Koalicja Obywatelska chce odwołania Mikołaja Pawlaka z funkcji Rzecznika Praw Dziecka. Posłowie KO zarzucają Pawlakowi, że w swej pracy kieruje się fundamentalizmem, a jego wypowiedzi naruszają godność dzieci. Chodzi między innymi o jego wypowiedzi nt. edukatorów seksualnych czy o "tabletkach na zmianę płci".
- Koalicja Obywatelska składa dzisiaj wniosek o odwołanie Rzecznika Praw Dziecka, ponieważ sprzeniewierzył się on ślubowaniu, które złożył w momencie, w którym tym rzecznikiem został - powiedziała Katarzyna Lubnauer.
Jak dodała, RPD powinien zajmować się "realnymi problemami dzieci", m.in. walką z biedą i wykluczeniem, rosnącą liczbą samobójstw wśród najmłodszych, zapaścią psychiatrii dziecięcej czy dostępem do dopalaczy. - Powinien się zająć kwestią prześladowania dzieci ze względu między innymi na orientację seksualną, powinien się zająć tym, czy dzieci nie przebywają w domach dziecka, czy można w jakikolwiek sposób im pomóc, żeby przebywały w rodzinach zastępczych, a nie w placówkach opiekuńczych - wskazała Lubnauer.
Zarzuciła też Mikołajowi Pawlakowi, że swymi wypowiedziami (dotyczącymi np. klapsów, ideologii LGBT czy niedawną o edukatorach seksualnych) "godzi w prawa i bezpieczeństwo dzieci". W jej ocenie, Rzecznik w swym postępowaniu nie kieruje się wiedzą i nauką, a fundamentalizmem.
Dziś w Senacie Mikołaj Pawlak przedstawił na forum izby informację o działalności Biura Rzecznika Praw Dziecka w roku 2019 wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka.
Pawlak mówił, że "przy wykonywaniu swoich uprawnień kieruje się dobrem dziecka i bierze pod uwagę, że naturalnym środowiskiem i miejscem jego rozwoju jest rodzina". - Dzieckiem jest każda osoba, istota ludzka od poczęcia do osiemnastego roku życia. Ten aspekt, jakże podstawowy i istotny, niestety budzi ciągle wątpliwości, a przypominanie o podstawowym prawie człowieka budzi ataki – powiedział Pawlak.
Kontynuował, że jako rzecznik ma m.in. "stać na straży prawa dziecka do życia i zdrowia; do wychowania w rodzinie; do godziwych warunków socjalnych i bytowych oraz prawa do nauki". - Jako rzecznik podejmuję działania zmierzające do ochrony dzieci przed przemocą, okrucieństwem, deprawacją, demoralizacją, wyzyskiem, zaniedbaniem i każdym innym złym traktowaniem – dodał.
RPD zwrócił uwagę w trakcie swego wystąpienia w Senacie, że najtrudniejsze sprawy dotyczące dzieci toczą się przed sądami, a system prawa polskiego nie przewiduje odrębnego pełnomocnika. Dlatego adwokatem chroniącym praw dzieci ma być ich rzecznik. Dodał, że w ubiegłym roku bardzo często brał udział osobiście w rozprawach dotyczących dzieci. - Tych najtrudniejszych, nie mówię medialnych, bo często starałem się, by media o sprawach nie wiedziały dla spokoju tej sprawy – mówił.
Zauważył dalej, że aktywność rzecznika wspiera i pomaga w tempie rozpatrywania spraw dzieci.
Pawlak wymieniał wiele obszarów działalności rzecznika. Mówił m.in. dziecięcym telefonie zaufania. Wyjaśniał, że za jego pośrednictwem można skontaktować się z interdyscyplinarnym zespołem, często anonimowych pracowników jego biura: prawników, psychologów, pedagogów. "Pozwalają oni się wygadać", reagują w kryzysowych, trudnych sytuacjach, nawet w przypadkach prób samobójczych. Najczęstszymi tematami, z którymi dzwonią dzieci i młodzież, są te dotyczące warunków socjalnych, nauki, ochrony przed przemocą i wychowaniem w rodzinie.
Dużym obszarem działalności rzecznika, na który wskazał Pawlak, jest również działalność dotycząca edukacji i wychowania dzieci – zespół ds. edukacji i wychowania. W 2019 r. nowych spraw było 2 115 i odnosiły się one do funkcjonowania szkół, przedszkoli i innych placówek edukacyjnych. Przypomniał, że w ostatnich latach rzecznik może czynnie brać udział w każdym postępowaniu dyscyplinarnym dotyczącym nauczyciela, pedagoga.
