Alaksandr Łukaszenka w wystąpieniu dla agencji BiełTA, fot. gov.by
Alaksandr Łukaszenka w wystąpieniu dla agencji BiełTA, fot. gov.by

Łukaszenka do Polski i Litwy: Pokażemy wam sankcje. Jak ktoś się "szarpnie" użyjemy wojska

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Alaksandr Łukaszenka zasugerował ograniczenie tranzytu przez Białoruś dla krajów zachodnich. Jego zdaniem przeniesienie amerykańskich samolotów F-16 z Niemiec do Polski to potencjalne zagrożenie dla Białorusi i dlatego musiał postawić armię białoruską w stan gotowości bojowej.

- (Polacy i Litwini) wysyłali przez nas do Chin i Rosji, to teraz będą latać lub handlować przez Bałtyk i Morze Czarne z Rosją, itd. – oświadczył Alaksandr Łukaszenka. - A w sprawie produkcji, na którą Rosja wprowadziła embargo, niech nawet nie marzą – dodał.

Mówiąc o dyslokacji F-16, powiedział, że "zakłada najgorszy wariant, dlatego musiał zareagować”. - 15-20 minut lotu od naszego terytorium. 18 samolotów. Nie wiadomo, w co są uzbrojone. Może to broń jądrowa – dywagował białoruski prezydent, którego cytuje agencja BiełTA.

- Po co zaczęli w tym czasie rozmieszczać jednostki NATO przy naszych granicach? Przy samej granicy manewry. Co miałem robić? Też rozmieściłem tam wojska, pół armii postawiłem w gotowości bojowej – dodał Łukaszenka.

Prezydent Białorusi nakazał wzmocnienie sił wojskowych na kierunku grodzieńskim (w zachodniej części kraju, przy granicy z Polską), uzasadniając to zagrożeniem agresją zewnętrzną ze strony państw NATO, w tym Polski i Litwy. Według białoruskiego prezydenta kraje zachodnie, w tym Polska myślą o zajęciu obwodu grodzieńskiego.

W skład połączonej grupy wojsk wchodzą wojska zmechanizowane, pancerne, powietrznodesantowe, artyleryjskie, inżynieryjne, a także drony i oddziały walki elektronicznej.

Łukaszenka zapowiedział, że Białoruś i Rosja użyją wspólnej grupy wojsk w przypadku ataku zza zachodniej granicy. - Nie drgnie nam ani głos, ani ręka, ani noga, żeby wspólnie powstrzymać każdego, kto się szarpnie na zachodniej granicy państwa związkowego – mówił prezydent Białorusi. Jak powiedział, „umówił się” w tej sprawie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który wie, co się dzieje wokół granic.

- Jeśli ktoś tam się szarpnie, należy użyć wspólnej grupy wojsk, której podstawą jest białoruska armia. Rosjanie powinni nas wesprzeć i iść za nami. Stworzyliśmy z nimi rezerwę – wskazał Łukaszenka. Zapewniał również, że na razie „żaden żołnierz z Rosji nie przekroczył naszej (białoruskiej) granicy".

Wczoraj Łukaszenka mówił m.in. że przeciwko Białorusi toczy się dyplomatyczna wojna na najwyższym szczeblu, a w Polsce pojawiły się oświadczenia o tym, że jeśli Białoruś się rozpadnie, to Polsce przypadnie obwód grodzieński.

- Jesteśmy zdziwieni, rozczarowani i z niepokojem odnotowujemy słowa, które padały z ust prezydenta Białorusi – oświadczył w czwartek wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz po spotkaniu z ambasadorem Białorusi, który został wyzwany do polskiego MSZ w celu udzielenia wyjaśnień. Z ambasadorem Arturem Michalskim spotkał się też szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.

Zaznaczył, że Polska nie akceptuje żadnej zagranicznej interwencji, ponieważ sytuacja na Białorusi to wewnętrzna kwestia tego państwa. - Jedyne czego oczekujemy, to to, żeby ta sytuacja była rozwiązana według standardów, które obowiązują w europejskich państwach demokratycznych. Natomiast przyszłość Białorusi - zarówno co do jej wyborów wewnętrznych, jak i polityki zagranicznej - jest w rękach samych Białorusinów i musi realizować ich aspiracje, ich oczekiwania - dodał.

Wcześniej podczas rozmowy w Programie Pierwszym Polskiego Radia Szczerski mówił, że takie wypowiedzi są nie do zaakceptowania. - Zaraz po tych pierwszych sygnałach tego typu - wydaliśmy oficjalne oświadczenie o tym, że nikt takich zamiarów w Polsce nie ma i że jest to po prostu propaganda, która nie ma żadnych podstaw i która nie powinna mieć miejsca - powiedział Szczerski. Dodał, że dobrze się stało, iż w czwartek te słowa zostały powtórzone ambasadorowi Białorusi, który został wezwany do MSZ. - Trzeba te słowa powtarzać, żeby one w żadnym miejscu się nie utrwaliły, bo rzeczywiście nie mają żadnych podstaw w prawdzie - mówił.

Szczerski ocenił też, że sytuacja na Białorusi ewoluuje w negatywnym kierunku, wskazując, że Łukaszenka utwardza swoje stanowisko w oparciu o możliwość rosyjskiej interwencji i wyraźnie próbuje odciąć Białoruś od Zachodu, czyli od Polski. T- o jest rzecz bardzo niedobra, bo jak wiemy, przede wszystkim na Białorusi mamy Polaków i Polacy na Białorusi muszą się czuć bezpiecznie w tym kraju. To jest nasze podstawowe zadanie - mówił.

ja

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj77 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (77)

Inne tematy w dziale Polityka