Przepychanki w Sejmie. Funkcjonariusze straży marszałkowskiej musieli oddzielać ławę, w której znajduje się prezes PiS Jarosław Kaczyński i inni posłowie PiS, od protestujących posłanek.
Sejm rozpoczął dziś dwudniowe posiedzenie. Obrady rozpoczęły się chwilę po godz. 10. Pierwszym punktem posiedzenia miało być wygłoszenie przez minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg informacji o funkcjonowaniu programów kompleksowego wsparcia dla rodzin i osób niepełnosprawnych.
Posłanki opozycji blokowały mównicę i otoczyły Kaczyńskiego
– Ja z pewną przykrością stwierdzam, że na sali wśród posłów Lewicy i PO są posłowie, którzy mają maseczki ze znakami do złudzenia przypominającymi symbole Hitlerjugend i SS. Ale rozumiem, że opozycja totalna nawiązuje do totalitarnych wzorów i z przykrością to przyjmujemy – powiedział na początku obrad wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Głos zabrała posłanka KO Małgorzata Tracz, która miała na twarzy maseczkę z symbolem protestu przeciwko wyrokowi TK – czerwoną błyskawicą.
– Panie marszałku, wysoka izbo na naszych oczach toczy się historia, od 6 dni tysiące młodych ludzi na ulicach polskich miast protestują, protestują w obronie swojej godności, w obronie swojej wolności, w obronie prawa do wyboru, w obronie prawa do aborcji. To jest wojna i wy tę wojnę przegracie. A kto jest za tę wojnę odpowiedzialny? Panie wiceministrze Kaczyński, to jest pana odpowiedzialność – mówiła Tracz zwracając się do prezesa PiS i rządzących.
Po tych słowach posłanki Lewicy wyszły na mównicę z transparentami z napisem "#tojestwojna" odnoszącym się do trwających w całej Polsce protestów dotyczących wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji.
Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus wyszła na mównicę i złożyła wniosek o przerwę i włączenie do porządku obrad dwóch ustaw Lewicy. - Jedna to ustawa ratunkowa, według której nie można karać lekarzy i kobiety za przerywanie ciąży, a druga to liberalizacja prawa aborcyjnego - mówiła.
- Żądamy liberalizacji prawa aborcyjnego! - powiedziała. W tym czasie na mównicę weszły inne posłanki z transparentami z napisem "#tojestwojna". Prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki prosił o spokój i ostrzegł, że użyje "środków nadzwyczajnych".
Posłanki miały tabliczki z napisami "kobieta decyduje" i "legalna aborcja". Następnie podeszły do ławy poselskiej, w której siedział szef PiS Jarosław Kaczyński. Między grupą posłanek a prezesem PiS stanęli posłowie i posłanki PiS. Posłowie opozycji skandowali m.in. "hańba" i " to jest wojna". Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wezwał na salę Straż Marszałkowską do przeprowadzenia interwencji. Funkcjonariusze oddzielili ławę posłów PiS od stojących obok posłów.
Następnie Terlecki wykluczył z obrad Sejmu Klaudię Jachirę i Sławomira Nitrasa z Koalicji Obywatelskiej. Wezwał też Straż Marszałkowską do wyprowadzenia ich z sali posiedzeń.
Terlecki pomylił Barbarę Nowacką z jej nieżyjącą matką
- Kto to jest, ta blondyna wysoka, która tam stoi? - te słowa marszałka Ryszarda Terleckiego można było usłyszeć podczas wtorkowego zamieszania w Sejmie. Polityk PiS dopytywał o Barbarę Nowacką, którą chciał wykluczyć z obrad - pomylił ją jednak z jej nieżyjącą matką, Izabelą Jarugą-Nowacką, która w 2010 roku zginęła w katastrofie smoleńskiej.
- Oczekuję, że przeprosi pan moją śp. matkę Izabelę Jarugę-Nowacką, którą dzisiaj wykluczył pan z obrad. Przypominam, że Katastrofa smoleńska nie jest wyłącznie wasza i zginęli tam wszyscy, tak samo jak i Polska, której nie macie prawa zawłaszczać - powiedziała Barbara Nowacka z KO.
- Bardzo uprzejmie przepraszam za pomyłkę. Przepraszam - odpowiedział posłance szybko marszałek Sejmu.
Dyskusja w Sejmie na temat wyroku TK
Po godz. 11:30 wznowiono posiedzenie. Jako pierwszy głos zabrał Władysław Kosiniak-Kamysz. - Rozwiązujmy problemy, jest 16 tys. zakażeń na koronawirusa. Polityka jest od tego, żeby rozwiązywać problemy. Straż marszałkowska jest od tego, żeby pilnować porządku, a nie posłów - przekonywał lider PSL, komentując działania Straży Marszałkowskiej, która na prośbę Ryszarda Terleckiego weszła po przerwie na salę, ustawiając się wokół mównicy.
Marszałka Sejmu skrytykował też Cezary Tomczyk. - Straż marszałkowska jest od tego, żeby stać na straży Sejmu, a nie od bycia prywatną firmą ochroniarską Jarosława Kaczyńskiego. Pan prezes jest za to odpowiedzialny osobiście - mówił przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej.
Następnie złożono wniosek o przerwę, który ostatecznie odrzucono. Do mównicy podeszła w końcu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg, która przedstawiła informację dotyczącą "funkcjonowania programu kompleksowego wsparcia dla rodzin "Za życiem", programów finansowanych ze środków Solidarnościowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych oraz ewentualnych skutków, jakie wywołuje w ich realizacji wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22.10.2020 r.".
- Ostatnie orzeczenie TK budzi społeczne emocje, wykorzystywane przez opozycje do celów politycznych, tę samą, która jeszcze niedawno mając pełnię władzy niewiele zrobiła - mówiła Maląg.
Polityk dodała, iż "bardzo często zdarza się, że kobieta w przypadku urodzenia dziecka z poważną niepełnosprawnością pozostaje ze swoim heroizmem sama".- Dlatego też wprowadziliśmy rozwiązania i uregulowania prawne, służące przede wszystkim poprawie egzekucji elementów - stwierdziła szefowa resortu rodziny.
- Życie ludzkie jest wartością w każdej fazie rozwoju. I jako wartość powinno być ono chronione przez ustawę zasadniczą - podkreślała, mówią, że "nie mamy prawa zabijać nienarodzonych dzieci".
Na mównicę wszedł później Paweł Wdówik, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych
- Dzięki wyrokowi TK i mówię to jako osoba niepełnosprawna, wreszcie mamy poczucie, że nikt nie odmawia prawa do życia osobom niepełnosprawnym - powiedział Wdówik.
Sekretarz zaznaczył, że obecne protesty są wynikiem manipulacji. - Wiemy, że te tysiąc aborcji dotyczy większości sytuacji podejrzenia niepełnosprawności, a nie wad letalnych. I warto, żebyście to powiedzieli, wyprowadzając na ulice 14- i 15-latków - tłumaczył.
Podkreślił jednocześnie, że "osoby niepełnosprawne mogą być szczęśliwe". - Mając zespół Downa, nie mając rąk, nie słysząc, nie widząc, nie chodząc - wymieniał Paweł Wdówik.
Po jego przemówieniu marszałek Terlecki podziękował Straży Marszałkowskiej za pomoc w opanowaniu obrad.
KJ
Inne tematy w dziale Polityka