Odkąd przestał pełnić funkcję ministra spraw zagranicznych, często komentuje decyzje podejmowane w polskim rządzie. Witold Waszczykowski broni dorobku "drużyny" Beaty Szydło i nadal dziwi się, że pod koniec 2017 roku doszło do wymiany premier na Mateusza Morawieckiego.
- Mogę zdradzić, że na zamkniętych spotkaniach partyjnych mówiłem jasno: od Watykanu po Waszyngton i Vancouver nikt tego nie zrozumiał. Ani za granicą, ani w Polsce. Dlaczego rząd mający takie sukcesy w latach 2016-2017 został tak drastycznie zrekonstruowany - wyjawił były szef MSZ w wywiadzie dla "Interii". Witold Waszczykowski kolejny raz wraca do zaskakującego zwrotu w historii rządów Zjednoczonej Prawicy, gdy w grudniu 2017 roku Beata Szydło złożyła rezygnację z pełnienia funkcji premiera.
Ponownie z ust byłego dyplomaty mocno oberwało się Jackowi Czaputowiczowi, który był ministrem w latach 2018-2020. Waszczykowski często przypomina o słynnej frazie Jarosława Kaczyńskiego, który nominację dla Czaputowicza określił mianem "eksperymentu".
- Zaczęło się od nieoczekiwanej nominacji, ad hoc dla Jacka Czaputowicza. Wszyscy oczekiwali, że resort przejmie po mnie Krzysztof Szczerski. Odmówił z różnych względów - przypominał kulisy zaprzysiężenia rządu Morawieckiego w styczniu 2018 roku. Według wiedzy Waszczykowskiego, Szczerski byłby faworytem do objęcia teki ministra, gdyby Jarosław Kaczyński zastąpił Beatę Szydło. Wybór jednak padł na Mateusza Morawieckiego.
- W jednym z wywiadów Czaputowicz przyznał, że to był dla niego męczący eksperyment. Od kilku miesięcy mieliśmy zapowiedzi jego rezygnacji. Nie było wiadomo, kto przejmie resort, więc byłem trochę zaniepokojony - podkreślił Waszczykowski, który podsumował, że ze względu na polskie położenie geopolityczne potrzeba "twardej polityki zagranicznej". A tej strategii - w domyśle - za czasów Czaputowicza zabrakło.
Za największe sukcesy kierowania polską dyplomacją, Waszczykowski wymienił organizację szczytu NATO, obecność amerykańskich wojsk w Polsce, pielgrzymkę papieża Franciszka na Światowe Dni Młodzieży, wizyty Donalda Trumpa i wejście do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jak zatem Waszczykowski ocenia bilans następcy? - Mógłbym jeszcze wymieniać. Proszę to skonfrontować z tym, co się działo przez następne dwa lata. I będzie pan miał odpowiedź - zasugerował.
Dlaczego Beata Szydło, Antoni Macierewicz, Konstanty Radziwiłł i ówczesny szef resortu spraw zagranicznych, kojarzeni z "twardym jądrem" PiS, musieli odejść z rządu?
- Partia uznała, że z jakiegoś powodu trzeba wymienić jedną trzecią rządu, w tym premiera oraz najistotniejszych ministrów z punktu widzenia bezpieczeństwa. Uznano, że wykonaliśmy swoje zadanie i trzeba iść inną drogą. Obrać łagodniejszy punkt wobec Unii Europejskiej - analizował Waszczykowski.
Europoseł od dawna jest ostrym recenzentem polityki zagranicznej i sytuacji wokół gabinetu Mateusza Morawieckiego. Nie szczędzi słów krytyki, a nawet uszczypliwości pod adresem kolegów z PiS.
- Od Watykanu po Waszyngton nikt nie zrozumiał rekonstrukcji rządu z przełomu 2017/2018. Dymisji najpopularniejszej Premier i 1/3 rządu mającego poparcie sięgające 50 proc. Wielu się zastanawia komu ten rząd wtedy przeszkadzał i widać nadal przeszkadza - dociekał w słynnym wpisie z listopada 2019 roku.
Niektórzy komentatorzy uznali to za przytyk pod adresem Kaczyńskiego, bo to od niego zależała w głównej mierze decyzja o zmianie premiera.
- Kto wymyśla rekonstrukcję rządu co 1,5-2 lata? W wielu resortach procesy polityczne, ekonomiczne czy inwestycyjne przynoszą efekty po 4-5 latach. A ministrów ocenia się już po 1,5 roku. Potykamy się o własne nogi? - dziwił się Waszczykowski.
Innym razem były szef MSZ ostrzegał PiS przed zbyt powolną rekonstrukcją: - Nie pokona nas totalna opozycja, ale możemy potknąć się o własne nogi. Linia programowa i nowy zespół nie może czekać do jesieni.
Gdy oficjalny kanał MSZ informował o wizycie ministra Czaputowicza w Mołdawii i złożeniu wieńców pod tablicą upamiętniającą śp. Lecha Kaczyńskiego, popełniono błąd i zapisano imię "Jarosław".
- Czytam i oczom nie wierze. Dzięki Bogu, Jarosław Kaczyński ma się dobrze. Natomiast czy dziś kiedy zabiegamy o nowe rozdanie w Unii Minister SZ powinien być w Mołdawii czy raczej w Brukseli lub rozgrywających stolicach Unii Europejskiej? Ot taki dylemat - wbijał szpilkę Waszczykowski Czaputowiczowi.
Europosłowi nie spodobały się wypowiedzi Czaputowicza już po złożeniu dymisji, gdy ujawnił kulisy frakcyjnych walk między Morawieckim a ministrem Zbigniewem Ziobro. - Gratulacje za udany eksperyment PiS i Morawieckiemu. Zaproszenia z KOD, TVN, Tok FM, GW, Batory Fund, Konf. Ambasadorów i innych totalsów już zapewne w drodze dla Czaputowicza - konstatował Waszczykowski.
Nie mógł się też powstrzymać po jednym z wystąpień Morawieckiego, który przypomniał o zbrodniach niemieckich żołnierzy w okupowanej Polsce.
- No to wystąpimy do Niemiec o reparacje oficjalną drogą dyplomatyczną jak proponowałem w 2017 przez MSZ, czy będziemy tak gadać przez następne lata? - pytał Waszczykowski.
Witold Waszczykowski pełnił funkcję szefa MSZ od listopada 2015 roku do stycznia 2018 roku. Uważany jest za polityka z otoczenia Beaty Szydło. W pierwszym rządzie PiS był podsekretarzem stanu w MSZ, odpowiedzialnym za rozmowy z Amerykanami na temat zainstalowania tarczy antyrakietowej w Polsce. W latach 2008-2010 pracował jako zastępca dyrektora Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W 2011 i 2015 roku uzyskał mandat posła na Sejm, a w maju 2019 roku został wybrany na europosła w Parlamencie Europejskim.
GW
Inne tematy w dziale Polityka