Zabójca Pawła Adamowicza nie był w pełni niepoczytalny - ocenili biegli. Oznacza to, że Stefan W. może nie tylko odpowiadać przed sądem, ale i odbyć karę więzienia.
Od listopada minionego roku Stefan W. był badany przez zespół biegłych złożony z 4 psychiatrów i 2 psychologów - ekspertów z Warszawy oraz Starogardu Gdańskiego. Jak podaje RMF FM, prokuratura dysponuje obecnie dwiema opiniami, które są ze sobą sprzeczne. O pierwszej, sporządzonej w 2019 roku wiadomo nieoficjalnie, że stwierdza niepoczytalność Stefana W.
Ponieważ pełnomocnik rodziny Adamowiczów oraz sama prokuratura mieli spore wątpliwości odnośnie treści opinii, powołano kolejny zespół biegłych. Z informacji RMF FM wynika, że nie można mówić o całkowitej niezdolności podejrzanego do pokierowania postępowaniem i rozpoznania znaczenia jego działania. Tym samym morderca Pawła Adamowicza będzie mógł nie tylko normalnie brać udział w procesie karnym, ale również odbywać karę pozbawienia wolności.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk wyjaśniła, że stworzona przez zespół biegłych opinia zawierająca ocenę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności w momencie popełnienia zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza wciąż jest przedmiotem analiz śledczych. - We wnioskach biegli wskazali, że w chwili czynu podejrzany miał ograniczoną poczytalność - oznajmiła prokurator Wawryniuk.
W październiku ubiegłego roku prokuratura otrzymała już jedną opinię dotyczącą stanu zdrowia psychicznego Stefana W. Sporządzono ją po kilkutygodniowej obserwacji mężczyzny. Po zapoznaniu się z analizą prokuratorzy uznali jednak, że jest ona niekompletna i niejasna. Wątpliwości nie rozwiały dodatkowe wyjaśnienia udzielone ustnie przez biegłych.
W grudniu prokuratura powołała więc drugi zespół biegłych, który przeprowadził kolejną kilkutygodniową obserwację Stefana W. W skład zespołu wchodził m.in. psycholog śledczy, którego zadaniem było zbadanie motywów, jakimi kierował się Stefan W.
Ten ekspert sporządził swoją opinię, a prokuratura dostarczyła ją psychiatrom przygotowującym analizę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności. To właśnie ta opinia psychiatryczna dotarła w sierpniu do gdańskiej prokuratury i jest obecnie przedmiotem analiz.
Atak na prezydenta Gdańska
Do ataku na Pawła Adamowicza doszło na scenie zorganizowanej na Targu Węglowym w Gdańsku, 13 stycznia tuż po godzinie 20.00 podczas „Światełka do nieba”. Stefan W. wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa. "Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony – wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.
Jeszcze w nocy ugodzony kilkukrotnie nożem Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany – jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch.
Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten jest zagrożony karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków.
Wcześniej Stefan W. był karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd skazał go na 5,5 roku więzienia. Odbywanie kary skazany skończył 8 grudnia 2018 r.
KJ
Inne tematy w dziale Społeczeństwo