Przyszłość Zjednoczonej Prawicy i Zbigniewa Ziobry w roli ministra sprawiedliwości wiszą na włosku. Solidarna Polska odpowiedziała na krytykę ze strony PiS i ostrzega, że dymisja lidera koalicyjnej partii oznaczać będzie konieczność przeprowadzenia wyborów.
Jarosław Kaczyński postanowił odczekać z wysunięciem "opcji atomowej", czyli formalnego wycofania się z koalicji rządowej i rozpisania nowych wyborów. Wszelkie decyzje ws. rekonstrukcji rządu zapadną w przyszłym tygodniu. Dziś doszło do spotkania prezesa PiS z Mateuszem Morawieckim. Premier nie wyobraża sobie dalszej współpracy ze Zbigniewem Ziobro i ma za złe Solidarnej Polsce, że ta doprowadziła do wycofania tzw. ustawy "covidowej", zakładającej m.in. wyłączenie z odpowiedzialności karnej urzędników, którzy działali w imię dobra społecznego w czasie walki z koronawirusem.
- Dziękuję PiS za wycofanie ustawy o bezkarności z Sejmu. Równość wobec prawa to kluczowa wartość dla naszego obozu. Jako Zjednoczona Prawica mamy odważny plan reform państwa, wierzę, że z tak obranej drogi nie zejdziemy. Wiele nas łączy, możemy dużo zrobić dla Polski - pisał Ziobro jeszcze przed wybuchem kryzysu w koalicji na skutek nocnego głosowania w Sejmie.
Po rozmowie ostatniej szansy z Morawieckim, Kaczyński przekaże swoje spostrzeżenia współpracownikom w Krakowie. Podczas nocnych dyskusji partia rządząca ustali dalszą strategię. W tej chwili każdy wariant jest możliwy - zarówno powrót do negocjacji koalicyjnych w ramach Zjednoczonej Prawicy, jak i sformowanie gabinetu mniejszościowego i rozwiązanie parlamentu.
Marek Suski wypowiada się w mediach, nazywając już Porozumienie i Solidarną Polskę "byłymi koalicjantami". Konsekwencje ws. głosowania nad ustawą o "Piątce dla zwierząt" ponieśli Jan Krzysztof Ardanowski, Henryk Kowalczyk, Lech Kołakowski, Katarzyna Czochara, Zbigniew Dolata, Teresa Glenc, Agnieszka Górska, Teresa Hałas, Jerzy Małecki, Krzysztof Szulowski, Piotr Uściński, Marek Wesoły, Bartłomiej Wróblewski oraz Sławomir Zawiślak. Posłowie na nieokreślony czas zostali pozbawieni praw członków PiS.
Przeciwko projektowi w Sejmie głosowało łącznie 38 posłów klubu PiS - w tym wszyscy z Solidarnej Polski, dwóch z Porozumienia, natomiast 15 parlamentarzystów partii Gowina wstrzymało się od głosu.
Czołowi politycy Solidarnej Polsce wystąpili w piątek na wspólnej konferencji. Zabrakło tam jednak ministra Ziobry. - Jesteśmy zdziwieni, że dzisiaj, wskutek naszej decyzji, rozmawiamy o przyszłości Zjednoczonej Prawicy . Prokuratura pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry doprowadziła do rozbicia mafii vatowskiej, reprywatyzacyjnej i lekowej. Fundamentem dla PiS i Solidarnej Polski jest walka z przestępczością - mówił Sebastian Kaleta.
Gdyby dzisiaj ktoś próbował doprowadzić do jego dymisji, zrobiłby wielki prezent dla KO. Oni już zacierają ręce.
Janusz Kowalski ostrzegał, że dymisja Ziobry oznacza konieczność przeprowadzenia wyborów parlamentarnych, a jeśli do nich dojdzie, będą prezentem dla Koalicji Obywatelskiej. - Zjednoczona Prawica tylko kiedy jest zjednoczona, to wygrywa wybory. Gdy jest podzielona, to je przegrywa. Jakakolwiek próba odwołania ministra Ziobry, czyli symbolu dobrej zmiany, oznacza wybory. Te są prezentem i dla Koalicji Obywatelskiej, dla LGBT i różnych mafii - stwierdził wiceminister cyfryzacji.
- Zwierzę nie może być ponad człowiekiem, bo to człowiek jest ponad zwierzęciem. Jako Solidarna Polska mamy prawo wygłaszać swoje uwagi do ustawy. Nie może być tak, że uderzamy wprost w Polskie rolnictwo - dziwił się Kowalski.
W obronę Ziobrę wziął też inny jego współpracownik, Michał Wójcik z resortu sprawiedliwości. - Pięć lat temu zdecydowaliśmy się wejść do koalicji z naszymi przyjaciółmi ze Zjednoczonej Prawicy. I przez tych pięć lat byliśmy lojalnym partnerem. Uczestniczyliśmy w tysiącach głosowań i zawsze lojalnie z naszymi partnerami głosowaliśmy. Symbolem tych zmian jest minister Zbigniew Ziobro. Gdyby dzisiaj ktoś próbował doprowadzić do jego dymisji, zrobiłby wielki prezent dla KO. Oni już zacierają ręce na tę myśl - stwierdził.
- Ustawa "covidowa" sprawiłaby, że niektórzy byliby traktowani lepiej. Nigdy nie zgodzimy się na bezkarność dla urzędników, równość prawa jest kluczowa dla sprawiedliwości. Tej zasadzie musi być wierny szczególnie minister sprawiedliwości. Solidarna Polska nigdy nie zagłosuje za jakimkolwiek przepisem, który naruszałby tę fundamentalną zasadę - tłumaczył Wójcik.
Argumentów polityków PiS nie rozumie również Patryk Jaki. Europoseł uważa, że kryzys w koalicji rządzącej może doprowadzić do powrotu Koalicji Obywatelskiej do władzy.
- Chcę dalej rządów ZP a nie POKO. Nie chcę: uprawnień policyjnych dla organizacji ekologicznych i ustawy o bezkarności. I to jest powód, aby oddawać władze PO? Wywoływać kryzys? - nie mógł uwierzyć europoseł, działacz Solidarnej Polski.
- Solidarna Polska zgadzała się na łamiące umowę oddanie Ministerstwa Środowiska. Chcieliśmy tylko, aby priorytetami rządu były: reforma państwa, wymiaru sprawiedliwości, mediów, walka z gender, a nie policyjne uprawnienia dla ekologów. I to ma być „nielojalność”? - dopytywał Jaki.
GW
Inne tematy w dziale Polityka