Prokuratorzy IPN przejęli ponad 100 dokumentów Służby Bezpieczeństwa, które przechowywał w domu były funkcjonariusz wywiadu. Materiały dotyczą lat 1970-1990 i obejmują m.in. działalność Departamentu I oraz jego agentury.
Do mieszkania emerytowanego funkcjonariusza aparatu bezpieczeństwa PRL weszli 22 września prokuratorzy Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w asyście katowickiego oddziały ABW. Mężczyzna przetrzymywał dokumenty, które w świetle ustawy powinny trafić do archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Za bezprawne posiadanie materiałów archiwalnych grożą mu teraz poważne konsekwencje karne - od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności.
- Wśród zabezpieczonych materiałów archiwalnych znajdują się między innymi dokumenty oznaczone klauzulami ,,tajne”, ,,ściśle tajne” i ,,tajne specjalnego znaczenia”, które zostały wytworzone w związku z prowadzoną przez Departament I MSW działalnością agenturalną poza granicami Polski, ponadto z działaniami Służby Bezpieczeństwa podejmowanymi w okresie obowiązywania w Polsce stanu wojennego - czytamy w oświadczeniu pionu śledczego IPN.
Dowiedzieliśmy się też, że zabezpieczono nośniki elektroniczne, na których prawdopodobnie znajdują się dokumenty archiwalne. - W czasie przeprowadzonych na szeroką skalę przeszukań pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych zajmowanych przez byłego funkcjonariusza i osoby mu najbliższe zabezpieczono też 15 nośników elektronicznych, z których sporządzono kopie binarne, celem zbadania przez biegłego z zakresu techniki komputerowej i informatyki, czy nie zawierają one elektronicznych kopii dokumentów podlegających przekazaniu do zasobu archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej - przekazała Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Były funkcjonariusz, który sprywatyzował akta SB, pracował w Urzędzie Ochrony Państwa. UOP zastąpił bezpiekę, powołany przez Sejm w maju 1990 roku. Wielu spraw operacyjnych do dzisiaj historycy nie mogą odtworzyć, bowiem w czasie przemian ustrojowych pracownicy służb PRL niszczyli akta. Szczególnie wrażliwe były te z najcenniejszą dla bezpieki agenturą - po demontażu komunizmu część funkcjonariuszy, która przeszła latem 1990 roku przez weryfikację i dostała się do UOP, korzystała z jej pomocy. Inni, którzy przeszli do prywatnego sektora - bankowości, spółek czy agencji ochroniarskich - przetrzymywała dokumentację agenturalną, by ją wykorzystać w gorszych czasach.
Na przełomie lat 80. i 90., gdy upadał system komunistyczny w Polsce, funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa wynosili dokumenty.
- Ta sprawa potwierdza, że na przełomie lat 80. i 90., gdy upadał system komunistyczny w Polsce, funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa wynosili dokumenty z dawnych struktur MSW i do dzisiaj bezprawnie je posiadają. Można się oczywiście domyślać, że funkcjonariusze SB zabierali dokumenty dotyczące głównie tych osób, o których sądzili, że w przyszłości, w wolnej Polsce, mogą zrobić karierę. I choć dzisiaj te dokumenty widnieją w naszej ewidencji jako 'wybrakowane', to tak naprawdę znajdują się w prywatnych rękach - komentował prokurator Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i zastępca prokuratora generalnego.
Dokumenty archiwalne SB śledczy odkryli nie tylko w domu byłego esbeka, ale w pomieszczeniach zamieszkałych przez bliskie mu osoby. - To były przeprowadzone na szeroką skalę działania nie w jednym, a w kilku miejscach, gdzie odzyskaliśmy dokumenty Służby Bezpieczeństwa z nadanymi im klauzulami utajnienia. Z samej istoty tych klauzul, które przecież nadawały służby specjalne PRL, wynika, że mogą być one nie tylko istotne w prowadzonych przez prokuratorów IPN postępowaniach, ale także bardzo cenne dla historyków - ujawnił Pozorski.
Dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego Sławomir Cenckiewicz uważa, że pion śledczy IPN popełnia błąd, nie zdejmując od razu klauzuli "tajne" z przejętych dokumentów.
- Prokurator Pozorski twierdzi, że materiały znalezione u funkcjonariusza Departamentu I MSW z lat 1970-90 są tajne do czasu zniesienia klauzul! Zwariować idzie! Z mocy prawa są jawne! Reszta to bajanie prokuratury - ocenił historyk.
- Jeszcze ktoś ma wątpliwości do czego służyły ubekom, a następnie funkcjonariuszom UOP wyniesione poza resort spraw wewnętrznych dokumenty operacyjne SB? Polisa ubezpieczeniowa na życie, czy instrument szantażu? Zjawisko w latach 1989-1991 na masową skalę - przypomniał badacz dziejów najnowszych, publicysta Piotr Woyciechowski.
- Dla porządku przypominam tylko, że były esbek z Departamentu I z zarzutami za prywatyzacje teczek był ulubieńcem Milczanowskiego i Koniecznego. Potem trafił do Konsalnetu. Prowadził tez byłego szefa gminy żydowskiej w Katowicach, który „popełnił samobójstwo” - napisał dziennikarz śledczy Tomasz Szymborski.
Według jego wiedzy, prokuratorzy IPN zdobyli nie tylko materiały Służby Bezpieczeństwa, ale też z okresu służby funkcjonariusza w UOP już w III RP.
Ostatnia tak duża akcja IPN ws. odzyskania teczek SB miała miejsce w 2016 roku, gdy przejęto materiały od żony byłego szefa komunistycznego MSW Czesława Kiszczaka - Marii Kiszczak. Odnaleziono m.in. oryginalną teczkę pracy tajnego współpracownika ps. "Bolek". Historycy IPN, ale też zwolennicy Lecha Wałęsy - po zapoznaniu się z aktami - nie mieli wątpliwości, że dotyczą donosów lidera "Solidarności".
GW
Inne tematy w dziale Polityka