Dziś w Sejmie posłowie dyskutowali nad zmianą ustawy o ochronie zwierząt. Wystąpienia parlamentarzystów wywołały sporo emocji.
Ustawa o ochronie zwierząt to wielka chwila w historii Polski - podkreślił w środę w Sejmie poseł PiS Marek Suski. Zapowiedział jednocześnie przygotowanie poprawki dotyczącej uboju rytualnego, "która pozwoli zrekompensować ludziom straty w branży".
Sejm w środę debatuje nad projektami zmian w ustawach autorstwa posłów PiS i KO o ochronie zwierząt. Suski poinformował, że klub PiS popiera projekt o ochronie zwierząt. W pracach w komisjach z pewnością pochylimy się nad poprawkami proponowanymi przez posłankę KO Katarzynę Piekarską - oświadczył. Zdaniem Suskiego ta ustawa to wielka chwila w historii Polski. Nasz kraj od wielu lat zmienia się, niestety czasem za wolno, ale zmienia się w dobrą stronę - mówił.
W wymiarze humanitarnym człowiek, który kocha zwierzęta, kocha ludzi. (...) Państwa, które szanują zwierzęta, szanują ludzi, bo miłość jest kierowana do wszystkich gatunków - mówił. Hodowla zwierząt jest dla zabawy. Czym jest futro w dzisiejszych czasach? Dzisiaj są takie ubrania, które nie muszą być z futer zwierzęcych. To jest ten dzień, w którym Polska idzie w kierunku państwa humanitarnego i przestrzega międzynarodowych zasad, bo w Unii Europejskiej przestrzega się tych zasad - podkreślił poseł PiS. Jak zaznaczył, miłość do zwierząt nie jest lewicowa ani prawicowa. Każda miłość pochodzi od Boga, także do zwierząt - podkreślił Suski.
Przedstawił też dane dotyczące branży futrzarskiej. Tak naprawdę do ferm futerkowych państwo polskie dopłaca, bo więcej wypływa z podatku do tych przedsiębiorstwa niż wpływa z podatków do budżetu państwa, więc państwo polskie utrzymuje te biznesy. A jak patrzymy na strukturę zatrudnienia, ok. 800 osób, to około połowa jest obywatelami zza granicy - stwierdził poseł. Jeśli chodzi o ubój rytualny, myślę, że na tym posiedzeniu Sejmu spróbujemy zaproponować poprawkę, która pozwoli, aby zrekompensować ludziom straty w branży - zapowiedział Suski.
Jego wystąpienie kilkakrotnie przerywali posłowie Konfederacji. Przecież w UE tego rodzaju przepisy już obowiązują. Wiem, że może nie chcecie być w UE, ale większość Polaków chce, jest to wyznacznik aspiracji i przystąpienia do cywilizacji. Całkowity lub częściowy zakaz hodowli zwierząt na futra jest już w 16 krajach Europy. Wiem, że byście woleli być z Moskwą, nie raz to deklarowaliście, ale my wolimy być w Unii Europejskiej - zwrócił się Suski do posłów koła Konfederacji.
Projekt PiS zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Projekt KO zakłada, oprócz zakazu wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych, także rozwiązania na rzecz godnej egzystencji zwierząt wycofanych ze służby (np. psów policyjnych lub ratowniczych).
KO: Branża futrzarska jednym z największych trucicieli
Małgorzata Tracz w imieniu klubu KO wskazała, że obecnie z cierpienia zwierząt czerpane są gigantyczne zyski. W tym momencie 6 mln zwierząt futerkowych w Polsce gnieżdżonych jest w dramatycznych warunkach, w bardzo ciasnych klatkach. W ten sposób przeżyją maksymalnie kilka miesięcy"- uzasadniała posłanka KO. Podkreśliła, że są to dzikie zwierzęta, które przebywają w nienaturalnych dla siebie warunkach. Obraz, który wszyscy widzieliśmy w ubiegłym tygodniu na porażających nagraniach z fermy w Góreczkach, to jest prawdziwy obraz branży futrzarskiej w Polsce - stwierdziła Tracz. Oceniła, że branża futrzarska co roku wydaje miliony złotych na wywieranie wpływu na polityków, media i opinie publiczną.
Odpowiadając na zarzuty o stratach gospodarczych związanych z zakazem hodowli zwierząt na futra wskazała, że według szacunków rynkowych, aktywnie działa 800 firm z tej branży, co stanowi ok. 0,08 proc. PKB. Wpływy z podatków do budżetu państwa z hodowli zwierząt na futra przyniosły w 2019 r. zaledwie 11 mln zł - dodała posłanka.
Zwróciła uwagę, że branża futrzarska mówi o utracie dziesiątek tysięcy lokalnych miejsc pracy, co według posłanki KO jest kolejnym mitem. W najbardziej optymistycznych dla branży futerkowej obliczeniach mówi się o 4 tys. miejsc pracy. Do pracy, gdzie szuka się pracownika najtańszego, którego prawa będzie najłatwiej łamać - oceniła Tracz. Podkreśliła też, że branża futrzarska jest też "jedną z największych trucicieli w Polsce". Wskazała, że przyczynia się ona do degradacji środowiska.
Hodowla zwierząt na futra powinna być zakazana i nie możemy się bać wykonać tego kroku - oświadczyła. Zdaniem Tracz oba projekty - PiS i KO są dobre. Wierzymy, że możliwa jest w tej kwestii ponadpartyjna współpraca, która pozwoli nam na przyjęcie odpowiednich poprawek, które ten projekt wzmocnią i uczynią jeszcze lepszym. Wspólnie możemy zakończyć piekło zwierząt futerkowych w Polsce - dodała.
Aleksandra Gajewska (KO) uznała, że projekt jest bardzo oczekiwany. Jak przyznała, są jednak obawy, że PiS wycofa się ze swoich zapowiedzi. Państwo mają wiele politycznych wspólników. Między innymi jest nim ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk - zauważyła posłanka. Wyraziła nadzieję, że posłom PiS wystarczy konsekwencji i proponowane rozwiązania wejdą w życie. Mój apel jest krótki: wyłączcie radio i zachowajcie się przyzwoicie - podkreśliła Gajewska.
Lewica: Nie musimy nosić futer, żeby dobrze wyglądać
Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Beata Maciejewska mówiła, że środa w Sejmie jest szczególnym dniem, ponieważ politycy mówią słowem empatii i mogą stanąć po stronie zwierząt. Według niej proponowane rozwiązania w radykalny sposób zmienią los milionów zwierząt w Polsce. Podkreśliła, że rocznie ok. 6 mln zwierząt jest zabijane na futra, a dziesiątki tysięcy trafia do schronisk. Jesteśmy po stronie zwierząt. Nie musimy nosić futer, żeby dobrze wyglądać - karmić się cierpieniem innych - zaznaczyła.
Posłanka Lewicy przekazała, że oprócz poparcia rozwiązań, które znalazły się w obu projektach ustaw, jej klub postuluje stworzenie urzędu Rzecznika Praw Zwierząt, który miałby stać na straży praw zwierząt, a także mógł szybko reagować w razie ich łamania. Podziękowała też organizacjom ekologicznym oraz zwykłym ludziom za to, że od lat starają się walczyć o prawa dla zwierząt, o ich dobrobyt. Odnosząc się do proponowanych rozwiązań, posłanka zwróciła jednak uwagę, że oprócz dobrostanu zwierząt trzeba również dbać o dobrobyt ludzi. Jej zdaniem państwo powinno finansowo się włączyć w ewentualne przebranżawianie ludzi, którzy zajmowali się np. hodowlą zwierząt na futra. Nie trzeba krzywdzić zwierząt, żeby zarabiać pieniądze - podkreśliła.
Jej kolega klubowy Marcin Kulasek dodał, że państwo powinno przygotować wsparcie finansowe dla rolników, którzy odczują konsekwencje zmian w prawie.