RPD przeprowadzał również kontrole dotyczące przestrzegania praw dziecka w systemie edukacji. Zajmował się również kwestiami socjalnymi (bytowymi dzieci) i administracyjnymi – ochroną zdrowia, bezpieczeństwa, warunkami mieszkalnymi i świadczeniami – najczęściej 500 plus.
Oprócz spraw krajowych – jak wskazał – zajmuje się także kwestiami o wymiarze międzynarodowym, w którym uczestniczą dzieci cudzoziemców lub polskie, które mieszkają za granicą. - Dochodzi najczęściej do sporów rodzinnych na tle międzynarodowym, które wymagają współpracy z służbami dyplomatycznymi, a niejednokrotnie z rzecznikami praw dziecka w innych krajach – kontynuował. Niejednokrotnie też – akcentował – pracownicy RPD pomagają uzyskać czy to obywatelstwo czy karty stałego pobytu rodzinom. Często te sytuacje dotyczą dużych rodzin, które przebywają w Polsce wiele lat.
Jako jedno z działań wymienił swoją pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości przy tzw. ustawie antyprzemocowej, która wprowadziła możliwość natychmiastowej ochrony rodziny przed sprawcą przemocy domowej.
Z kolei jako istotny element, wymagający naprawy, wskazał kwestię usprawnienia sądów rodzinnych, a "już szczególnie wprowadzenia tzw. alimentów natychmiastowych czy rodzinnych postępowań mediacyjnych, informacyjnych. Odnoszę się do tych dziesiątek tysięcy, setek tysięcy spraw rodzinnych przed sądami – powiedział rzecznik.
- Miejmy świadomość, że każda taka sprawa dotyczy dziecka. Każde dziecko wie o tej sprawie w sądzie. Każde dziecko widzi spór rodziców czy opiekunów i niestety w takim duchu jest wychowywane i kształtowane – mówił Pawlak. Jak zaznaczał, "im mniej będzie sporów sądowych, im bardziej mediacyjnie, koncyliacyjnie będą one rozstrzygane, tym lepiej dla dobra dziecka". Zaznaczył jednocześnie, ze nie ma definicji prawnej dobra dziecka. - To najważniejsze pojęcie z praw dziecka nie jest skodyfikowane – mówił w Senacie.
Jolanta Hibner i Krzysztof Brejza (KO) zapytali o wywiad Pawlaka w TVN24 z 1 września, w którym powiedział, że edukatorzy seksualni "wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, którym dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy".
Senatorowie chcieli wiedzieć, jakie są to środki, ile było takich przypadków, czy zgłaszali się rodzice dzieci, których płeć została zmieniona, kto te tabletki dokładnie dystrybuował, a także czy to prawda, że Pawlak złożył do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie dopiero po wywiadzie.
Rzecznik zwrócił uwagę, że pytania odnoszą się do tego roku, a nie 2019, którego dotyczy jego piątkowe sprawozdanie z działalności. Wyjaśnił, że chodzi o środki farmakologiczne będące syntetycznym odpowiednikiem estradiolu, "czyli hormonu, który działa za pośrednictwem swoistych receptorów na narządy płciowe, gruczoł sutkowy, podwzgórze, przysadkę, warunkując drugo– i trzeciorzędne cechy płciowe".
- Nie będę wymieniał nazwy tych środków. Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone, co więcej, na tyle poparte dowodami, że prokuratura wszczęła śledztwo, nie tylko z mojego zawiadomienia, bo także inne osoby zgłosiły proceder nielegalnego obrotu środkami farmakologicznymi, także w odniesieniu do dzieci. Nie tylko to postępowanie jest wszczęte, prowadzone, ale – można powiedzieć – jest rozwojowe – poinformował.
Dodał, że jego wystąpienie do kilku samorządów, "do jednego szczególnie", jest również na podstawie zgłoszenia rodzica. - Także jest to konkretny przypadek sytuacji konkretnego dziecka – wyjaśnił. Doprecyzował, że nigdy nie mówił, że do procederu dystrybuowania dzieciom tabletek dochodziło w szkołach.
- To, czy dotyczy to transaktywistów, edukatorów, gdzie, w jakim miejscu, z jakich serwerów korzystali, z jakich komunikatorów, w jaki sposób pakowali dzieciom do plecaków te środki, bo to element nielegalnego obrotu – takie plecaki z tymi środkami widziałem – to bada prokuratura i to ona będzie wyjaśniała jako organ właściwy te okoliczności – podkreślił.
