Premier napisał na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" tekst krytykujący rosyjską politykę energetyczną na czele z budową Nord Stream 2. Mateusz Morawiecki przekonuje niemiecką opinię publiczną, że tłumienie protestów na Białorusi to ostatni dzwonek dla Europy.
- Dla tego państwa jedynym argumentem jest siła: przemoc, zastraszanie, represje. Jednakże paradoksalnie działania te pokazują być może także słabość i strach przed własnym społeczeństwem, które pewnego dnia, jak dziś na Białorusi, zażąda swojego prawa i podniesie głos - stwierdził szef polskiego rządu, którego tekst opublikował w poniedziałek opiniotwórczy dziennik "FAZ".
Imperialna polityka Rosji
Mateusz Morawiecki przypomniał, że w orbicie polityki Unii Europejskiej i NATO znajdują się państwa zmagające się bezpośrednio z agresją militarną i imperializmem Kremla. Jako przykłady wymienił agresję na Gruzję w 2008 roku i Ukrainę w 2014 roku, skrytobójstwa dokonywane na przeciwnikach Władimira Putina, prześladowanie dysydentów i ingerowanie w proces wyborczy ościennych państw.
- Prowadzi nieustanną wojnę hybrydowo-informacyjną, której celem są zarówno pojedyncze osoby, jak i całe państwa. Zachód musi w końcu się z nią odpowiedzialnie zmierzyć. Nie wystarczy przyjąć do wiadomości, że zachodnia demokracja i wolność słowa nie są dla Rosji w pełni do zaakceptowania. Musi iść za tym wyciągnięcie wniosków dotyczących politycznej, gospodarczej i energetycznej współpracy z Moskwą - opisał Morawiecki.
Zdaniem polskiego premiera, należy skończyć z ugodową polityką wobec Moskwy. - Zagrożenie to będzie nam towarzyszyło tak długo, jak Rosja za łamanie prawa nagradzana będzie zacieśnianiem relacji gospodarczych. Dlatego konieczna jest znacząca korekta odpowiedzi świata zachodniego - apelował.
Jednym z elementów zacieśnienia relacji gospodarczych jest budowa Nord Stream 2. Gazociąg - jeśli w końcu powstanie - stanie się narzędziem nacisku energetycznego na Ukrainę, państwa bałtyckie i Polskę. Ostatnie informacje od Rosjan na temat budowy Nord Stream 2 pochodzą z sierpnia - wedle nich ułożono 94 proc. rur na dnie Bałtyku, ale od grudnia 2019 roku inwestycja nie może być kontynuowana.
Sankcje za Nord Stream 2
Wszystko za sprawą bolesnych sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych, które spowodowały m.in. wycofanie się z inwestycji szwajcarskiego giganta Allseas. Z 2460 km rur tworzących na dnie Bałtyku druga nitkę gazociągu Nord Stream trzeba ułożyć jeszcze 150 km - w tym 120 km na akwenach duńskich i 30 km na niemieckich. Putin przekonywał, że uda się go sfinalizować do końca 2020 lub 2021 roku, ale nic w kwestii wykończenia się nie zmieniło.
Niedawno "Die Welt" dostrzegł szansę dla Polski w razie powstrzymania budowy gazociągu Nord Stream 2 w postaci Baltic Pipe.
- Polska buduje własny gazociąg, konkurencyjny wobec rur Nord Stream. Także dlatego Polska byłaby w lepszej sytuacji, jeśli niemiecko-rosyjski gazociąg nie zostałby uruchomiony. Kraj ten mógłby stać się czymś w rodzaju hubu energetycznego Europy Środkowej i Wschodniej - zauważył niemiecki dziennik.
- Uzależnia Europę od dostaw rosyjskiego gazu, zapewniając zastrzyk finansowy rosyjskim oligarchom. Najbardziej niebezpieczne jest jednak to, że pod przykrywką współpracy gospodarczej Rosja zyskuje wpływ na zachowanie jednego z najważniejszych partnerów gospodarczych i politycznych UE i NATO - na Niemcy - wskazał Morawiecki, krytykując w "FAZ" Nord Stream 2.
Białoruś i Nawalny to ostatni sygnał dla UE
- Nie można z daleka grozić Rosji palcem, a potem wikłać się w projekt Nord Stream 2 razem z koncernem Gazprom - uważa premier rządu Zjednoczonej Prawicy. Nawiązując do protestów na Białorusi i otrucia nowiczokiem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, Morawiecki wysunął wniosek, że to ostatni dzwonek na zmianę politycznej strategii europejskich mocarstw względem Kremla.
- Próba otrucia głównego opozycyjnego działacza zakazanym środkiem chemicznym na dwa dni przed debatą na temat relacji Unii Europejskiej z Rosją, która miała odbyć się w Berlinie, stanowi wyzwanie rzucone całej demokratycznej wspólnocie - stwierdził.
Jedynym racjonalnym wyjściem byłoby odłożyć projekt Nord Stream 2 ad acta. To nie tylko głos Polski.
- Jedynym racjonalnym wyjściem byłoby odłożyć projekt Nord Stream 2 ad acta. To nie tylko głos Polski. Niemieccy politycy, przede wszystkim Norbert Roettgen i Friedrich Merz są podobnego zdania - zaproponował Morawiecki. Jego zdaniem, Rosja powinna mocno stracić finansowo, by stracić znaczący wpływ na wydarzenia we wschodniej Europie, m.in. na Białorusi.
- Międzynarodowa izolacja i nieuznawanie reżimu Łukaszenki to jednak za mało. Odebranie legitymacji do rządzenia nie oznacza trwałej zmiany systemu rządów. Jedyne, co może zmienić postawę Rosji, ostentacyjnie ingerującej w prawo państw i narodów do samostanowienia, jest pozbawienie jej możliwości finansowych realizacji projektów, które pozwalają trzymać jej Europę w szachu - podkreślił premier.
Żeby jednak powstrzymać Moskwę - kontynuował Morawiecki - liderzy UE muszą wykazać się odwagą i stanowczością. - Ta chwila przypada na czas, gdy Niemcy pełnią przewodnictwo w Radzie UE, a na czele Komisji Europejskiej stoi kobieta, która kiedyś była członkiem rządu federalnego. Potrzebna jest solidarność. Wymaga ona od nas działania tu i teraz. Dla dobra nas wszystkich - podsumował artykuł w "FAZ".
GW
Inne tematy w dziale Gospodarka