Aleksandar Łukaszenka oskarżył Polskę o chęć zajęcia obwodu grodzieńskiego. Prezydent Białorusi dodał też, że wokół jego kraju toczy się wojna. Słowa dyktatora nie przeszły bez echa, a polskie MSZ zdecydowało się wezwać ambasadora Władimira Czuszewa do złożenia wyjaśnień.
- W związku z powtarzającymi się bezpodstawnymi oskarżeniami władz Białorusi pod adresem Polski - dziś na godz. 15.00 do MSZ RP został wezwany Ambasador Republiki Białorusi - poinformował na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
- Poinformowałem pana ambasadora, że nie ma zgody w Polsce na tego typu narrację, na tego typu oskarżenia. Że jesteśmy zdziwieni, rozczarowani i z niepokojem odnotowujemy te słowa, które padały z ust samego pana prezydenta Łukaszenki, ale również jego najbliższego otoczenia - przekazał podczas briefingu prasowego wiceszef MSZ.
Jak przyznał, Łukaszenka mówił o "wrogach zewnętrznych" w celu zastraszenia społeczeństwa białoruskiego. - Uznajemy tę narrację za całkowicie bezzasadną i opartą na nieprawdziwych i szkodliwych argumentach. W Polsce nie toczy się żadna debata na temat jakichkolwiek przesunięć granicznych, geopolitycznych. Nie ma żadnych ruchów wojsk, a tego typu twierdzenia padały w debacie publicznej w Republice Białorusi - podkreślił Przydacz.
Propaganda wokół Grodna
To reakcja polskiego rządu na słowa Aleksandara Łukaszenki. - Widzicie te oświadczenia o tym, że jeśli Białoruś się rozpadnie, to obwód grodzieński przypadnie Polsce. Mówią o tym już otwarcie. Nic im się nie uda, wiem to na pewno - stwierdził białoruski przywódca. - Mamy dzisiaj do czynienia ewidentnie z konkretnym etapem wojny hybrydowej, powiedzmy to sobie wprost, wojny przeciwko Białorusi - dodał Łukaszenka.
Pomysł z odebraniem Białorusi Grodna pojawił się we wpisie publicysty "Najwyższego Czasu" Tomasza Sommera, a tego typu sugestie pojawiły się również na koncie twitterowym Romana Giertycha. W propagandzie Łukaszenka wykorzystuje publikacje, nawołujące do roszczeń terytorialnych wobec Białorusinów.
Decyzję MSZ o wezwaniu Władimira Czuszewa popiera m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej, Michał Szczerba.
Groźby Putina
Władimir Putin w najnowszym wywiadzie telewizyjnym w stacji Rossija oświadczył, że sformowano w Rosji specjalne grupy, które zostaną wysłane do Mińsk w razie potrzeby. Tym samym Kreml spełnił prośbę Łukaszenki, który oczekuje "bratniej pomocy" od Rosjan w razie kryzysu.
- Jednak umówiliśmy się też, że ta rezerwa nie będzie wykorzystywana dopóty, dopóki sytuacja nie będzie wymykać się spod kontroli i dopóki elementy ekstremistyczne, zasłaniając się hasłami politycznymi, nie przekroczą określonych granic i nie zaczną po prostu rozboju: podpalania aut, domów, banków, zajmowania budynków administracyjnych - wyliczał Putin.
Rosyjski przywódca wspomniał, że na razie nie ma potrzeby wysyłania rosyjskich wojsk na Białoruś. Powołuje się przy tym na zapisy umowy o Państwie Związkowym Rosji i Białorusi oraz Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, gdzie mowa o udzielaniu pomocy "w obronie suwerenności, granic zewnętrznych i w obronie stabilności". - Rosja wykona wszystkie swoje zobowiązania - zapewnił Putin.
Na słowa prezydenta Federacji Rosyjskiej odpowiedział premier Mateusz Morawiecki. - Polski rząd wzywa Rosję do natychmiastowego wycofania się z planów interwencji zbrojnej na Białorusi pod fałszywym pretekstem "przywrócenia kontroli" - wrogiego działania, naruszającego prawo międzynarodowe i prawa człowieka Białorusinów, którzy powinni mieć swobodę decydowania o swoim losie - napisał szef rządu.
GW
Inne tematy w dziale Polityka