"Piątka dla zwierząt" w Sejmie była testem na lojalność dla koalicjantów, ale tak naprawdę tylko jednym z powodów kryzysu w koalicji. - Nasi koalicjanci mieli podczas negocjacji wygórowane żądania, nieadekwatne do stanu ich posiadania - oświadczył Krzysztof Sobolewski, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego.
Głosowanie w parlamencie nad ustawą o ochronie zwierząt wywołało polityczne trzęsienie ziemi. Aż 38 posłów klubu PiS - w tym wszyscy z Solidarnej Polski oraz dwóch z Porozumienia - zagłosowało przeciwko projektowi autoryzowanego przez samego prezesa partii rządzącej.
Gdyby nie poparcie opozycji - Koalicji Obywatelskiej i Lewicy - "Piątka dla zwierząt" nie uzyskałaby wymaganej większości w Sejmie. Sytuacja sprawiła, że Kaczyński skłania się do wyrzucenia Zbigniewa Ziobry i jego ludzi z rządu, a także rozważa utworzenie rządu mniejszościowego lub przedterminowe wybory parlamentarne.
Kryzys w Zjednoczonej Prawicy nie jest jednak efektem braku jednomyślności w sejmowych głosowaniach. - Nie bez powodu rozmowy dotyczące nowej umowy koalicyjnej pomiędzy: PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem się przeciągały. Nasi koalicjanci mieli podczas negocjacji wygórowane żądania, nieadekwatne do stanu ich posiadania - ujawnił Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS.
- Projekt noweli ustawy dotyczącej ochrony zwierząt okazał się "papierkiem lakmusowym" sytuacji panującej w Zjednoczonej Prawicy. Ostrzeżeniem, jak w przyszłości mogą zachować się nasi koalicjanci - dodał poseł partii Kaczyńskiego. Aż 15 posłów PiS zostało zawieszonych w prawach członka. Sobolewski przypomniał, że toczą się wobec nich postępowania dyscyplinarne.
W sobotę sytuację parlamentarzystów skomentował Radosław Fogiel. - W tym momencie zawieszeni są ci posłowie, członkowie PiS, co do których nie mamy żadnych wątpliwości, oni sami przyznają, że w sposób intencjonalny postanowili zlekceważyć zalecenia kierownictwa partii. To ich prawo, ale również - jak wiemy nie od dziś - wolna wola wiąże się z odpowiedzialnością - mówił wicerzecznik PiS. Jak ocenił, istnieje jeszcze możliwość wystąpienia błędu technicznego, który uniemożliwił prawidłowe oddanie głosu przez posłów.
Podobnie jak Joachim Brudziński, tak i Sobolewski nie wyklucza żadnego scenariusza po niedzieli, gdy będą ważyć się losy koalicji rządowej. - Jesteśmy przygotowani na opcję rządu mniejszościowego jak i na wcześniejsze wybory. Ostateczną decyzję podejmie kierownictwo partii, które zbierze się po weekendzie - zaznaczył poseł PiS.
Glos ws. przyszłości bloku Zjednoczonej Prawicy zabierają też inni politycy z partii rządzącej. Antoni Macierewicz na antenie Polskiego Radia24 przyznał, że wiarygodność koalicji została "nadszarpnięta". - Za to co do przyszłości i perspektyw, to będziemy rozmawiali w ramach kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości w najbliższych dniach i podejmiemy stosowne decyzje - oznajmił były szef MON.
Zdaniem Macierewicza, za polityczny kryzys odpowiada tak naprawdę Jarosław Gowin, który skutecznie dążył do przełożenia terminu wyborów prezydenckich z 10 maja. - Na skutek jego ówczesnego działania wybory musiały zostać przesunięte, co odbiło się w sposób niesłychanie istotny na samym przebiegu wyborów i na ich kształcie. Takie wydarzenia, dużo poważniejsze, już mieliśmy za sobą i one wskazywały na konieczność pewnych zmian, czy innego podejścia do wzajemnych relacji. Waga tamtej sprawy była niepomiernie większa od innych, późniejszych wydarzeń - analizował.
Macierewicz wątpi, by PiS zdecydowało się na wariant przedwczesnych wyborów parlamentarnych. - Nie ma wątpliwości, że rząd, który ukształtuje się w najbliższym czasie, musi być rządem, nie tylko jeśli chodzi o strukturę ministerstw, ale także o skład personalny, bardzo silnym. W wymiarze zarówno krajowym jak i międzynarodowym czekają nas niesłychanie istotne wyzwania, które przekraczają skalę problemów, o których teraz się mówi - podkreślił wiceprezes PiS.
Ryszard Czarnecki w sobotę utwierdzał wyborców w przekonaniu, że koalicja rządowa jeszcze istnieje. - Jednak nie wiadomo oczywiście, czy będzie istnieć dalej, zwyciężyły tu na razie partykularne interesy koalicjantów. O tym, czy koalicja będzie istniała, wie tylko Pan Bóg. I Jarosław Kaczyński - powiedział europoseł w rozmowie z "Super Expressem".
Polityk nie jest zwolennikiem ani rozpisania nowych wyborów, ani trwania rządu mniejszościowego. - Wybory nie są na rękę nikomu. Ani podzielonej i słabej opozycji, ani naszym koalicjantom. My, jako PiS, też się do nich nie palimy - podkreślił.
- Wadą takiego rozwiązania (rządu mniejszościowego - przyp. red.) jest to, że do tej pory w Polsce było ono realizowane rzadko, kończyło się to zazwyczaj porażką obozów rządzących - wskazał Czarnecki.
GW
Inne tematy w dziale Polityka