Odpowiadając na pytanie, czy to prawda, że złożył zawiadomienie do prokuratury dopiero po wywiadzie, stwierdził: "czy to było przed, czy po, nie ma żadnego znaczenia, znaczenie ma to, że jest to zawiadomienie skuteczne, uprawdopodobnione". Jak mówił, jako rzecznik każdego tygodnia w reakcji na różne problemy przystępuje do spraw sądowych czy prokuratorskich i dzieje się to po analizie akt.
- Nie robię tego pochopnie. Tak też było w tym przypadku. Było to jedno z kilku zawiadomień, które składałem w ciągu ostatnich dni – powiedział.
Zaapelował, by nie trywializować problemu. - Są takie sprawy, gdy dochodzi i do prawnej modyfikacji (płci), i medycznej, i farmakologicznej, i fizycznej. (...)Poruszyłem bardzo istotny problem. Chciałbym, żeby ten temat był rozpatrywany w aspekcie trudnych spraw młodzieży, a nie, żeby trywializowano i kpiono z tej sytuacji – zaznaczył. - Chyba wszyscy się zgodzimy, że nie chcielibyśmy, by nasze dzieci padły ofiarą nielegalnego obrotu jakimikolwiek lekami – dodał.
Brejza pytał też o współpracę z fundacją Ordo Iuris i tzw. kompromis aborcyjny – czy według RPD "zmuszanie kobiet do rodzenia dziecka z bardzo ciężkimi wadami jest właściwe i nie jest barbarzyństwem".
Pawlak wyjaśnił, że nie współpracował i nie pracuje w Ordo Iuris i że brał udział zarówno w konferencjach, w których uczestniczyli i przedstawiciele Ordo Iuris, i Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Zaznaczył, że nie bada poglądów swoich współpracowników, nie wie, który z nich, w jakich fundacjach "pracuje, świadczy pomoc, udziela się społecznie".
Odnosząc się do pytania o kompromis aborcyjny, podkreślił, że "kwestie dotyczące zdrowia dziecka to są zawsze przypuszczenia".
Rzecznik przypomniał, że edukacja seksualna zatwierdzona polskim prawem jest w polskich szkołach. - To są przedmioty od ćwierć wieku zatwierdzone rozporządzeniami z formularzami, z całym programem. Wychowanie do życia w rodzinie – to, co jest zaakceptowane normą demokratyczną, to w szkołach jest – powiedział Pawlak.
Oświadczył, że on często staje w obronie dzieci i rodziców i ich próśb, razem z nimi w jednym szeregu, ponieważ "oni nie chcą, aby za ich plecami wprowadzono treści, które nie są zatwierdzone przez normę demokratyczną, przez program edukacyjny, który obowiązuje i do którego wykonywania dziesiątki tysięcy nauczycieli jest przygotowanych merytorycznie".
Zwrócił uwagę, że nie chodzi o kwestie ideologiczne, ale o kwestie prawne. - Gdyby dyr. szkoły wprowadził do placówki osobę, która nie ma uprawnień pedagogicznych – tych nauczycielskich, to miałby postępowanie dyscyplinarne. W związku z tym pytanie, czy edukatorzy takie uprawnienia mają. Jeśli mają, to bardzo proszę – w systemie demokratycznym można zmienić program nauczania i wtedy tego typu treści, które gdzieś teraz powstają, mogą być wprowadzane – wyjaśnił Pawlak.
Wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz zapytał rzecznika o działanie komisji ds. pedofilii. - Myślę, że we wrześniu zacznie on już formalnie działać i zawiadomi opinię publiczną o swoim adresie – powiedział Pawlak. W jego ocenie, jeśli uda się zbudować urząd komisji od postaw w ciągu półtora miesiąca to będzie to jej sukces.
Przypomniał, że wychowanie na mocy konstytucji przynależy w pierwszej kolejności rodzicom, zaś obowiązek edukacji spoczywa na państwie. - W przypadku konfliktu między światopoglądem rodziców a pragnieniami i wyborem dziecka, nastolatka starałem się wyjaśnić spór, uzmysłowić obu stronom ich prawa i obowiązki, ale nigdy nie nakłaniałem do takiej czy innej sprawy– wyjaśnił, podkreślając, że najważniejsze są dobre relacje między dzieckiem a rodzicami.
Mikołaj Pawlak jest rzecznikiem praw dziecka od 14 grudnia 2018 r.
ja
Inne tematy w dziale Polityka