Sawicki: Wg PiS dobrobyt nie bierze się z produkowania, lecz drukowania pieniędzy
Na pewno mój klub Koalicja Polska nie zagłosuje za projektem PiS w tej formule, którą teraz zaproponowaliście - powiedział Sawicki, wyrażając zadowolenie z zapowiedzi skierowania projektu do komisji. Według działacza PSL posłowie PiS, którzy występowali wcześniej w debacie, sprytnie próbowali sprowadzić swój projekt do problemu ferm (zwierząt futerkowych - PAP), prześlizgując się po kwestii związanej z ubojem religijny. Według Sawickiego hodowlę zwierząt na futra trzeba humanizować, trzeba z tego zrezygnować, ale nie nagle, lecz wprowadzając na 10 lat okres przejściowy lub wypłacając przez ten czas odszkodowania za utracone korzyści.
Zarzucił rządowi nieskuteczność w egzekwowaniu obecnych przepisów w warunkach, w jakich można hodować zwierzęta, wytknął nieobecność w Sejmie ministrów rolnictwa i środowiska. Jeśli stwierdza się haniebne warunki, to gdzie inspekcja weterynaryjna? Macie narzędzia, korzystajcie z nich, pilnujcie, żeby dobrostan zwierząt był zgodny z wymogami prawa - apelował. Dzisiejszy protest rolników to sprzeciw wobec likwidacji kolejnej gałęzi produkcji; polscy rolnicy są na granicy wyczerpania ich cierpliwości – dodał, nawiązując do środowej demonstracji w Warszawie. Zwrócił uwagę na trwający od lat spadek cen w skupie, w tym kwot płaconych rolnikom za zwierzęta i rzepak.
Według Sawickiego choć w debacie nad projektem mówi się głównie o zakazie hodowli zwierząt na futra, to ograniczenia związane z ubojem rytualnym mogą spowodować spadek hodowli jagniąt i bydła oraz drobiu, co miałoby skutki dla rolników uprawiających rośliny pastewne. Przestrzegał, że wobec konieczności odbudowy gospodarki po kryzysie związanym z pandemią koronawirusa potrzebne są także korzyści płynące z hodowli.
Argumentował, że rozwój wymaga pracy, ziemi i kapitału. Dobrobyt i rozwój biorą się z produkcji i z handlu, a premier i prezes PiS próbują nam udowodnić, że dobrobyt nie bierze się z produkowania, lecz drukowania pieniędzy – mówił. Rozmawiajcie z muzułmanami, z żydami, może zgodzą się na inną formę uboju, nie będzie ograniczania produkcji – apelował do rządzących. Gdyby PiS było uczciwe, zaproponowałoby ten projekt dwa lata temu, ale wycofaliście się, bo szły wybory. Teraz wychodzicie z tym projektem, bo przez trzy lata głosy rolników, producentów nie będą wam potrzebne - powiedział, nawiązując do złożonego przez PiS w 2017 r. projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który nie doczekał się uchwalenia.
Bosak: Opamiętajcie się
Krzysztof Bosak, w trakcie sejmowej dyskusji mówił, że zabijanie zwierząt jest etycznym sposobem utrzymania i tworzenia miejsc pracy i zarobkowania, wbrew fałszowaniu etyki chrześcijańskiej, na której zbudowana jest nasza cywilizacja. Zgłaszam wniosek w imieniu koła Konfederacji o odrzucenie tego +gniota+ w pierwszym czytaniu - oświadczył. Jego zdaniem proponowane prawo jest szkodliwym, antypolskim, antywolnościowym, antyrolniczym i antyhodowlanym". "Projekt nie dotyczy tylko smyczy, łańcuchów czy zwierząt futerkowych (...). Dotyczy całego rynku mięsa - stwierdził.
Rozmawiałam z przedstawicielami branży. Dowiedziałem się, że kontrahenci już w tej chwili wstrzymali realizację zakupów mięsa z polski, antycypując spadek cen mięsa. 40 procent eksportu w sektorze drobiu, w sektorze wołowiny to jest ubój rytualny. Ten popyt zostanie obsłużony przez inne państwa. Jeżeli my nie obsłużymy tego popytu, będziemy mieć nadpodaż i załamanie cen mięsa na rynku wewnętrznym - mówił Bosak.
Zwrócił uwagę, że epidemia koronawirusa spowodowała w branży mięsnej spadek zamówień, a to obniżyło rentowność produkcji. Ocenił, że proponowane zmiany "dobiją" polskie hodowle, które przez epidemię koronawirusa znalazły się w kryzysie. Cała branża jest w szoku. Opamiętajcie się - dodał Bosak, zwracając się do posłów. Z kolei poseł Michał Urbaniak ocenił, że dyskusja na temat nowego prawa jest "festiwalem hipokryzji", a autorzy projektów chcą "zarżnąć" jedną z branż polskiej gospodarki.
Piątka PiS dla zwierząt
Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt ma trzy cele: edukacyjny, gospodarczy i wychowawczy - mówił w środę w Sejmie poseł PiS Grzegorz Puda, sprawozdawca projektu. Ustanawiamy prawo, które stawia wyraźną granicę etyczną - przekonywał. W środę po południu Sejm rozpoczął prace nad dwoma projektami ustaw, autorstwa PiS oraz KO, dotyczącymi zmian m.in. w ustawie o ochronie zwierząt. Projekt PiS zakłada zakaz hodowli zwierząt na futra, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, dopuszcza ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych.
Sprawozdawca projektu PiS poseł Grzegorz Puda zwrócił uwagę, że według danych GUS w Polsce funkcjonuje 438 ferm futrzarskich, a od 2012 r. ich liczba systematycznie spada. Wpływy podatkowe z CIT i VAT mają wartości ujemne. Przy CIT to nieco ponad minus 44 tysiące, jednak przy podatku VAT to aż 27 mln 103 tys. na minusie. Tak naprawdę państwo polskie ponosi tu konkretne strat" - mówił poseł. Odnosząc się do rynku pracy w przemyśle futrzarskim uzasadniał, że według danych ZUS ta branża zatrudnia 846 osób. Liczby te dobitnie pokazują, że mamy do czynienia z branżą schyłkową - ocenił.
Jak przekonywał, w dobie, kiedy musimy w szybkim tempie odbudować gospodarkę, jest wiele obowiązków związanych ze wsparciem rodzin, państwo nie może pozwolić sobie na straty wynikające z branży futrzarskiej. Podkreślił, że ustawa reguluje także kwestie komercyjnych, często nastawionych na zysk schronisk dla zwierząt. Przedstawiana ustawa dokładnie określa podmioty mogące takie schroniska prowadzić. Obecnie jest to obowiązek nałożony na samorządy, jednak przepisy w tej kwestii nie są sprecyzowane - mówił poseł PiS. Zaznaczył, że proponowana nowelizacja wprowadza obowiązek zatrudniania w schroniskach osób o nieposzlakowanej opinii.
Podkreślił, że nowelizacja ma także cel edukacyjny i wychowawczy. Tak należy traktować np. zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach - stwierdził. Ustanawiamy prawo, które stawia wyraźną granicę etyczną. Dajemy konkretną informację, że zadawanie bólu nie może być rozrywką. To samo dotyczy tzw. właścicieli zwierząt domowych. Nieodpowiedzialność, uleganie modom i kaprysom na posiadanie tego czy innego zwierzęcia często kończy się efektem wałęsających się psów - przekonywał. Podkreślił, że projekt przewiduje też zakaz trzymania zwierząt na uwięzi oraz definiuje pojęcie kojca.
Sprawozdawczyni projektu KO posłanka Katarzyna Piekarska zaznaczyła, że proponowany przez jej klub projekt podnosi dwie kwestie: zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach oraz wprowadzenie świadczenia dla opiekunów zwierząt, które pracowały dla różnego rodzaju służb. Ma to pozwolić na godne życie zwierzęcia po zakończeniu służby. Wskazała, że ponad 85 proc. Polaków jest za wprowadzeniem zakazu udziału zwierząt w cyrkach. Przekonywała, że wytresowanie zwierząt, które mają wykonywać dane sztuczki wymaga brutalnych metod. W trakcie 112 inspekcji weterynaryjnych stwierdzono w latach 2018 i 2019 braki dostępu do wody, za małą powierzchnię klatek i wybiegów, brak opieki weterynaryjnej, zmiany na skórze zwierząt i wiele urazów" - argumentowała.Wskazała tez, że wiele samorządów wprowadza zakazy przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt na swoich terenach. Wymieniła tu m.in. Bydgoszcz, Poznań, Słupsk czy Ełk.
KJ
Inne tematy w dziale Polityka