako zwolennik życia nienarodzonych dzieci - również tych z wadami letalnymi i upośledzeniami. - Z całą pewnością głosowałbym przeciwko przepisowi, który skazywałby na śmierć ludzi z zespołem Downa, zwłaszcza w tym okresie, kiedy są kompletnie bezbronni i zależni od innych. Nie wyobrażam sobie Polski bez dzieci z zespołem Downa - bronił Julii Przyłębskiej. - Najpierw trzeba ogłosić orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, to oczywiste. I to ogłosić niezwłocznie - ocenił Rzepliński.
Przypomnijmy, że niedawne orzeczenie Trybunału zniosło przesłankę aborcji eugenicznej - usuwania ciąż w przypadku nieodwracalnych i ciężkich wad płodu.
- Nigdy nie radziłbym moim córkom, by dokonały aborcji, bo mogłyby urodzić dziecko z zespołem Downa - zapewnił Rzepliński. Jego zdaniem, ustawa o planowaniu rodziny powinna doprecyzować ochronę dla nienarodzonych dzieci z zespołem Downa.
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo